Dobry wieczór!
Zastanawiam się, jakie są właściwe z punktu widzenia żywienia optymalnego proporcje B:T:W gdy głód jest mniejszy. Liczę sobie: mam teraz BMI 32 (masa należna wg wzoru Lorentza 72.5kg), więc zakładam proporcje B:T:W 1:2:0.5 zalecane przez dra Kwaśniewskiego dla osób szczupłych inaczej. Węglowodanów 72.5kg × 0,8 g/kg = 58 g. Wg proporcji dwa razy tyle białka, czyli 116 g, i cztery razy tyle tłuszczu, czyli 232 g. Strasznie dużo, wychodzi 58 g × 4 kcal/g + 116 g × 4 kcal/g + 232 g × 9 kcal/g = 2784 kcal. A z prowadzonych notatek wychodzi mi, że jak przekroczę 2000 kcal w ciągu dnia, to już się czuję przepełniony.
Wcześniej założyłem, że skoro jem dużo białek jaj, to pewnie mogę polegać na tym, że organizm w razie potrzeby zmieni sobie część w węglowodany, więc lepiej proporcjonalnie zmniejszyć wszystko, w tym ilość węglowodanów. W efekcie średnio w ciągu ostatnich 21 dni zjadałem około 40 g węglowodanów dziennie, średnio w tym okresie wychodziło ok. 1900 kcal dziennie na wszystkie składniki.
Czy to właściwe podejście?
Dziękuję,
Nie rozumiesz proporcji. :shock:
I nie znasz zaleceń ŻO, które po okresie przebudowy zmieniają tę proporcję w kierunku mniejszej ilości białka, a większej węglowodanów.
Cytat: ankylozaur w 2018-05-19, 00:56:13
72.5kg
B=72.5*0.7=50g
T=B*2=100g
W=50g
B:T:W 1:2:1 1300kcal
Też z sufitu, ale "i tak lepiej".
8) :wink:
A ja na początek drogi z dietą optymalną poradzę tak: białka tyle, ile kg wagi należnej, tłuszczu dwa razy tyle i ok 50g węglowodanów z warzyw. I lektura książek Doktora Kwaśniewskiego obowiązkowo :)
Konia z rzędem każdemu, kto po przeczytaniu książek Doktora zaczął prawidłowo dietę stosować - prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie. ;)
Ja jadłem za dużo białka i prawie zero węgli. 8)
Na początek to dobre jest, przebudowa przebiega sprawnie i bez strat na wydajności, jak ktoś przykładowo trenuje lub haruje na budowie/hucie.
Po jakimś czasie czuć, że coś nie tak i wtedy trzeba sięgnąć do książek jeszcze raz. ;)
Najgorsze jest to, nie tylko w diecie, ale dowolnym elemencie życia, że ludzie mają tendencję do kurczowego trzymania się pierwszego wyboru, który działał, owszem, ale po jakimś czasie przestał i trzeba coś zmienić, a nie wiadomo co.
Bo nic nie jest nam dane raz na zawsze, trzeba co jakiś czas przestawiać lekko zwrotnicę, by się utrzymać w szynach.
Wszystko się zmienia... :roll:
(https://krystal28.files.wordpress.com/2011/10/c346c-mac582c5bcec584stwo.jpg?w=318&h=219&zoom=2)
:lol: :wink:
:lol:
Cytat: renia w 2018-05-31, 17:34:39
Wszystko się zmienia... :roll:
(https://krystal28.files.wordpress.com/2011/10/c346c-mac582c5bcec584stwo.jpg?w=318&h=219&zoom=2)
:lol: :wink:
:lol:
:lol:
Cytat: Blackend w 2018-05-31, 10:42:03
Konia z rzędem każdemu, kto po przeczytaniu książek Doktora zaczął prawidłowo dietę stosować - prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie. ;)
Coś w tym jest 8)
Ja np zrozumiałam, że pomimo alergii na nabiał to przechodząc na Dietę Optymalną mogę też wrócić do serów i śmietanki bo "Doktor kazał" To było wspaniałe usprawiedliwienie, ale spowodowało masę kłopotów zdrowotnych, dopóki nie doczytałam, gdzieś w odpowiedziach na listy, że bardzo błędne było moje rozumowanie :lol:
Najlepiej się znają na dietach Doktora ci, co przeczytali w necie o "formuła30g", maszynach jądrowych na pustyni i coś tam jeszcze... 8)
A i nie zapominać, że wg Gacing to Doktor ukradł dietę Atkinsowi, co stoi w sprzeczności z teorią Ponomarenki, że jakiś Talar pisał wcześniej o tym, że kalorie są nieważne... 8) :lol: :lol: :lol:
Głupców nie sieją, jakby co. :(
Cytat: Gavroche w 2018-05-31, 15:03:23
Najgorsze jest to, nie tylko w diecie, ale dowolnym elemencie życia, że ludzie mają tendencję do kurczowego trzymania się pierwszego wyboru, który działał, owszem, ale po jakimś czasie przestał i trzeba coś zmienić, a nie wiadomo co.
