Autor
|
Wtek: Jeszcze raz o patologii relacji rodzice-dzieci. (Przeczytany 313461 razy)
|
Monikaf
Go
|
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?
O ile dobrze pamiętam, pierwsze dyskusje na ten temat toczyły się w wątkach "Polska sercem" (nie mylić z "Polska serem" ) i "Bóg". Wątek "Jeszcze raz o..." został stworzony by przenieśc te dyskusje do jednego wątku. Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Mam jedno pytanie, z tytulu tego watku wnioskuje ze temat ten byl poruszany juz przedtem, pod jakim tytulem byl poruszany po raz pierwszy?
O ile dobrze pamiętam, pierwsze dyskusje na ten temat toczyły się w wątkach "Polska sercem" (nie mylić z "Polska serem" ) i "Bóg". Wątek "Jeszcze raz o..." został stworzony by przenieśc te dyskusje do jednego wątku. Marishka Dziekuje, w poprzednim poscie ustosunkowala sie do material , ktory zdazylam przeczytac.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
...istnieja sytuacje gdy trzeba uzyc sily fizycznej... ...tylko za pomoca sily fizycznej zapobiegam nieszczesciu ... ...rodzic musi uzyc sily fizycznej... Moniko, czy mogłabyś zdefiniować trzykrotnie wspomniane przez Ciebie pojęcie "siły fizycznej"? Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Pewnie ze moge, konkretnie musze w takiej, opisywanej przeze mnie sytuacji np szarpnac silnie dziecko za reke, nie musze chyba dodawac ze zawsze najpierw probuje zalatwic sprawe poprzez slowa . Ale jak juz powiedzialam sa to sytuacje niezwykle rzadkie, jednakze zdarzaja sie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
musze w takiej, opisywanej przeze mnie sytuacji np szarpnac silnie dziecko za reke Rozumiem, że takie silne (!!!) szarpnięcie dziecka za rękę nie uznajesz za przejaw przemocy, własnej bezsilności, frustracji czy agresji wobec dziecka, lecz za konieczną metodę "wychowawczą", która w żaden sposób nie wyrządzi krzywdy dziecku. Podajesz dwa przykłady zachowań dzieci wymagających wg. Ciebie konieczności zastosowania takich metod: 1. moj dwuletni syn zaczyna mi sie wyrywac na srodku ulicy, wpada w histerie bo nie pozwalam mu isc samemu, niestety ale nie darze jego dwuletniej dojrzalosci az takim zaufaniem , aby ryzykowac jego zycie. 2. male dziecko siega do kontaktu czy garnka z gotujaca sie zupa, nie bawie sie wtedy w tluamczenia, bo po prostu nie ma na to czasu W związku z tym, mam następujące pytania: 1. Zauważyłaś, że Twój syn zaczyna potrzebować większej samodzielności, szuka sposobu na wyrażenie swojej "dorosłości". Skoro o tym wiesz, to czemu nie pozwolisz mu np. na wyrażenie tej samodzielności w jakimś bezpiecznym miejscu, by nie musiał się wyrywać "na środku ulicy"? Np. umawiając się z nim, że ten odcinek ulicy Ty go trzymasz za rękę, ale już kilka kroków dalej on będzie mógł iść sam? A zamiast silnego szarpnięcia można chyba chwilowo wziąć dwuletnie dziecko na ręce? Być może w innych (bezpiecznych) sytuacjach Twój syn też nie ma okazji wyrazić swoją samodzielność albo nie czuje, że jego "dorosłość" została należycie doceniona, a kiedy się ją doceni, to zniknie jego chęć wyrywania się na środku ulicy? 2. "Nie ma czasu" na tłumaczenie dziecku czemu nie należy dotykać kontaktu czy garnka z gotującą się zupą, ale jest czas na silne szarpnięcie je za rękę? Skoro jesteś tak blisko dziecka, że możesz je szarpnąć, to czemu nie jesteś w stanie je np. przytulić, osłonić przed garnkiem/kontaktem, wziąć na ręce i delikatnie przenieść w inne miejsce, etc.? To, co przekazujesz poprzez takie szarpnięcie to ból i lęk (również Twój własny lęk). Owszem, skutek takiej reakcji jest natychmiastowy, ale czy na pewno najlepszy? A co z poszukiwaniem bardziej twórczych rozwiązań? Nigdy się nie zgodzę, że istnieją sytuacje, wymagające użycia "siły fizycznej" w postaci "silnego szarpnięcia dziecka za rękę", dania mu klapsa "ostrzegawczego", etc. Usprawiedliwianie konieczności użycia przemocy wobec dziecka wynika z braku zrozumienia dla uczuć dziecka (spróbuj popatrzeć na sytuację oczami swojego dwulatka!) oraz własnej bezradności, lęku i frustracji. Marishka
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Marishka oczywiscie ze uznaje to za przejaw przemocy fizycznej. I tak, jest to wynikiem frustracji w danej chwili, i bezradnosci, nie probuje tutaj mydlic nikomu oczu,przeicez juz w pierwszym poscie tutaj mowie o uzyciu sily fizycznej.
