Mój mąż zachorował na różę - był na 'proszonym' grilu i tam nastąpiło uszkodzenie naskórka, resztę paciorkowce zrobiły swoje.
Po 3 dniach ze stanem podgorączkowym, nogą jak dynia, czerwoną i gorącą zgłosił się do lekarza, który przepisał nu 'końsdką' dawkę antybiotyków i powiedział, że czeka go czterotygodniowe leczenie.
Po 3 dniach brania antybiotyków róża... zniknęła.
Lekarz nie mógł się nadziwić, takiego przypadku jeszcze nie miał aby ktoś wyleczył się z róży po paru dniach.
Do męża dopiero teraz tak naprawdę dotarło jakie kolosane znaczenie ma odżywianie.
Nieźle! Może lekarz dozna olśnienia? Jeśli wie, że Państwo korzystacie z innego niż powszechny wzoru na zawartość talerza.
Właściwy antybiotyk podany w porę, też ma znaczenie.