MORGANO
Go
|
DOKTOR JAN KWAŚNIEWSKI (15) ODPOWIADA NA LISTY CZYTELNIKÓW KTÓRE UKAZYWAŁY SIĘ NA ŚLĄSKU W KATOWICACH W DZIENNIKU ZACHODNIM Zebrał i przepisał. Morgano
Dąbrowa Górnicza dnia 25.11.1998r. W numerze 266 z dnia 13 listopada 1998 roku w "Dzienniku Zachodnim" ukazała się odpowiedź dr Jana Kwaśniewskiego na listy czytelników. W tekście znalazły się informacje nieprawdziwe, wprowadzające w błąd klientów naszej firmy, a tym samym mogące narazić nas na poważne straty finansowe. 1. Jan Kwaśniewski utrzymuje, że produkujemy chleby - cytat, „które nie nadają się do spożycia przez ludzi". 2. Zdaniem Pana Kwaśniewskiego, jedna z jego pacjentek - cytat:”, gdy zaczęła jeść chałki i rogale wytwarzane przez firmę z Dąbrowy Górniczej, przy których były informacje, że są wytwarzane wg. receptury dr. Jana Kwaśniewskiego, jej stan zdrowia znacznie się pogorszył". Rogali nie produkowaliśmy! Produkowana była strucla, ale nigdy nie pisaliśmy, że "według receptury Dr Kwaśniewskiego". 3. Jan Kwaśniewski dowodzi w innym miejscu, że nasze chleby - cytat: " nie są wytwarzane zgodnie z normą". Znowu nieprawda. Przestrzegamy m. in norm podanych w recepturach przez samego dr. Kwaśniewskiego, mamy też pozytywne wyniki comiesięcznych kontroli Sanepidu i PIH. I następnie cytaty " Wysłałem pismo do firmy, w którym kategorycznie zabroniłem używania mojego nazwiska w/.../ ulotkach dołączonych do wytwarzanych produktów / chleb jest w środku wodnisty i niedopieczony. Gdy pleśnieje, to dowód, że zawiera za dużo wody" - powiada o naszych wyrobach Pan Kwaśniewski. Żadnego " kategorycznie zabraniającego" pisma od dr Kwaśniewskiego nie otrzymaliśmy po odejściu jego syna ze spółki. Dostaliśmy dopiero w dniu 27.101998r. od prawników doktora i w dniu 16.11.1998r. zmieniliśmy nazwę na "Optyma". Autora musi chyba zastanawiać fakt, że nie dotarły do nas również żadne negatywne sygnały od konsumentów naszych produktów. Badania wykazały, że w pieczywie przez nas wytwarzanym jest mniej wody, niż dopuszcza norma /dokumenty w załączeniu/. Z. Teliga, S. Cebo Dąbrowa Górnicza Wielu moich pacjentów od dawna prosiło o stworzenie możliwości kupienia gotowych chlebów, wytwarzanych według mojej receptury. Ponieważ w końcu lutego zgłosili się przedsiębiorcy z Dąbrowy Górniczej, którzy chcieli zająć się produkcją chleba, skierowałem ich do mojego syna Tomasza, współautora moich dwóch „książek. Zgodził się on przystąpić do spółki, która przyjęła nazwę „Kwaśniewski i Spółka". Zarejestrował znak firmowy i zastrzegł, że nie wolno nikomu wypiekać tych chlebów w celu sprzedaży, bez zezwolenia. Syn wniósł do spółki receptury i prawo do używania mojego nazwiska w informacjach o danym produkcie. W okresie, gdy chleby były wytwarzane zgodnie z recepturą, były smaczne, pulchne, nie pleśniały i nie gniły w środku. Już w końcu kwietnia pojawiły się jednak skargi, że chleby pleśnieją i gniją wewnątrz.. Opracowane przeze mnie receptury są dobre, ponieważ gdy są przestrzegane, produkt jest doskonały jakościowo, potwierdziły ekspertyzy instytucji powołanych do sprawdzania jakości produktów. W Dąbrowie Górniczej często wytwarzano jednak partie chlebów nienadających się do spożycia. Konsumenci myśleli, że takimi te chleby być powinny, bowiem były wypiekane, jak napisano w ulotkach "pod ścisłą kontrolą doktora Jana Kwaśniewskiego", co było