forum.dr-kwasniewski.pl
Witamy, Go. Zaloguj si, lub zarejestruj prosz.
2024-11-26, 17:57:25

Zaloguj si podajc nazw uytkownika, haso i dugo sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
7. Nie trzeba liczyć spożytych kalorii, natomiast należy liczyć kalorie przy kupowaniu żywności.
669767 wiadomoci w 4061 wtkach; wysane przez 34 uytkownikw
Najnowszy uytkownik: root
* Strona gwna Pomoc Szukaj Kalendarz Zaloguj si Rejestracja
+  forum.dr-kwasniewski.pl
|-+  Działy Forum
| |-+  Wolne tematy
| | |-+  Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« poprzedni nastpny »
Strony: 1 ... 16 17 18 19 20 [21] 22 23 24 25 26 ... 34 Do dou Drukuj
Autor Wtek: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.  (Przeczytany 314828 razy)
Bruford
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #400 : 2007-05-07, 12:52:50 »

[
Ja rozumiem, że 'postawa antykulturowa' oznacza Tomka Tomkiewicza.
Mieszka w kraju o określonej kulturze, a obrzuca nią najgorszymi epitetami i jeszcze uważa (daje odczuć), to za wolnomyślicielstwo.

Ten kraj ma kilka "kultur".
Moim zdaniem ma prawo do krytyki bo to jest wolny kraj.Krytyka to punkt wyjścia do poprawiania świata wokół siebie.
Zapisane
Halina Ch.
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #401 : 2007-05-07, 12:56:59 »

Właśnie... wokół siebie, najpierw wokół siebie.
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #402 : 2007-05-07, 22:56:57 »

Właśnie... wokół siebie, najpierw wokół siebie.

  Wyjątkowo dobrze wiem, jaka intencja kryje się za tą sugestią.
           Pomijając dość złośliwy wydźwięk, muszę dodać, że o pracy nad sobą piszemy przez cały ten wątek.

Tomek

ps: Posiadanie lub nieposiadanie dzieci nie ma tu najmniejszego znaczenia, gdyż każdy z nas był dzieckiem. To może być , ba, to musi być niezrozumiałe dla ludzi, którzy odseparowali się od tego okresu swojego życia.
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #403 : 2007-05-07, 23:09:33 »

    Nie jest istotne, ile jeszcze inwektyw padnie w naszym kierunku, ile agresji przybierze kierunek w naszą stronę.
         Ważne jest, że  tego rodzaju reakcje świadczą, że treść dotarła głębiej niż w świadomość i poruszyła tam jakąś strunę, choćby tylko jej drgnienie. Napastliwe rekacje są w tym przypadku nieświadomym rewanżem za  ledwo uchwytny przebłysk tej świadomości.
   
Tomek       
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #404 : 2007-05-09, 21:03:38 »

        Jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Otóż, żaden człowiek, który ma znakomite i właściwe relacje ze swoimi rodzicami, nie będzie reagował negatywnie na to, co piszemy od tak dawna. Reakcje gwałtowe, agresywne czy irracjonalne zawsze świadczą o dominacji mechanizmu obronnego - czy to zaprzeczania, wyparcia, projekcji itp. Myślę, że akurat tego rodzaju pewnik nie będzie świadczył na niekorzyść i nie sprowadzi oskarżeń o jedyną i słuszną wszechwiedzę ?

Tomek
Zapisane
fewa
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #405 : 2007-05-10, 11:48:18 »

Jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Ot��, �aden cz�owiek, kt�ry ma znakomite i w�a�ciwe relacje ze swoimi rodzicami, nie b�dzie reagowa� negatywnie na to, co piszemy od tak dawna. Reakcje gwa�towe, agresywne czy irracjonalne zawsze �wiadcz� o dominacji mechanizmu obronnego - czy to zaprzeczania, wyparcia, projekcji itp. My�l�, �e akurat tego rodzaju pewnik nie b�dzie �wiadczy� na niekorzy�� i nie sprowadzi oskar�e� o jedyn� i s�uszn� wszechwiedz� ?

