Strony: 1 [2] 3
|
|
|
Autor
|
Wtek: DOKTOR KWAŚNIEWSKI ODPOWIADA (16) (Przeczytany 33724 razy)
|
Tomkiewicz
Go
|
Hana, skąd ja mam to wiedzieć ? I na dodatek jestem zawsze subiektywny. Zawsze. Dodatkowo zaś, by nie urazić nikogo rodzaju męskiego, nie będę się wypowiadał o swej płci. Mówię tylko za siebie. Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
..no wlasnie, i to nazywa sie "meska solidarnoscia".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Hana, czy Ty czytasz mnie przez "negatyw" ? Zatem deklaruję, że nie odczuwam ŻADNEJ solidarności płci !!! O przeciętnym poziomie współczesnego mężczyzny nie będę tu dyskutował, bo z kopyta dostanę bana. Solidarność odczuwam tylko wobec Marishki - jak i wszystko, co dobre we mnie, kieruję w Jej stronę - i w swoją.
Udało Ci się mnie sprowokować, nie powiem.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rudka
Go
|
Kotki sie obudziły -jakie ładniutkie - własnie one są moją miłościa -uwielbiam kocie towarzystwo sa najpiekniejszymi stworami swiata. O relacjach w miłości moge powiedziec tyle ,ze po ślubie gdzieś sie ona rozmydla i z poezji -przechodzi w zwykłą proze życia. oceniam małżeństwo jako kare za miłość no i nic tak ludzi potem nie łaczy jak mieszkanie i majatek a od miłości do nienawiści jeden krok . Czy mężczyzni umieją kochać hmmm .dopóki obca..Maryshka ma chyba szczęście . Ja wszędzie widze talibów co swoje kompleksy leczą w gorzale albo kościele.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Hana, czy Ty czytasz mnie przez "negatyw" ? Zatem deklaruję, że nie odczuwam ŻADNEJ solidarności płci !!! O przeciętnym poziomie współczesnego mężczyzny nie będę tu dyskutował, bo z kopyta dostanę bana. Solidarność odczuwam tylko wobec Marishki - jak i wszystko, co dobre we mnie, kieruję w Jej stronę - i w swoją.
Udało Ci się mnie sprowokować, nie powiem.
Tomek
..no, no popatrz telepatia-moze? Swoja droga--nazywa sie to solidarnosc (napisze- solidarnosc gatunku).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Kotki sie obudziły -jakie ładniutkie - własnie one są moją miłościa -uwielbiam kocie towarzystwo sa najpiekniejszymi stworami swiata. O relacjach w miłości moge powiedziec tyle ,ze po ślubie gdzieś sie ona rozmydla i z poezji -przechodzi w zwykłą proze życia. oceniam małżeństwo jako kare za miłość no i nic tak ludzi potem nie łaczy jak mieszkanie i majatek a od miłości do nienawiści jeden krok . Czy mężczyzni umieją kochać hmmm .dopóki obca.. Maryshka ma chyba szczęście . Ja wszędzie widze talibów co swoje kompleksy leczą w gorzale albo kościele. Ad.1. ..jestem za wolnymi zwiazkami--za wolnoscia w pelnym tego slowa znaczeniu. Ad.2...potrzeba czasu, zeby mowic/pisac o szczesciu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Hana, jak wiele czasu potrzeba by to stwierdzić ? Czy znalazł się badacz, który to skrupulatnie wymierzył linijką i ekierką ?
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Zalezy dla kogo?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Hana, życzę Ci takiego szczęścia, jakie my przeżywamy w związku i jednocześnie przestrzegam, że ma to swój koszt. Ludzie nie cierpią szczęśliwych, zwłaszcza w relacjach międzypłciowych. Radzę też pamiętać o wyjątkach, bo to właśnie wyjątki stanowią o rozwoju a nie masa - ta jest jak pasożyt o stu głowach, z których żadna nie myśli.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Tomek pisalam juz, ze na brak szczescia nie narzekam. Co mysla o mnie ludzie-- to najmniej mnie interesuje. A, Ty przemawiasz do mnie jak typowy rodzaj przeciwny, nie napisze, ze jak osobnik plci brzydkiej--czy Wam Wszystkim tylko o jedne relacje chodzi!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
czy Wam Wszystkim tylko o jedne relacje chodzi!