niezgodne z prawdą, ponieważ w ogóle tą sprawą się nie zajmowałem. Nie jestem piekarzem, dlatego zapytałem o zdanie fachowców technologów piekarnictwa. Rzeczywiście gnicie chlebów w środku nie było spowodowane zbyt dużą zawartością wody, a zwykłym brudem. Była to tak zwana choroba ziemniaczana, wywoływana przez bakterie /bacillus subtilis i bacillus mesentericus/ gnilne, które zamieniały chleby w środku w cuchnącą, ciągnącą się masę. Przyczyną tej choroby chleba jest nieprzestrzeganie najbardziej elementarnych zasad higieny. Niektórzy ludzie myśleli, że tak być powinno i zjadali te chleby. Skargi na pleśnienie i gnicie chleba były bardzo częste. Wszelkie próby przeciwdziałania temu podejmowane przez mojego syna okazały się bezskuteczne. Z tego powodu Tomasz wystąpił za spółki z końcem lipca 1998r. Nie przekazał firmie zgody na używanie, znaczka firmowego, ani zezwolenia na używanie mojego nazwiska. Od 1 sierpnia 1998r. firma wypiekała chleby bez zezwolenia i bez zezwolenia używała mojego nazwiska, co jest zwykłym przestępstwem. Gdyby jakiś producent pisał na opakowaniu, że wytwarza produkty Wedla, Algidy, czy doktora Oetkera, natychmiast miałby sprawę w sądzie, którą na pewno by przegrał . Mało tego, musiałby płacić duże odszkodowanie. Na informacje syna, że firmie p.p. Z. Teliga i S. Cebo nie wolno dalej używać nazwy firmy "Kwaśniewski i Spółka odpowiadali, że tak kazał im robić ich radca prawny. Twierdzenie, że do firmy nie dotarły żadne negatywne sygnały od konsumentów jest zwykłym kłamstwem. Takich sygnałów były setki i tysiące. Z tego właśnie powodu mój syn wystąpił ze spółki, że nie mógł wyegzekwować przestrzegania norm i wytwarzania chlebów, które by nie pleśniały i nie gniły w środku. Duże ilości chleba były często zwracane do firmy jako nienadające się do spożycia. W maju br. gnijące chleby trafiły nawet do Wiednia, na co skarżyli się konsumenci na moim spotkaniu w Austrii. Podobnie na spotkaniu w Czeskim Cieszynie, w październiku 98 z okazji promocji mojej książki wydanej w języku czeskim, sporo osób skarżyło się, że chleby, które kupili, musieli wyrzucić. Na spotkaniu optymalnych w Sosnowcu w dniu 28 listopada, na którym było obecnych ponad 700 osób zapytałem, kto z obecnych trafił na chleby spleśniałe lub gnijące w środku. Ponad jedna trzecia obecnych podniosła ręce! To, że firma w dniu 16 listopada 98r. zmieniła nazwę na "Optyma" nie upoważnia jej do pieczenia chlebów, serników innych produktów wytwarzanych według moich receptur, gdyż takiego zezwolenia firma nie otrzymała. Na pieczeniu chlebów optymalnych można zarobić. To rodzi pokusę, aby zarobić więcej, niż wypada. Chleby łatwo można fałszować. Dlatego uważam, że dopóki nie znajdzie się uczciwa i duża firma, która potrafi wytwarzać niepsujące się produkty zgodne z recepturą, optymalni powinni wypiekać sobie chleby sami. Gdy ktoś nie potrafi, czy nie może, powinien poprosić "optymalną" sąsiadkę o pieczenie większej ilości chleba. W wielu miastach, nie tylko na Śląsku, i nie tylko w Polsce powstają Bractwa Optymalnych. W każdej grupie liczącej 7-10 osób może znaleźć się ktoś, kto będzie mógł piec chleby dla całej grupy. Wyjdzie dużo taniej, a chleby nie będą pleśniały, ani gniły w środku, gdyż wypiekane zgodnie z recepturą nie pleśnieją i nie gniją, a wysychają na suchary, które długo nadają się do spożycia.