 Tomek
Dlaczego dzieci/dorośli/ idealizują swoich rodziców mimo, że niektorzy na to nie zasługują? Myślę, że pragną miec idealną rodzinę w której wszyscy się szanują i kochają.To jest taka tęsknota za czymś dla nich nieosiągalnym. Tylka dlaczego póżniej te dzieci stając się dorosłymi nie potrafi odciąc się od metod w których były wychowywane. Chociaż wielu udaje się odciąc od korzeni przynajmniej w minimalnym stopniu.Często bywa tak jak dziecko patrzy na pijaństwo rodzica, to później ma wstręt do alkocholu.
Dużo osób nie rozumie ataku na rodziców z tego względu,że nic się nie wydazyło w ich dzieciństwie,aby nie nawidzili swoich rodziców.
Każdy normalny rodzic robi wszystko co tylko może, aby jego dziecko było szczęśliwe. Jeżeli tego nie robi to jóż jest patologia/egoizm/
Zapisane
lutonn
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #406 : 2007-05-11, 15:04:05 »

    Nie jest istotne, ile jeszcze inwektyw padnie w naszym kierunku, ile agresji przybierze kierunek w naszą stronę.
         Ważne jest, że  tego rodzaju reakcje świadczą, że treść dotarła głębiej niż w świadomość i poruszyła tam jakąś strunę, choćby tylko jej drgnienie. Napastliwe rekacje są w tym przypadku nieświadomym rewanżem za  ledwo uchwytny przebłysk tej świadomości.
   
 Tomek       

Jedno zasadnicze pytanie POCO???? Question Question
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #407 : 2007-05-12, 13:48:04 »

Lutonn, m.in. odpowiedź na swoje pytanie znajdziesz w ostatnim poście Hany (cytowany artykuł) w wątku o tym "Jak dobrzy ludzie zmieniają się w złych".

M i T
Zapisane
elmo
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #408 : 2007-05-12, 14:07:30 »

  Lutonn, m.in. odpowiedź na swoje pytanie znajdziesz w ostatnim poście Hany (cytowany artykuł) w wątku o tym "Jak dobrzy ludzie zmieniają się w złych".

M i T

Jedna uwaga ;Lutonna już nie ma na Forum ; usunął konto .Nie widać?
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #409 : 2007-05-12, 19:14:28 »

  Kilka dni temu organizowano u mnie w pracy prezentację multimedialną dla całej rzeszy nauczycielek szkół średnich oraz gimnazjów.
          Odczyt miała pewna pani z Krakowa, zajmująca się profilaktyką przeciwko przemocy, alkoholowi i narkotykom (dziwne rozróżnienie zważywszy na definicję narkotyków) u młodzieży szkolnej.
         Prowadząca omawiała poszczególne problemy oraz alternatywy na ich rozwiązanie. Miałem cały czas wrażenie, że krąży wokół sedna sprawy, zwracając uwagę na całą gamę skutków, które zgodnie z moim przewidywaniem uznała za przyczyny.
          Usłyszałem tylko przedstawienie jednego  mechanizmu, który został opisany przez....rzeczywistość, a mówiący, że prawie zawsze dzieci będą powielać całe zachowanie rodziców i w związku z tym należy mieć to na uwadze, gdy popija się przy nich czy popala.
           Cała reszta wywodu opierała się na konwersji skutków w przyczynę. Tak więc, mieliśmy całą serię skutków poczytywanych za przyczynę, a  był tylko jeden wyjątek , przedstawiony ogólnikowo i nie precyzowany, a mówił (prawidłowo), że młodzież sięga po używki, bo "przeżywa trudności". Reszta to już wynik tych trudności, które przedstawiono jako przyczyny, np. chęć sprzeciwienia się rodzicom  czy np.  chęć likwidacji nieśmiałości czy zahamowań poprzez używki. NIKT nie zadał sobie trudu zgłębienia tematyki i nie odpowiedział na pytanie, czemu dziecko może być nieśmiałe. Ogólne czynniki sprawcze, jakie uznano za determinanty  popadania w nałogi, były tak zupełne marginalne, że dla całego zagadnienia nie stanowiły fundamentu.
           Co proponowano młodym ludziom ? Śmieszne rzeczy, jak foldery, plakaty czy zagospodarowanie im wolnego czasu (wyobraźcie sobie, cała masa fachowców, psychologów, pedagogów dwoi się i troi by wymyślać konspekty zajęć, podczas gdy przyczyna stanu rzeczy tonie w nieświadomości i nawet nie jest dotykana). Zatem, myślą co zrobić by głęboko krzywdzone i pozbawione miłości dziecko grało z podobnymi sobie w ping-ponga, zbierało śmieci na skwerze lub organizowało się we wspólnych obozach). Wszystko pięknie i szlachetnie, ale to jest uciekanie od problemu , a nie jego rozwiązanie.
           Panie prowadząca wykład proponowała rozmowy z dziećmi, spędzanie z nimi wolnego czasu. Zauważcie jednak, te zwroty są tak banalne, tak wytarte, że już nikt tego nie słucha. A szczególnie nie robią tego ci spośród pedagogów czy psychologów , którzy sami mają nierozwiązane problemy, ale stawia się ich w pozycji  "pochylającej" nad ofiarą problemu. Co więcej, te banały wpadają w jedno ucho rodziców, by potem wylecieć drugim..i to z jeszcze większym świstem.
     Minęły dwie godziny, w trakcie których nikt nie zadał pytań (inna sprawa, że nikt o pytania nie prosił), żadna pani nauczyciel nie była zainteresowana, a przecież wiele z nich jest rodzicami !! Zapewne uznały, że kogo jak kogo , ale ich dzieci to nie dotyczy, no bo jakże to   - rozwijająca sie klasa średnia, w lodówce wszystko jest, a każdy człowiek przecie kocha swe dziecię).   