Bo nic nie jest nam dane raz na zawsze, trzeba co jakiś czas przestawiać lekko zwrotnicę, by się utrzymać w szynach.
Właśnie nie wiadomo co. 8)
W prawie każdym innym elemencie życia wszystko można zmienić i wszystko wypróbować metodą prób i błędów, a w diecie nie, bo jak źle trafisz to już możesz z tego nie wyjść, bo nie zdążysz. ;) 8)
Cytat: admin w 2018-05-31, 20:25:50
Najlepiej się znają na dietach Doktora ci, co przeczytali w necie o "formuła30g", maszynach jądrowych na pustyni i coś tam jeszcze... 8)
A i nie zapominać, że wg Gacing to Doktor ukradł dietę Atkinsowi, co stoi w sprzeczności z teorią Ponomarenki, że jakiś Talar pisał wcześniej o tym, że kalorie są nieważne... 8) :lol: :lol: :lol:
Głupców nie sieją, jakby co. :(
Jak pisał Russell: "To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości" 8)
Cytat: Anulka177 w 2018-05-31, 19:55:23
Coś w tym jest 8)
Ja np zrozumiałam, że pomimo alergii...
Ja też popełniałem wiele błędów i każdy je popełnia, tylko ludzie w typie "wszystko wiem lepiej" nie są wstanie się do tego przyznać. 8)
Teraz jak się tu u Admina wyedukowałem, to już jestem mądrala, biorę książkę Doktora czytam i kiwam głową - tak, tak, no oczywiście że tak, no a może być inaczej? ;) :lol:
Cytat: Anulka177 w 2018-05-31, 21:00:38
Jak pisał Russell: "To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości" 8)
Ale tylko smutne dla tych, którzy biorą to (niepotrzebnie) do siebie. 8)
Załóżmy że mądrala żyje sam na bezludnej wyspie, czy jest w stanie wywołać smutek na twarzach ludzi, którzy z nim nie mieszkają? ;)
Ale jak tak samotnie na wyspie! :shock:
Może chociaż koza, aby było do kogo zagadać...;)
To już lepiej słoń, bo ma większe uszy. ;)
:lol:
:lol:
:lol:
Cytat: GavrocheNie rozumiesz proporcji. Shocked
I nie znasz zaleceń ŻO,
Cytat: BlackendKonia z rzędem każdemu, kto po przeczytaniu książek Doktora zaczął prawidłowo dietę stosować - prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie.
Właśnie jestem trochę skołowany. Czytałem ?Dietę Optymalną?, mam książkę kucharską, przez ostatni miesiąc podczytywałem sobie artykuły na stronie? i mimo wszystko wymóg ilości węglowodanów nie kalkuluje mi się ze ?złotą proporcją?. Ja z wykształceniem teoretycznym, widzę układ liniowy to go rozwiązuję?
Cytat: GavrochePo jakimś czasie czuć, że coś nie tak i wtedy trzeba sięgnąć do książek jeszcze raz.
No i chyba tak zrobię. Na razie mi dobrze, jak przestanę chudnąć to pewnie się zastanowię znowu. W całym maju wyszło mi 1:2,4:0,6 przy średnio 41g węglowodanów dziennie i na razie tak to zostawię.
Dziękuję za dyskusję!
A to masz problem, jak każdy, co odżywia się cyferkami, a nie składnikami odżywczymi zgodnie z zapotrzebowaniem budulcowym i energetycznym własnego organizmu. :?
Przy odchudzaniu trochę trudno wycyrklować to zapotrzebowanie tak intuicyjnie, to przychodzi z czasem :)
...albo z wiekiem... :roll: trumny... :lol: :wink:
Coś ten czarny humor mnie się dzisiaj trzyma... 8)
Cytat: admin w 2018-06-07, 09:45:54
A to masz problem, jak każdy, co odżywia się cyferkami, a nie składnikami odżywczymi zgodnie z zapotrzebowaniem budulcowym i energetycznym własnego organizmu. :?
Wiem, że czegoś nie rozumiem w rekomendacjach ŻO. Zapewne wielu rzeczy. Moimi drogowskazami jest to, co zrozumiałem z tekstów i wystąpień dra Kwaśniewskiego i reakcje mojego organizmu. Jedyną reakcją mojego organizmu, którą jestem w stanie w miarę obiektywnie i często mierzyć, to waga; ta spada, choć wolniej niż raportowane u innych. Innych sygnałów nie mam lub ich nie dostrzegam: nie jestem głodny and przejedzony, czuję się dobrze, nie choruję itp., więc trudno mi wnioskować więcej, niż to, że ogólny kierunek jest właściwy.
Wciąż czytam, na razie mało systematycznie, bo czasu brak, ale w wakacje będę mógł zrobić to dokładniej. Mam nadzieję, że znajdę wtedy wskazówki, które mi pomogą; na razie wszystko, co mam, to cyferki. Chciałbym się najpierw skupić na uczeniu się wiedzy dotyczącej mnie najbardziej, ale materiału jest objętościowo dużo. Droga na skróty to zadawanie pytań, ale postawienie właściwego pytania też nie jest łatwe. Dlatego wszelkie sugestie będą mi miłe.