********** Od redakcji: Tym razem zamiast odpowiedzi na list naszego Czytelnika publikujemy wypowiedź doktora Kwaśniewskiego dotyczącą zarzutów, jakie co do jego osoby wysuwa część środowisk medycznych. 29 listopada 1998 Optymalni spotkali się w Sosnowcu. Jeden z uczestników spotkania opowiedział o konferencji "naukowej", która odbyła się niedawno, bodaj we Wrocławiu. W prezydium zasiadali: były dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia z Warszawy prof. Szostak, pani profesor z tegoż Instytutu i pewien doktor. Pan profesor Szostak wyraził pogląd, że izba Lekarska powinna mnie pozbawić prawa wykonywania zawodu. Moje wypowiedzi pomagają tysiącom ludzi odzyskiwać zdrowie. Działalność prof. Szostaka przyczyniła się do głębokiej degradacji naszego narodu. Już w 1972 roku po ukazaniu się mojej wypowiedzi w "Perspektywach" prof. Szostak i prof. Ziemlański z tegoż Instytutu "Trucizn i trucia ludzi" obrzucili mnie wyzwiskami. Pisali, że moje poglądy to poglądy cioci Kloci, a nie lekarza, że trzeba naprawić zło, które spowodowała moja wypowiedź i tym podobne. Nawet nie zauważyli, że w mojej wypowiedzi nie było żadnych poglądów, a tylko wiedza. Nie było i nie ma wśród pracowników Instytutu człowieka, który by przynajmniej potrafił zrozumieć to, co czyta, lub, co się do niego mówi. Jedynym wyjątkiem był profesor Szczygieł. W recenzji konspektu pracy, którą wykonał zespół pod kierunkiem, prof. Henryka Rafalskiego, w ramach rządowego programu badawczego zapoczątkowanego zarządzeniem ówczesnego premiera, wielu mówiąc słowami Sedlaka - "uczonych i uczono podobnych " popisywało się swoją niewiedzą, ignorancją i bezrozumnymi poglądami. Mam w archiwum te recenzje. Wielu optymalnych po ich przeczytaniu byłoby zdziwionych tym, jakie brednie wypisywali. Brylował wśród nich prof. Szostak, który jak mógł tak sabotował badania, a gdy okazało się, że żywienie nikomu nie szkodzi, a każdemu pomaga, ukrył rezultaty badań tylko dlatego, że nie potrafi zrozumieć treści raportu i bardzo pozytywnych recenzji prof. Hasika i Tatonia. Jedynie prof. Szczygieł roztropnie napisał: "Nie Rafalski i prof. Jan Hasik". Jeśli twórca Instytutu i nauczyciel tychże uczonych profesorów nie umiał, z braku wiedzy, ustosunkować się nawet do konspektu pracy badawczej, to jak mogli to umieć jego nieudani uczniowie? W kazaniu wygłoszonym w dniu 10 czerwca 1973r. Ks. prof. Włodzimierz Sedlak powiedział: "Wszystko naprawdę tylko głupi wie, prócz tego, że jest głupi". Współcześni uczeni, zwłaszcza ci zajmujący się odżywianiem człowieka, wiedzą wszystko, prócz tego jednego. Dlatego ich praktyczne działania muszą powodować dla rodzaju ludzkiego szkody i tylko szkody powodować mogą. Są to szkody nadzwyczaj groźne zgodnie z prawem podanym przez Sedlaka: "konsekwencje decyzji uczonych, którzy muszą wybierać zło, bywają nadzwyczaj groźne". Cukrzyca jest złą chorobą skraca życie o 25-30%. Masowo produkuje ślepców, dializowanych, beznogie kaleki i zawałowców. Szkody spowodowane przez cukrzycę znacznie przewyższają nakłady na opiekę zdrowotną. Na początku lat siedemdziesiątych chorych na cukrzycę było w Polsce około 300 tysięcy, a obecnie jest ich blisko 2 miliony. To też zasługa Instytutu i osobiście jego byłego kierownictwa. A przecież, gdyby wprowadzono mój plan Poprawy Wyżywienia Narodu w roku 1974, liczba chorych na cukrzycę w Polsce wynosiłaby obecnie zero, nie byłoby nowotworów, białaczek, miażdżycy, zawałów, osteoporozy, nie byłoby potrzeby obcinania nóg, przeszczepiania nerek, serc, czy wątrób. Nie byłoby chorych na stwardnienie rozsiane, chorobę Buergera, łuszczycę, astmę. Wad wrodzonych i ludzi niepełnosprawnych byłoby 100 razy mniej, niż jest. Przeciętna