    Co jeszcze ?
  Pani od prelekcji popełniła poważne dwie gafy. Pierwsza dotyczyła akapitu charakteryzującego LSD. Napisano w nim, że nawet jedno  zażycie może doprowadzić do psychozy. Pani z wielkim doświadczeniem "przeczytała"  (i to z ekranu  kinowego !!) , że nawet jedno zażycie może doprowadzić  do uzaleznienia. Ha ! Wiem, wiem - pani potrafi czytać, ale tu chyba jakieś braki w wykształceniu, skoro można pomylić psychozę z uzależnieniem Smile 
   Druga gafa była poważna, bo pani powiedziała publicznie, że "MUSIMY słuchać, co mówią nasze dzieci !!! " A czy nie powinno być, że "CHCEMY" słuchać, co mają do powiedzenia dzieci ? Przeciez one, gdy się je obdarzy szacunkiem, tak wspaniale odsiewają prawdę od fałszu !   

  Autorzy materiałów prelekcyjnych zaś popełnili pewien logiczny błąd, który ja porównuję do niewłasciwego użycia terminu "ekologia", które nie ma nic wspólnego z ochroną przyrody, ale jak tysiące much jedzą.....rozumiecie ?  Błąd zalegalizował cały świat, a jest nim rozróżnienie między alkoholem a narkotykami.
       Moim zdaniem, nie rozróżnia się tych rzeczy.  Nawet wynika to z definicji narkotyków, która mówi, że jest nimi każda substancja organiczna i chemiczna, powodująca zmianę stanu świadomości. Ale świat wciąż róznicuje.

  Minęły dwie godziny, a zebrani dowiedzieli się, że młody człowiek sięga po używki bo brak mu autorytetów lub z nudów ( Smile )
             Uważam, że człowiek sięga po używki , gdyż zmieniają one jego stan świadomości, stan trudny do zniesienia "na trzeźwo" i stan ten nie ma nic wspólnego z kryzysem autorytetów, ale raczej - o paradoksie - wynika z nieświadomego buntu przeciwko nim.  Co więcej ?
      Co jeszcze mogę powiedzieć ? No oczywistym jest , że gdy człowiek raczy się tym, co go osłabia i  niszczy nie może siebie kochać. Jakiez to proste..i tak bardzo już wytarte, że aż się prosi o dodatkowe pytanie, co powoduje, że brak miłości do samego siebie ? Brak żywienia optymalnego ? NIE.
       Na koniec zafundowałem zgromadzonym projekcję "Testosteronu". No i się panie śmiały. I miały bankiet. Jadły. Rozjechały się potem do swoich domów. Czy tam się też śmiały ? Czy tam uśmiechały się do swoich dzieci ?

Tomek vel Psychopatyczny Sekciarz i  Manipulant ( to ostatnie z francuska wymawiać ! ) Smile


   
       
         
           
Zapisane
fewa
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #410 : 2007-05-13, 16:15:42 »

No to dlaczego Ty ich nie uświadomiłeś?  Laughing Laughing
Było by mniej sfrustrowanej młodzieży  Smile
Zapisane
Hana
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #411 : 2007-05-13, 17:44:59 »

No to dlaczego Ty ich nie uświadomiłeś?   Laughing Laughing
Było by mniej sfrustrowanej młodzieży  Smile

Odpowiedz znajdziesz w ostatnim poscie Tomkiewicza.
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #412 : 2007-05-17, 13:56:59 »