Cytat: admin w 2018-05-31, 20:25:50
"formuła30g"
A z ciekawości jeszcze spytam, co to?
Cytat: ankylozaur w 2018-06-07, 13:55:45
Wiem, że czegoś nie rozumiem w rekomendacjach ŻO. Zapewne wielu rzeczy. Moimi drogowskazami jest to, co zrozumiałem z tekstów i wystąpień dra Kwaśniewskiego i reakcje mojego organizmu. Jedyną reakcją mojego organizmu, którą jestem w stanie w miarę obiektywnie i często mierzyć, to waga; ta spada, choć wolniej niż raportowane u innych. Innych sygnałów nie mam lub ich nie dostrzegam: nie jestem głodny and przejedzony, czuję się dobrze, nie choruję itp., więc trudno mi wnioskować więcej, niż to, że ogólny kierunek jest właściwy.
Jest wszystko ok z tego co piszesz.
Na www.dr-kwasniewski.pl w odpowiedziach na listy jest taki tekst: "Gdy waga nie spada" - podałbym link, ale lepiej poszukać sobie samodzielnie, bo może jeszcze co ciekawego w oko komu wpadnie.
Najczęstszym błędem u osób stosujących wszelkie diety jest podjadanie między głównymi posiłkami, choć nie odczuwa się głodu, tylko chęć do przekąszenia czegoś. To podstawowy błąd, który może zniweczyć efekty dietetyczne wśród osób stosujących 5*wio, a także inne modne terapie! Ale o tym "naukowcy" przeważnie nie wiedzą - nawet z niewiedzy namawiają do częstych posiłków, ale ja nie będę się właśnie dlatego chwalił jaki ze mnie "mądruś", bo wolę nudę, niż jałowe polemiki z powołującymi się na poprawnie przeprowadzone "bilkiardy badań naukowych amerykańskich naukowców" tylko z błędnie snutymi wnioskami...
Aczkolwiek dziś czytałem tu "naukowe" głupoty w wątku "cukrzyca" - i nawet już miałem ochotę coś napisać o blokadzie receptorów hormonalnych przez określone związki cytozolowe, ale tak sobie pomyślałem, że po co mi to? :shock: :D
Jest ładna pogoda, więc można lepiej czas sobie spożytkować, niż zbytnie męczenie synaps.
A kawa ze śmietanką między posiłkami nie przeszkadza? 8)
A setka wódki między posiłkami nie przeszkadza? :roll:
Ty tutaj jesteś ekspertem... 8) :lol: Setka na pewno przekracza ilość dopuszczalną na DO, o jakiej pisał dr Kwaśniewski...
Ty też. 8)
Setka wódki = setka śmietanki w kcal, ale jak to mówią "naukowcy" od dietetyki "kaloria nie jest równa kalorii" - choć definicja fizyczna jest jasna i precyzyjna... 8)
Dlatego najlepiej zwalić na geny, bo na geny rady nie ma... ;) :lol:
Ustawowo to pięć set + jest zalecane... 8)
Cytat: renia w 2018-06-07, 16:45:02
A kawa ze śmietanką między posiłkami nie przeszkadza? 8)
Oczywiście że przeszkadza. Chętnie byś tylko dwie piła na dzień. :lol:
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Jest wszystko ok z tego co piszesz.
Dobrze to czytać!
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Na www.dr-kwasniewski.pl w odpowiedziach na listy jest taki tekst: "Gdy waga nie spada" - podałbym link, ale lepiej poszukać sobie samodzielnie, bo może jeszcze co ciekawego w oko komu wpadnie.
Dziękuję, znalazłem, wypróbuję. Może nawet jutro, bo całodniowa delegacja i już myślałem, co by tu sobie przygotować na wyjazd... a tak bym może nie musiał?
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Najczęstszym błędem u osób stosujących wszelkie diety jest podjadanie między głównymi posiłkami, choć nie odczuwa się głodu, tylko chęć do przekąszenia czegoś.
To mi chyba nie grozi, przynajmniej na razie. Robiłem tak przed ŻO. Przy ŻO narzuciłem sobie wymóg notowania wszystkich posiłków, żeby wykształcić u siebie intuicję czego spodziewać się po różnych składnikach. Bez notatki nie jem. Więc nie podjadam, bo musiałbym wtedy poważyć i spisać przekąski, a mi się... nie chce. W pracy nawet nie mam jak zważyć. Ot, taka głowologia ;-)
Choć mimo wszystko nadal mi się równania liniowe nie kalkulują...
Bo i co ma się kalkulować? :shock:
Ideą proporcji jest jedzenie w... proporcji. ;)
Taka wizualizacja:
Bierzesz wiaderko, walisz tam dwa kilo twarogu, 20 żółtek, litr śmietanki i pół kilo cukru, miksujesz i jesz do woli 2-3 razy dziennie.
Ot i całe ŻO, czy zjesz 2 łyżki tego twarożku, czy pół wiadra, zawsze proporcja będzie taka sama i geny pobudzone tak samo.