Hano, w relacjach z osobami tej samej płci też chodzi o to samo. W ogóle, w relacjach międzyludzkich jeśli ktoś jest szczęśliwy i wyraźnie to okazuje (lub mówi o tym), to zazwyczaj drażni to innych osobników. Jedynie osoby również szczęśliwe nie reagują agresywnie na szczęście innych i potrafią rozumieć i cieszyć się szczęściem innych. Na zfrustrowanych, zgorzkniałych i niespełnionych osobników wyraźnie okazywana miłość dwójga ludzi działa jak czerwona płachta na byka. Nie zauważyłaś? M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Zauwazylam, ale nie zwracam na to uwagi . Moje szczescie jest MOJE i nic innym osobnikom do tego. A te relacje miedzyludzkie jakos tak sie ostatnimi czasy zawezyly.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Moje szczescie jest MOJE i nic innym osobnikom do tego.
Chyba że chcą wyraźnie szkodzić. Tak też bywa. Co do "zawężenia się" relacji, to nasze też uległy znacznym zmianom. Na przykład, odkryliśmy, że nie potrzebujemy wiekich iości "przyjaciół" i "znajomych", o wiele bardziej cenimy sobie czas spędzony razem, we dwójkę i nie tęsknimy za żadnym "bujnym" życiem towarzyskim. M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Wiesz Hana, nie mogę być osobą wiarygodną , jeśli chodzi o relacje. Generalnie stronię od ludzi, bo mnie w większości rozczarowują. Nie, nie - tu nie chodzi o to, że jestem z tego powodu zawiedziony, lecz jest mi z tym lepiej, wygodniej, bardziej swobodnie. Nie znoszę tłumów, nawet małych grupek, fatalnie czuję się w dużym mieście. Ludzie, których mijam - a wolę to robić jadąc rowerem - mają dziwne twarze (cały czas mówię o obecnym czasie, jakieś 15 lat temu było to w mniejszym stopniu). W tych twarzach jest coś gorszego niż nienawiść, strach czy koziarska głupia radość - coraz częściej widzę po prostu pustkę, jakbym obserwował chodzące marionetki czy figury woskowe. Nie twierdzę , że zamykam się na ludzi, bo to nieprawda, ale zauważalnie zmniejszyłem z nimi kontakty, co znacząco i korzystnie wpływa na moje samopoczucie. Piszę o relacji damsko-męskiej, bo tylko na jej poziomie można odczuć współistnienie o charakterze niewiarygodnej fuzji płci, można naprawde BYĆ z kimś, czuc myśli tej drugiej osoby, namacalnie uczestniczyć w jej radościach i smutkach. Poznawanie człowieka w tzw przyjaźni , paczce znajomych, w klubach czy spotkaniach zupełnie mnie przestało interesować. Od tego rodzaju aktywności społecznej wolę samotność, która nigdy nie była mi wrogiem. Człowiek jako istota SPOŁECZNA zupełnie przestał mnie interesować, za to coraz większą uwage zwracam na człowieka jako istotę CZUJĄCĄ i SAMODZIELNIE myśłącą. Myślę, że aby spotkanie z drugim człowiekiem nie było tylko kompensacją lub kanałem dla frustracji, warto poświęcić samemu sobie maksimum uwagi - najlepiej gdzieś lekko na uboczu.
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
Kwiatuszku, znowu piszemy to samo ))))))))))))) Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Jakie to proste i jakie piekne bys soba "najlepiej gdzies lekko na uboczu"-ide w las (na walking) tam tez medytuje.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
O ile Hana Twa wypowiedź lekko malowana jest (leciutko) ironią, to gdzie, w którym miejscu napisałem, że sobą można być tylko "na uboczu" ?