 Czyli to nie jest do końca temat tabu.  ( ? )

http://www.niebij.pl/dlaczego.html

Tomek
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #413 : 2007-05-17, 14:14:59 »

 No cóż, po to jest ten wątek :

" Fizycznym krzywdzeniem jest bicie np. ręką, narzędziem (pasem, kijem, gazetą itp.). Także szarpanie, popychanie, rzucanie dzieckiem, kopanie, wykręcanie rąk, pojenie alkoholem, zmuszanie do jedzenia, zmuszanie do prac fizycznych, przypalanie (papierosem), wkładanie do wrzątku (podobno ten pomysł wymyślają rodzice uczący swoje malutkie dzieci sygnalizowania potrzeb fizjologicznych). Niestety drodzy rodzice to co możnaby nazwać klapsem dydaktycznym jest także przemocą!!!
Klaps jest wyrazem naszej (dorosłych) bezsilności, czasami wymierzamy go, bo dziecko nudząc się zaczęło nam przeszkadzać i nas zdenerwowało. To nieprawda, że czasami dziecko potrafi zrozumieć i zapamiętać, że czegoś nie wolno mu robić, tylko jeśli dostanie klapsa. Za to, że np. dziecko włożyło palca do kontaktu - to my jesteśmy odpowiedzialni. Tak musimy zabezpieczyć dom, żeby dziecku nie stała się w nim krzywda. Jeśli dziecko źle zachowuje się na podwórku, bawiąc się z dziećmi - dostatecznie dotkliwą i skuteczną karą będzie natychmiastowe zabranie go do domu. Klaps w takich sytuacjach nie spełni roli wychowawczej, bo uruchamia poczucie krzywdy, agresję.
Emocjonalnym krzywdzeniem są wyzwiska, szantaż emocjonalny, poniżanie, wypominanie, chłód emocjonalny, ale także nadopiekuńczość
".

 To cytat z tekstu umieszczonego tu: http://problemywychowawcze.republika.pl/krzywdze.htm

Tomek
Zapisane
elmo
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #414 : 2007-05-17, 14:42:53 »

Nie pozostaje nam nic innego Tomku i Marishko ,jak poczekać na Wasze osiągnięcia w wychowywaniu własnej gromadki dzieciaczków  Wink

Dalej wszyscy trzymamy kciuki  Wink
Zapisane
grizzly
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #415 : 2007-05-17, 16:03:11 »

Nie pozostaje nam nic innego Tomku i Marishko ,jak poczekać na Wasze osiągnięcia w wychowywaniu własnej gromadki dzieciaczków  Wink
Dalej wszyscy trzymamy kciuki  Wink

Podpisuje sie pod Toba,  elmo  wszystkimi swoimi konczynami.

BTW mialem,  kiedys takiego szefa, ktory na pytanie "jak najlepiej to zrobic"
odpowiedzial "hu.em mujem, jak chcesz" ale musi byc dobry efekt Very Happy Very Happy Very Happy

Napisze jedno, uwazam, ze nie wszystkie pary uwazaja za "szczyt dokonan"
prokreacje, i wychowywania "miesa armatniego".

Po prostu, jest taka ilosc wspanialych "fenomenow" na drodze zycia,
ze duzo ludzi nie chce miec dzieci, bo uwazaja, ze tak im bedzie lepiej i basta!!!!.

Osobiscie uwazam, ze T i M maja wielka szanse, 
na najlepsze z mozliwych wychowanie ew. swojego potomstwa.

Jestem w 100% spokojny, ze osiagna to co beda chcieli.
Widac jak bardzo interesuje ich ten temat, ich wiedza po prostu,
budzi moj gleboki szacunek.  Shocked
Zapisane
elmo
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #416 : 2007-05-17, 16:24:38 »

Oj grizzly życie samo weryfikuje ,takie historyjki.
Budzili by we mnie jakiś szacunek ,gdyby cokolwiek w życiu im wyszło.
A tu same porażki -nieudane związki ,nieudane małżeństwa ,zerwane stosunki rodzinne.
Dla mnie to najbardziej fatalna para od czasów V2 .  Sad
Są ze sobą aże 2 lata . Jakby byli ze sobą 32 lata ,to mogłabym mówić tu o jakimś osiągnięciu.
Zapisane
grizzly
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #417 : 2007-05-18, 19:09:25 »

Oj grizzly życie samo weryfikuje ,takie historyjki.