Jesli chodzi o umawianie sie z dwulatkiem, jest to dosc sliska sprawa, bo dziecko w tym wieku bywa nieobliczalne. wiem cos o tym. Dokaldnie wygalda to tak z ta ulica, ze Kubus wie, ze w chwili gdy podchodzimy do ulicy podaje mi raczke, ale czasem te raczke wyrwie, bo mu sie nagle cos "odmieni " Z tym braniem na rece to jest dobry pomysl, jesli ma sie te rece zdrowe, ja swojego dziecka od bardzo dawna na rece brac po prostu nie dam rady, w chwili takiego zagrozenia jest to jedyne wyjscie z sytuacji, jest to dosc specyficzny problem .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Acha i jeszcze zeby bylo jasne posiadam cos takiego jak sumienie, i na pewno nie czuje sie dobrze po tego typu incydencie, ale w danej chwili nie widze po prostu lepszego i bardziej efektywnego rozwiazania.
Toan, szkoda ze nie ma tutaj mozliwosci edytowania postow.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
oczywiscie ze uznaje to za przejaw przemocy fizycznej. I tak, jest to wynikiem frustracji w danej chwili, i bezradnosci Cieszę się, że postrzegasz to w ten sposób. A "lepsze i bardziej efektywne rozwiązanie" może z czasem się pojawić. Kiedy jest się otwartym na dziecko i potrafi się wczuć w to, co czuje dziecko w danym momencie, to zawsze znajdują się twórcze rozwiązania problemów. M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
barja
Go
|
Nigdy nie karcone, a wyłącznie przytulane dziecko, nie ma oporów przed karceniem własnych rodziców i jakoś nie ma ochoty ich przytulać. Tylko żeby to wiedzieć, trzeba wychować kilkoro własnych dzieci. Wtedy dopiero można zrozumieć swoich rodziców.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Tematy proponowane przez Was uwazam za bardzo ciekawe, tylko kiedy ja to wszystko przeczytam Chce przeczytac wszystko, rowniez to co jest w linkach, aby moc wtedy do tego sie ustosunkowac.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Nigdy nie karcone, a wyłącznie przytulane dziecko, nie ma oporów przed karceniem własnych rodziców i jakoś nie ma ochoty ich przytulać. Tylko żeby to wiedzieć, trzeba wychować kilkoro własnych dzieci. Wtedy dopiero można zrozumieć swoich rodziców.