Nie ma tu cyferek, żadnych 0,8g/kg, 50g węglowodanów czy "dobijania do proporcji". :lol:
To nie najlepszy sposób na odchudzanie :lol:
Najlepiej to chyba jak się chudnie powoli i na spokojnie.
Na spektakularne wyniki podziwiane z dnia na dzień w lustrze, rzeczywiście nie najlepszy.
Cytat: Anulka177 w 2018-06-08, 09:09:27
To nie najlepszy sposób na odchudzanie :lol:
Najlepszy. 8)
Tylko trzeba robić długie przerwy między posiłkami i nie dojadać zawsze kęsa-dwóch.
A najlepiej odchudzają lody optymalne.
Mam takiego miłośnika słodyczy, co je od miesięcy te lody i serniki i schudł 35kg w pół roku. ;)
Przy olbrzymiej otyłości trzeba chudnąć jak najszybciej, potem można zwolnić i przeplatać odchudzanie okresami refeedu.
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Aczkolwiek dziś czytałem tu "naukowe" głupoty w wątku "cukrzyca" - i nawet już miałem ochotę coś napisać o blokadzie receptorów hormonalnych przez określone związki cytozolowe, ale tak sobie pomyślałem, że po co mi to? :shock: :D
Wiedzialem, ze sie spodoba :lol: Calosc jeszcze lepsza :D
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 09:25:06
Cytat: Anulka177 w 2018-06-08, 09:09:27
To nie najlepszy sposób na odchudzanie :lol:
Najlepszy. 8)
Tylko trzeba robić długie przerwy między posiłkami i nie dojadać zawsze kęsa-dwóch.
A najlepiej odchudzają lody optymalne.
Mam takiego miłośnika słodyczy, co je od miesięcy te lody i serniki i schudł 35kg w pół roku. ;)
Przy olbrzymiej otyłości trzeba chudnąć jak najszybciej, potem można zwolnić i przeplatać odchudzanie okresami refeedu.
Fakt, że trzeba chudnąć jak najszybciej z otyłości olbrzymiej (ogólnie okres odchudzania powinien trwać możliwie krótko, bo czym dłużej tym gorzej i hormony stresu zaczynają brać górę) ale używanie cukru przy odchudzaniu ma się nijak w DO. Na dodatek, u osób z IO nabiał często blokuje odchudzanie (choć nie zawsze) a kto z tak dużą nadwagą nie nabawił się IO? Ze swojego doświadczenia mogę ci powiedzieć, że próba odchudzania lodami optymalnymi skończyła się 5 kg na plusie w tempie błyskawicznym. Więc jednak będę polecać odchudzanie z głową, proporcje jak 1:2-2,5 BT i węglowodany z warzyw. Przeplatane refeedami, jeśli ma to potrwać dłużej niż 2-3 miesiące.
Znaczy w warzywach jest inna glukoza niż w cukrze? :lol:
Ania, litości. :D
Cytat: Zyon w 2018-06-08, 09:32:54
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Aczkolwiek dziś czytałem tu "naukowe" głupoty w wątku "cukrzyca" - i nawet już miałem ochotę coś napisać o blokadzie receptorów hormonalnych przez określone związki cytozolowe, ale tak sobie pomyślałem, że po co mi to? :shock: :D
Wiedzialem, ze sie spodoba :lol: Calosc jeszcze lepsza :D
Dziękuję! :D
Ale resztką sił się nie dałem podpuścić. :lol:
Jakby co to u Pani Bryły w podręczniku jest wyjaśnienie zagadnienia. 8)
A każda mutacja w obrębie materiału genetycznego mitochondriów kończy się ciężkimi powikłaniami, a najczęściej bezpotomnym zejściem, albowiem DNA mitochondrialne jest najlepiej chronione przed mutacjami z całej puli genowej organizmu, o czy świadczy choćby przekazywanie go w całości i wyłącznie w jaju, a nie jak reszty - fifty-fifty z plemniorem. 8)
No dobra, a miocyty "uszkadzane" treningiem mnożą swoje mitochondria czy nie?
Cytat: admin w 2018-06-08, 10:41:37
Cytat: Zyon w 2018-06-08, 09:32:54
Cytat: admin w 2018-06-07, 16:08:19
Aczkolwiek dziś czytałem tu "naukowe" głupoty w wątku "cukrzyca" - i nawet już miałem ochotę coś napisać o blokadzie receptorów hormonalnych przez określone związki cytozolowe, ale tak sobie pomyślałem, że po co mi to? :shock: :D
Wiedzialem, ze sie spodoba :lol: Calosc jeszcze lepsza :D
Dziękuję! :D
Ale resztką sił się nie dałem podpuścić. :lol:
Cholerka, moglem wybrac jeszcze smakowitsze kaski :lol:
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 10:55:49
No dobra, a miocyty "uszkadzane" treningiem mnożą swoje mitochondria czy nie?
Mnie uczyli, że to niemożliwe, ale ponoć się mnożą
Muszę sprecyzować: przy podziałać komórek związanych z wzrostem - było wiadome, a przy "naprawie" uszkodzonego - twierdzono, że nie.