długość życia zwiększyłaby się o 15-20 lat niż obecnie, absencja chorobowa kilkadziesiąt razy mniejsza, nawet wypadków drogowych byłoby wielokrotnie mniej, a ich skutki daleko łagodniejsze. Na wspomnianej konferencji jeden z lekarzy - stosujący od kilku miesięcy żywienie optymalne - zapytał prowadzących konferencję, jakie widzieli ujemne skutki praktycznego stosowania mojej wiedzy u ludzi chorych i zdrowych. Prof. Szostak wziął mikrofon do ręki, bez słowa przekazał go pani prof. Sadowskiej, a ta przekazała go dalej doktorowi siedzącemu obok. Dopiero ten powiedział: " ja już nie mam, komu przekazać mikrofonu". I to wszystko. Niedawno Instytut i prof. Szostak osobiście zaproponowali społeczeństwu piramidę żywieniową, w której produkty nadające się dla ludzi znajdują się tylko na szczycie piramidy, a cała reszta, czyli ponad 90% objętości piramidy, składa się z paszy dla trawożernych, W informacji podano, że piramidę opracował Instytut Żywności i Żywienia. Piramidę żywnościową identyczną z proponowaną przez Instytut opracowano już w połowie lat 70 w Szwecji, ogłoszono ją na konferencji lekarzy w 1977 roku. Szwedzi w większości, dzięki bardziej zdrowemu instynktowi, odstawili tę piramidę do muzeum, z którego wykradł ją po 20 latach prof. Szostak i ten grobowiec propaguje i narzuca narodowi. Dzieci w żłobkach i przedszkolach, czy w domach dziecka, chorzy w szpitalach i sanatoriach muszą jeść niskokaloryczne i niskotłuszczowo, od czego tak tępieją, że wydaje im się, że zdrowiej, lepiej, mądrzej być nie może. Ja moją wiedzę tylko proponuję, nikomu niczego nie narzucam, nikogo nie zmuszam do jedzenia jajek czy boczku. Wiem, że tylko ludzie o sprawniejszych umysłach są w stanie zrozumieć moją wiedzę i zastosować ją w praktyce z pożytkiem dla siebie i narodu. Instytut zmusza ludzi, za nasze wspólne pieniądze, do odżywiania, które wyniszcza, zabija i pozbawia resztek zdrowego rozsądku, którzy czasami bywa u ludzi prostych, niekształconych w głupocie zwanej wiedzą i nauką. Szkody powodowane przez alkohol, narkotyki, palenie tytoniu są niczym w stosunku do szkód powodowanych przez tak zwaną naukę w ogóle przez Instytut w szczególności. Pisałem do prezydenta Clintona:, „ Po co wydajecie miliardy dolarów na beznadziejną walkę z producentami i handlarzami narkotyków, skoro 10-15% środków wydawanych na tę walkę może spowodować, że ludzie nie będą w ogóle brać narkotyków, bo nie będą ich chcieli brać". Nie wszyscy sięgają po narkotyki. Sięgają tylko ci, których skład diety tak kształtuje ich organizm i ich przemianę materii oraz czynność ich umysłów, że narkotyki / czy alkohol / stają się dla nich najbardziej pożądane. Wszystkie choroby i wszystkie nieszczęścia trapiące ludzi, są skutkiem tak zwanego grzechu pierworodnego, czyli utrwalonych błędów w odżywianiu. Żywienie optymalne usuwa przyczynę tego pierwszego grzechu, a to powoduje, że znikają przyczyny następnych grzechów, zatem i same grzechy. Oczywiście znikają tylko w takim zakresie, a jakim jest to możliwe w obecnie żyjącym pokoleniu ludzi, których przodkowie przez setki i tysiące lat i pokoleń niekorzystnego odżywiania zdegenerowali swoje organizmy i umysły, a i dzieciom w swym materiale genetycznym przekazują nie to, co byłoby dla nich najlepsze. Prezydent Clinton przesłał mi zakodowaną informację, że zrozumiał to, co do niego napisałem, ale prezydent Clinton jest człowiekiem, który potrafi zrozumieć to, co czyta. Obecnie w Polsce nie ma wśród uczonych w naukach dla człowieka najważniejszych ludzi, którzy by przynajmniej potrafili zrozumieć to, co czytają, lub to, co się do nich mówi. Na pewno nie ma takich we wspomnianym tu dziś wielokrotnie Instytucie. **********
|