Nie trzeba nikogo wychowywać i mieć dzieci, by to wiedzieć. Kazdy był dzieckiem, ale nie każdy chce o tym pamiętać, nie każdy w końcu uważa się za integralną całość. Aktywnie uczestniczyłem w rozwoju mego rodzeństwa, a także opiekowałem się moją kuzynką. Pracowałem z trudną młodzieżą. Po latach okazało się, że tylko ja ich wysłuchałem, tylko wobec mnie okazują to, czym nieświadomie chcieliby być. Rozumiesz ? Empatyczny świadek. I jeszcze raz : są trzy rodzaje agresji : słowna , fizyczna , ignorancja (można potraktować jako agresję pasywną) Tekst Twojego maila sugeruje, że wyidealizowałaś swych rodziców (to jeden z tych przypadków, kiedy ludzie mówią "lanie po dupie tylko dobrze mi zrobiło" ) I o ile przezyłaś coś , co kłóciło się z Twym poczuciem miłości rodzicielskiej, to dawno o tym zapomniałaś lub nie dopuszczasz swoich prawdziwych uczuć zamieniając je w bezmyślny - całkiem dla mnie zrozumiały - kult rodziców. Nie powiesz o sobie, że źle robisz karcąc dzieci, bo musiałabyś przyznać, że Twoi rodzice tez źle postapili karcąc Ciebie. ps: Nie rozumiem, w którym miejscu pisałem o wyłącznym przytulaniu dzieci. Dziecko potrzebuje miłości ale też chce, by mu rodzic wyznaczył granice - i do tego jest potrzebny intelekt a nie zaciśnięte zębiska i otwarte lub zaciśnięte w pięsci łapska. Nie pomoga też ryczane słowa lub krzyk. ZAWSZE to objaw BEZRADNOŚCI rodzica. Problem w tym, że praktycznie każdy może mieć dzieci. Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Jeszcze musze koniecznie cos dopisac, nie bede dokladnie cytowala ,bo musialabym przeczytac wszystko od poczatku. Chodzi mi o opieke nad ludzmi starszymi, nad zniedoleznialymi rodzicami. Na pewno istnieja przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Na pewno istnieja przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.
Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka. Zresztą , rodzic kochający dziecko, nie dopuści, by np. przez 20 czy ilekolwiek lat po kilka lub więcej godzin dziennie, syn lub córka (którzy mają pełne prawo do własnego życia) opiekowali się rodzicami. Nie wyobrażam sobie, bym miał przedkładać rodziców ponad Marishkę. Kto chce posiadać dziecko, musi mieć potęzną wiedzę o sobie samym, powinien miec kontakt z dzieckiem w sobie - czy to krzywdzonym czy szczęśliwym. To wielka odpowiedzialność, by nie wychować a pomóc stać sie samodzielnym i wrażliwym, a jednocześnie pewnym siebie. Odpowiedzialny rodzic zrobi wszystko by dziecko poszło "w świat" z podniesionym czołem, zaś rodzic nieadekwatny, obarczony swoimi problemami z dzieciństwa, które skrywa w nieświadomości - uczyni wszystko, by zatrzymać przy sobie i zniewolić dzieci lub kompletnie je zignoruje (tzw wychowanie bezstresowe) Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
elmo
Go
|
Kto chce posiadać dziecko, musi mieć potęzną wiedzę o sobie samym, powinien miec kontakt z dzieckiem w sobie - czy to krzywdzonym czy szczęśliwym.
Tomek
To już wiemy wszyscy na Forum dlaczego nie macie dzieci .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Monikaf
Go
|
Na pewno istnieja przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.
Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka. Zresztą , rodzic kochający dziecko, nie dopuści, by np. przez 20 czy ilekolwiek lat po kilka lub więcej godzin dziennie, syn lub córka (którzy mają pełne prawo do własnego życia) opiekowali się rodzicami. Tomek Czasami choroba nie wybiera i rodzic traci zdrowie nagle, nie da sie wszystkiego przewidziec w zyciu, chociaz ja nie chce byc w jakikolwiek sposob ciezarem dla ktoregokolwiek ze swoich synow, i wiem, ze zrobie wszystko aby tego uniknac. Ludzie czesto dziwia sie mojej postawie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
ja nie chce byc w jakikolwiek sposob ciezarem dla ktoregokolwiek ze swoich synow, i wiem, ze zrobie wszystko aby tego uniknac. Postawa godna pogratulowania! M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
raptor72
Go
|
Na pewno istnieja przypadki, ze dzieci opiekuja sie rodzicami poniewaz zostaly zmanipulowane poprzez poczucie winy, jednakze wiem tez ,ze sa przypadki gdy dzieci robia to ze szczerej troski i zwyczajnej milosci do rodzicow.
Rzecz jasna, z ta róznicą, aby nigdy nie odbywało się to kosztem rodziny samego dziecka. Tomek witam wszystkich. Akurat na swiecie jest tak że każdy żyje na czyjs koszt ;w końcu zjadamy zwierzęta A co do zdania powyżej ;to czy opiekowalbys sie swoją chora żoną w końcu to też cieżar ,a i pewnie malżonka też by nie chciala byc ciężarem.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
[.Wiecie nieszczęścia chodzą po ludziach
Wiemy..nieszcześcia chodzą po ludziach. Uosobione, of course. Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|