Błędy literówek z autokorektą andka- nie poprawiam, bo nieistotne
Rozumiem, rozumiem, nie mogę nic znaleźć o tym...
Ja już andka ustawiłem, żeby mi się nie wtrącał, teraz jak walę byki to na własne konto. :roll: :D
:lol:
Nie dowidzę na małym ekracie co podpowiada i stąd te dziwolągi czasem. 8)
Uwazajcie na tego androida, bo wczoraj android usunal jajko z emoji salatki zeby nie obrazac wegan
http://www.rp.pl/Media-i-internet/180609502-Google-usuwa-jajko-z-salatki-by-nie-urazic-wegan.html
Nie wiem czy android zaakceptuje, ze piszecie na forum gdzie sie je jajca, mieso, kielbasy, to moze obrazac wegan :lol: :lol: :lol:
Pięknie, że tak dbają... :D Tylko o co... :roll:
Bardzo mi się ta emonitka bez jajka podoba, bo jakże promować ten chorysterol, tylko zaś uczą wegusiów łączenia pomidora z surowym ogórkiem, co jest oczywiście naganne, bo askorbiniaza ogórkowa choćby z plasterka niszczy całą wit.C zawartą w reszcie warzyw, które jak każdy wie, są nieodzownym źródłem witamin i minerałów w diecie, niezbędnych do życia wegusiom. :D
Cytat: Radomiak w 2018-06-08, 12:26:14
Ja już andka ustawiłem, żeby mi się nie wtrącał, teraz jak walę byki to na własne konto. :roll: :D
:lol:
Mi pokazuje byki, ale i tak mi sie nie chce zmieniać siebie :lol:
Cały koloryt, jak w tekstach Ciechowskiego.
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 10:12:09
Znaczy w warzywach jest inna glukoza niż w cukrze? :lol:
Ania, litości. :D
Niby glukoza ta sama, ale opakowanie inne, a to ma czasem ogromne znaczenie. U zdrowego nie będzie różnicy, ale u takiego z problemami w gospodarce glukozowo- insulinowej już tak. Nie na darmo Doktor dla osób odchudzających się zalecił węglowodany w postaci warzyw i skrobi- wtedy poziom glukozy podnosi się powoli, a to zapobiega hiperglikemii. Ale domyślam się, że ty to doskonale wiesz, tylko mnie tak podpuszczasz 8)
Nie podpuszczam. 8)
Przy ilości Ww spożywanych na DO/ŻO rodzaj cukru nie ma żadnego znaczenia.
Przez ścianę jelita i tak zawsze przechodzi glukoza, bez znaczenia czy z cukru czy z włókna.
Jedynie w jamie ustnej sygnalizacja przez cukry proste jest silniejsza, ale w mieszaninie z białkiem i tłuszczem zupełnie nie przeszkadza.
Nie oszukujmy się, jesli przytyłaś na lodach, zamiast schudnąć, to je żarłaś, a nie jadłaś, bo fizyka jest niestety nieubłagana, a grubasy zawsze "nic nie jedzą" i tyją z powietrza, chudzielce natomiast jedzą "fury" i "tysiące kalorii", ale "mają szybki metabolizm". ;)
A jak podliczyć im dniówkę...
Niestety, rozczaruję cię. Nie żarłam, jadłam codziennie porcję z kubeczka śmietany 30%, 4 żółtek i 2 łyżeczek cukru. Od dwóch lat nie przekraczam 1300 kcal dziennie, więc o obżeraniu nie ma tutaj mowy. Po prostu moja utajona alergia na nabiał w taki sposób się objawia, wystarczy kilka gramów sera czy odrobina śmietany by waga poszybowała w górę dając dodatkowo szereg innych nieprzyjemnych objawów. Dlatego bardzo cię proszę byś przestał generalizować obrażając mnie przy okazji, bo są różni ludzie, różne dolegliwości i to, co dla jednego będzie pomocne, drugiemu może zaszkodzić. Ważne, by poznać swój własny organizm i działać według tego, co mu najlepiej służy zamiast pakować wszystkich do jednego wora ogłaszając, że na mnie to działa, więc i na ciebie musi.
Nie miałem na celu Cię obrazić, jeśli tak to odebrałaś, to przepraszam.
Natomiast reszta, no cóż, nie odróżniasz tycia od nabierania wody z powodu źle dobranych składników diety i nie rozumiesz procesów fizjologicznych.
Mam spore, ale nie za duże, doświadczenie w wyciąganiu kobiet i mężczyzn z pułapki niskich kalorii. :D
Współczuję, bo trudno Tobie w to uwierzyć, ale do skutecznego odchudzania potrzeba sporo jedzenia, a kalorie to sobie można włożyć.