Masz racje, liczy sie efekt koncowy.
Identycznie jest z leczeniem, efektami diety, praktycznie ze wszystkim.
To praktyka, efekt koncowy, weryfikuje slusznosc pierwotnych zalozen.

Musisz jednak brac pod uwage fakt, ze T i M czerpia wiedze ze zweryfikowanych zrodel(cytuja przecie)
Te zrodla wprowadzaja rozwiniete zasady, dostosowane do dzisiejszego swiata.

Zgoda, mozna wychowywac dzieci opierajac sie na "dogmatach religijnych sprzed setek lat"
Produkuje sie wtedy "ciemne mieso armatnie", ktore gotowe zabijac sie nawzajem przy najblizszej okazji.
Ogladasz media, codziennie widzisz "krew, glod, cierpienie"(a co z agresja na tym forum)
ktos tych ludzi tak wychowal(zaprogramowal).

Musza byc ludzie tacy jak T i M, ktorzy maja odwage powiedziec NIE, NIE, NIE.
Nie bedziemy sluchac kwikow "talibow",  moze jest inna lepsza droga.
Dlatego czytaja,  dyskutuja, polemizuja zanim wybiora swego mentora(nie "taliba")
I beda wychowywali w taki sposob, 
jaki jest optymalny(bo wynikajacy z potwierdzonej praktyki swoich mentorow)

Niestety elmo Ty reagujesz na ich pomysly jak "fanatyczny czlonek sekty".
Tylko dlatego, ze w Twojej "bibli" inaczej napisano.

Wlasnie taki jest mechanizm, ze ludzie sa zdolni do najochydniejszych potwornosci
bo do wszystkiego podchodza  na WIARE.
Rozum, serce? ale!!!!!!!! Liczy sie tylko kwik "talibow" i beczenie "innych owieczek"

Kazda innowacja jest niemile widziana,
zmiana pogladow nigdy!!!!!!!!!!!, predzej meczenska smierc za wiare,
albo zabic heretyka, na stos z nim.
Nawet gdy sa przytaczane oczywiste fakty,
to sie zapieramy bo kwiki "talibow" inaczej to interpretuja.
I rozlega sie "beczenie":  na stronie "x" napisano "a i b" i pewnie to oznacza "y" i "z" Sad
Zapisane
elmo
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #418 : 2007-05-18, 19:28:07 »

Widzisz grizzly ,miedzy nami jest taka różnica ,że ty jesteś wierzący ,a ja nie.
Nie wierze ,ze Bruford jest lekarzem  Wink ,nie wierzę ,że TiM to para heteroseksualna (bo funkcyjnie to para homoseksualna),nie wierzę ,że Ty jesteś na  DLL,
Ja tylko wiem  Very Happy Wiem ,że namieszałeś paliw ,nawaliłeś wegli ,tłuszczu i białka i to z kolei zablokowało Ci synapsy.
Jesteś na silnej ketozie i beczysz jak zarzynany baran  Confused Przykre to  Sad, ale... Twoja wiara Cię zbawi i będziesz wolny od talibów  Very Happy

Niech Allach oczyści Twoje synapsy .
Zapisane
Tomkiewicz
Go


Email
Odp: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci.
« Odpowiedz #419 : 2007-05-18, 19:28:34 »

Musisz jednak brac pod uwage fakt, ze T i M czerpia wiedze ze zweryfikowanych zrodel(cytuja przecie)

Dodam jeszcze tylko, że ogromną wiedzę można czerpać również z własnego doświadczenia, czyli swojego DZIECIŃSTWA. Oczywiście, najpierw je trzeba sobie przypomnieć takim, jakie naprawdę było, a nie jakie zmyśliliśmy sobie później na potrzeby zachowania pozorów i idealizacji rodziców. Kiedy wreszcie odrzuci się mechanizm wyparcia i ogarnie się swoje odrzucone, bolesne wspomnienia z dzieciństwa, wtedy można nauczyć się m.in.  miłości, szacunki i zrozumienia dla dziecka.

Marishka
Zapisane
Strony: 1 ... 16 17 18 19 20 [21] 22 23 24 25 26 ... 34 Do gry Drukuj 
« poprzedni nastpny »
Skocz do:  

Dziaa na MySQL Dziaa na PHP forum.dr-kwasniewski.pl | Dziaajce na SMF 1.0.8.
© 2001-2005, Lewis Media. Wszystkie prawa zastrzeone.
Prawidowy XHTML 1.0! Prawidowy CSS!
Strona wygenerowana w 0.044 sekund z 18 zapytaniami.