Tomek
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kodar
Go
|
Tomek,a ja uwazam,ze gdybys byl rzeczywiscie szczesliwy jak to podkreslasz,to wokol siebie zauwazalbys tylko szczescie i swoim szczesciem zarazalbys innych.Czlowiek szczesliwy jest radosny,kazda jego mysl i czyn jest wyrazeniem tej szczesliwosci w jakiej sie znajduje.Czlowiek szczesliwy mysli i dziala pozytywnie nie tylko wzgledem siebie i najblizszych ale rowniez i otoczenia w jakim sie znajduje.Chyba ze, chorobliwa milosc wlasna i szczescie wynikajace z milosci ku sobie mu na to nie pozwala.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomkiewicz
Go
|
gdybys byl rzeczywiscie szczesliwy jak to podkreslasz,to wokol siebie zauwazalbys tylko szczescie i swoim szczesciem zarazalbys innych. Kodar, opisujesz zaślepienie, nie szczęście. Bycie szczęśliwym nie wyklucza trzeźwego spójrzenia na świat i dostrzegania również negatywów. Tylko osoba bujająca w obłokach i zaślepiona widzi "tylko szczęście", czyli tylko jedną stronę medalu. Życie nie jest tylko piękne lub brzydkie i właśnie świadomość tego jest najpiękniejsza. Co do miłości włąsnej, to ona nigdy nie jest "chorobliwa". Kiedy jest taka, to już nie jest miłość lecz egoizm, narcyzm, lub coś w tym stylu. Egoizm to przede wszystkim nienawiść do siebie samego. Miość własna nie ma nic z tym współnego. M
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Hana
Go
|
Wiesz Hana, nie mogę być osobą wiarygodną , jeśli chodzi o relacje. Generalnie stronię od ludzi, bo mnie w większości rozczarowują. Nie, nie - tu nie chodzi o to, że jestem z tego powodu zawiedziony, lecz jest mi z tym lepiej, wygodniej, bardziej swobodnie. Nie znoszę tłumów, nawet małych grupek, fatalnie czuję się w dużym mieście. Ludzie, których mijam - a wolę to robić jadąc rowerem - mają dziwne twarze (cały czas mówię o obecnym czasie, jakieś 15 lat temu było to w mniejszym stopniu). W tych twarzach jest coś gorszego niż nienawiść, strach czy koziarska głupia radość - coraz częściej widzę po prostu pustkę, jakbym obserwował chodzące marionetki czy figury woskowe. Nie twierdzę , że zamykam się na ludzi, bo to nieprawda, ale zauważalnie zmniejszyłem z nimi kontakty, co znacząco i korzystnie wpływa na moje samopoczucie. Piszę o relacji damsko-męskiej, bo tylko na jej poziomie można odczuć współistnienie o charakterze niewiarygodnej fuzji płci, można naprawde BYĆ z kimś, czuc myśli tej drugiej osoby, namacalnie uczestniczyć w jej radościach i smutkach. Poznawanie człowieka w tzw przyjaźni , paczce znajomych, w klubach czy spotkaniach zupełnie mnie przestało interesować. Od tego rodzaju aktywności społecznej wolę samotność, która nigdy nie była mi wrogiem. Człowiek jako istota SPOŁECZNA zupełnie przestał mnie interesować, za to coraz większą uwage zwracam na człowieka jako istotę CZUJĄCĄ i SAMODZIELNIE myśłącą. Myślę, że aby spotkanie z drugim człowiekiem nie było tylko kompensacją lub kanałem dla frustracji, warto poświęcić samemu sobie maksimum uwagi - najlepiej gdzieś lekko na uboczu. Tomek
Nie jest ironia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: 1 [2] 3
|
|
|
|