Prowadziłem co najmniej dwie kobiety, które tyły na 1500 kcal, a po zmianie rozkładu makroskładników i wprowadzeniu treningu chudły po 10-12kg w kilka miesięcy na 2500 kcal. ;)
Oczywiście ludzie się różnią, ale nie aż tak dramatycznie, jakbyś chciała, a o tym IO to poszukaj sobie tutaj, bo Tomasz to pięknie wyjaśnił, oczywiście to wygodna wymówka, podobnie jak geny. ;)
I jeszcze, niestety muszę się zgodzić z Adasiem, że DO/ŻO to nie koniec drogi, o czym zdają się zapominać niektórzy tutaj, i chodzą sobie potem takie wyśmienicie się czujące i zdrowe grubaski. :D
Jeśli komuś to wystarcza to spoko, ale jeśli nie, to dobrze jest porzucić lęki i "Doktor napisał" i samodzielnie pobawić się suwakiem proporcji, bo niektórym może być potrzebne sporo więcej białka, inni nie schudną i nie nabiorą mięśni bez podbicia węglowodanów, a proporcja ŻO nie musi się wcale kończyć na 1:1,5-3,5:0,3-1,5 BTW, w konkretnym celu, oczywiście.
Masz sporo racji w tym, co piszesz- szczególnie o tym micie chudnięcia na niskich kaloriach. DO jest tu zgubne, człowiek wciąż czuje się syty, więc postanawia zrezygnować z jednego posiłku, potem drugiego tłumacząc sobie, że organizm czerpie teraz z tłuszczu zapasowego i kg będą lecieć na łeb, na szyję. Ale nie lecą, wręcz przeciwnie- siadają hormony (u mnie utrata miesiączki na 8 miesięcy). Waga magicznie stoi w miejscu. Będąc w takiej sytuacji zaczęłam zgłębiać temat i zainteresowały mnie refeedy. Faktycznie pomogło bardzo, przynajmniej hormony z grubsza się unormowały, a ja zgubiłam 5 kg na wadze. W końcu!
Z tego co pamiętam, masz spore sukcesy już na koncie. 8)
Samo poszukiwanie i znalezienie się tutaj, to sukces.
Kolejny to nie siadanie na laurach, jesteś ciągle czujna i nie boisz się wyjść poza ramy, to najważniejsze.
O refeedach pisał już Doktor, genialny gość, to żadna nowość.
Trzymaj tak dalej, a zobaczysz niedługo żebra na bokach i alergia na nabiał też zniknie. ;)
Powodzenia, Anula i bez urazy, ok?
Pięknie... :D
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 17:29:00
Z tego co pamiętam, masz spore sukcesy już na koncie. 8)
Samo poszukiwanie i znalezienie się tutaj, to sukces.
Kolejny to nie siadanie na laurach, jesteś ciągle czujna i nie boisz się wyjść poza ramy, to najważniejsze.
O refeedach pisał już Doktor, genialny gość, to żadna nowość.
Trzymaj tak dalej, a zobaczysz niedługo żebra na bokach i alergia na nabiał też zniknie. ;)
Powodzenia, Anula i bez urazy, ok?
Gavroche, ja cię bardzo lubię, po prostu twoje słowa "obżerałaś się" zadziałały na mnie jak taka płachta na byka, bo to było bezpodstawne oskarżenie :D Nie rozpoczęłam żywienia optymalnego z biegu, dużo czytałam i uczyłam się, wydawało mi się, że już coś tam wiem, potem jednak okazało się, że "im dalej w las, tym więcej drzew" i to co wydawało się proste ma swoje drugie dno. Doszły do tego doświadczenia osób na tym forum oraz na grupie fejsowej. U jednego wszystko przebiegało książkowo, wdrażanie diety optymalnej, redukcja, leczenie chorób, u innych coś "nie zagrało" Więc trzeba było szukać dalej, i dalej i ta nauka tak naprawdę się nie kończy. Ale przynajmniej sobie człowiek synapsy pogimnastykuje :wink: Dzięki za miłe słowa i oby twoja przepowiednia się spełniła :D
PS Teraz postanowiłam przeprowadzić na sobie jeszcze jedno doświadczenie, o efektach napiszę w najbliższym czasie :)
I vice versa. :D
Myślałem, że wszyscy się już przyzwyczaili do mojego niewybrednego języka...
Postaram się bardziej uważać na słowa, zwłaszcza w stosunku do squaw. ;)
Trenuję od prawie 30 lat i widziałem już milion różnych przypadków mniej lub bardziej sportowych problemów i okolic.
Cała ta branża jest napakowana broscience i mitami, które robią ludziom kuku; reżimy żywieniowe jako sposób na chudnięcie, nadmiar treningu jako sposób na lepsze osiągi, suple jako droga do polepszenia formy (cokolwiek to znaczy), to wszystko bzdury na potęgę i droga donikąd.
Wszystko to można osiągnąć znacznie mniejszym kosztem i zużyciem ciała i portfela. 8)
I ci biedni ludzie motywujący się nawzajem do ciężkiej pracy, jakby trening i jedzenie nie były przyjemnością, "przełamywanie barier", "wychodzenie ze strefy komfortu", "och jak mi ciężko, dajcie lajka"...
K..., ciężko to ma bezdomna Rumunka z trójką dzieci w 20 stopniowe mrozy.
Wiem, że Ty, pewno troszku przez męża - sportsmena, interesujesz się tymi tematami, uważajcie, bo może w tej materii nie jest tak na 100%, jak mówił Doktor, że oficjalne zalecenia należy brać dokładnie odwrotnie, ale mocno należy to wszystko wyżymać.
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 05:16:43
Nie ma tu cyferek, żadnych 0,8g/kg, 50g węglowodanów czy "dobijania do proporcji". :lol:
Ha, więc to tu się pomyliłem. Przejrzałem jeszcze raz książkę. Wielokrotnie dr Kwaśniewski pisze o 50g, ale zawsze jako ?nie więcej niż?. A ja z jakiegoś powodu odebrałem to jako sugestię żeby jeść dokładnie tyle. To rozwiązuje mój problem, dziękuję za napisanie tego wprost!
Cytat
..... Nie rozpoczęłam żywienia optymalnego z biegu, dużo czytałam i uczyłam się, wydawało mi się, że już coś tam wiem, potem jednak okazało się, że "im dalej w las, tym więcej drzew" i to co wydawało się proste ma swoje drugie dno. Doszły do tego doświadczenia osób na tym forum oraz na grupie fejsowej.....
PS Teraz postanowiłam przeprowadzić na sobie jeszcze jedno doświadczenie, o efektach napiszę w najbliższym czasie :)
".....To przecież takie proste: dać organizmowi to, co jest mu potrzebne do budowy lub rozbudowy tkanek, a więc białko, bo człowiek zbudowany jest wyłącznie z białka, oraz tłuszcz jako najlepsze źródło energii, i dać je możliwie w postaci nie surowców a gotowych produktów, i zachować przy tym proporcje między białkiem i tłuszczem. I to wszystko! Jest to tak proste, że prostsze być nie może. Dlaczego ludzie nie mogą tego zrozumieć? ...."Dlaczego?? Na dlaczego też padła już prawidłowa odpowiedź:..... siedem zdań niżej.(pod koniec rozdz.29 T.Ż.)
:)
A po co produkty zamiast surowców jak i tak zostaną rozłożone do surowców. Nawet lepiej by było podać właśnie konkretne surowce co by ich nie ekstrahować dopiero. Aczkolwiek... to mogłoby być niepraktyczne. 8)
Surowce stają się produktami, poddanymi uprzednio nadtrawieniu poza organizmem obróbką termiczną ( co oszczędza energię na trawienie przez organizm). Ogień jest tym czynnikiem którego opanowanie/używanie dane jest tylko i wyłącznie na ziemi człowiekowi. Ogień umożliwił człowiekowi na stały/częsty dostęp do konsumpcji pieczeni zwierzęcych i w efekcie na zaoszczędzaniu energii z pożywienia. Nadwyżki oszczędności energii umożliwiły mu rozwój objętości mózgu, aż do czasu gdy nastąpił w tył zwrot tj. stopniowe zmniejszanie pojemności mózgu ( w szczycie pojemność 2 litrów), gdy zaczął spożywać surowce roślinne poddane obróbce termicznej uprzednio nie jadalnych dla człowieka na surowo. Obecna, obecnie u człowieka pojemność mózgu do 1,5 litra niech nie będzie powodem do dumy a wręcz przeciwnie. Mamy co nadrabiać
Ale znane ze słyszenia "surojadki" podobnie jak surykatki preferują "lepszą", świeżą, surową i świeżą lub mniej świeżą, gorszą chabaninę/padlinę. 8)
W sumie ja nie o tym. Ale co tam, niech stracę. :lol: :wink:
Ja też nie o tym, więc uzupełnię o nie swoje słowa:
"... Ponadto koncentracja składników odżywczych w możliwie małej objętości, w myśl zasady znanej już Pliniuszowi, który powiedział: korzystniej jest w jakikolwiek bądź sposób zmniejszać to, co by żołądek obciążało. Ponadto żadnych śmieci w pożywieniu, tj. żadnych zbędnych i nietrawionych składników..."
:lol: :wink:
Ludzkim skrytożercom celulozy mówimy stanowcze nie. 8)
Och, niewielka ilość włókna jest bardzo korzystna. 8)
Jasne, ponoć teraz szypułki czereśni w modzie. ;)
Ja po staropolsku wolę, kaszankę lub pasztetową. ;)
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 21:20:53
Wiem, że Ty, pewno troszku przez męża - sportsmena, interesujesz się tymi tematami, uważajcie, bo może w tej materii nie jest tak na 100%, jak mówił Doktor, że oficjalne zalecenia należy brać dokładnie odwrotnie, ale mocno należy to wszystko wyżymać.
Mój mąż mógłby posłużyć za wzorzec opty :lol: U niego wszystko działa jak w zegarku, żywi się instynktownie, łatwo traci kg i nabywa siły, jego forma wciąż rośnie choć nie jest nastolatkiem. To ja jestem tym słabszym ogniwem :wink:
:lol:
Ktoś musi... ;)
Cytat
Mój mąż mógłby posłużyć za wzorzec opty..... żywi się instynktownie, łatwo traci kg i nabywa siły, jego forma wciąż rośnie....
To pewnie taki przytulasty misiaczek, co to przed zimą
instynktownie nabiera ciała i oszczędza siły, a na wiosnę ożywiany
instynktownie, wigor mu wzrasta i go napędza do wzrostu formy i spadku masy.
Ale chyba nie jest to wzorzec opty z "Sevres"? Może ten
instynktowny model zywienia bardziej nawiązuje do kuracjuszy Ciechocinka/Wisły/Ustronia/Nałęczowa itd? Ale jakby co to ja się nie jestem/nie chcę być złośliwy, tylko nie wiem skąd się biorą te "nadmiarowe" kilogramy które potem bohatersko "łatwo się traci". Może z
instynktu, może to zachowane echo ewolucyjne doświadczanego w przeszłości głodu przednówkowego, czyli żarcie na zapas, za pas, za pas??
Bo przecież wzorzec opty nie polega na celowym uprzednim gromadzeniu kilogramów a by potem móc je tracić.
Anulka177, bez urazy, ważne że chłop jest podporą rodziny, bo właśnie ktoś musi nią być. :)
:shock: :lol: :lol: :lol:
:lol: :lol:
Madre, dla mnie jesteś kapitalny. Bez jaj. :lol: Tylko się nie rozpędź po takich superlatywach, bo się serwer jeszcze zawiesi... :lol: :lol: :wink:
:lol:
P.s.
A "Włatcy Much" niestety wypadli chwilowo z eteru, co i mie zasmuca :( :? :wink:
Cytat: Radomiak w 2018-06-13, 14:57:57
:lol: :lol:
Madre, dla mnie jesteś kapitalny. Bez jaj. :lol: Tylko się nie rozpędź po takich superlatywach, bo się serwer jeszcze zawiesi... :lol: :lol: :wink:
:lol: :lol:
:lol:
Doniesienia o optymężach pojawiają się co jakiś czas i myślę że to już nie budzi zdziwienia. Należałoby ustalić kilka szczegółów, ale myślę że będzie jeszcze okazja.
Tymczasem trafiłem taką historyjkę - https://youtu.be/nB_6JVaDlt8
:wink:
Cytat: madre w 2018-06-13, 11:38:16
Cytat
Mój mąż mógłby posłużyć za wzorzec opty..... żywi się instynktownie, łatwo traci kg i nabywa siły, jego forma wciąż rośnie....
To pewnie taki przytulasty misiaczek, co to przed zimą instynktownie nabiera ciała i oszczędza siły, a na wiosnę ożywiany instynktownie, wigor mu wzrasta i go napędza do wzrostu formy i spadku masy.
Ale chyba nie jest to wzorzec opty z "Sevres"? Może ten instynktowny model zywienia bardziej nawiązuje do kuracjuszy Ciechocinka/Wisły/Ustronia/Nałęczowa itd? Ale jakby co to ja się nie jestem/nie chcę być złośliwy, tylko nie wiem skąd się biorą te "nadmiarowe" kilogramy które potem bohatersko "łatwo się traci". Może z instynktu, może to zachowane echo ewolucyjne doświadczanego w przeszłości głodu przednówkowego, czyli żarcie na zapas, za pas, za pas??
Bo przecież wzorzec opty nie polega na celowym uprzednim gromadzeniu kilogramów a by potem móc je tracić.
Anulka177, bez urazy, ważne że chłop jest podporą rodziny, bo właśnie ktoś musi nią być. :)
Chyba mnie słabo rozumiesz Madre :wink: Mój mąż na zimę przybiera do wagi należnej, a w sezonie rowerowym stara się zgubić ile się da, żeby szybciej jeździć (zamiast odchudzać rower- odchudza siebie) Więc twoja fantazja poszła ewidentnie nie w tę stronę, co trzeba :lol:
Cytat: RafałS w 2018-06-13, 20:14:13
:lol:
Doniesienia o optymężach pojawiają się co jakiś czas i myślę że to już nie budzi zdziwienia. Należałoby ustalić kilka szczegółów, ale myślę że będzie jeszcze okazja.
Tymczasem trafiłem taką historyjkę - https://youtu.be/nB_6JVaDlt8
:wink:
Uwielbiam Monty Pythona :lol:
Cytat: Anulka177 w 2018-06-13, 20:14:51
...Mój mąż na zimę przybiera do wagi należnej, a w sezonie rowerowym stara się zgubić ile się da, żeby szybciej jeździć (zamiast odchudzać rower- odchudza siebie) Więc twoja fantazja poszła ewidentnie nie w tę stronę, co trzeba :lol:
Szczegóły :wink: . A na fotografie przyjdzie jeszcze czas, np. jutro. Tak że nie ma się co spieszyć. :lol: :wink:
Jasne, najważniejsze, że jest domniemanie niewinności, nawet w działaniu pod wpływem instynktowości... ;)
Ale jakby co, to ja mam wszystko szczegółowo udokumentowane, jak trzeba to i do lekarza po zaświadczenie się pójdzie 8) :lol:
:lol:
A to nas uspokoiłaś... ;)
:lol:
:lol:
Cytat: Gavroche w 2018-06-08, 17:29:00
O refeedach pisał już Doktor, genialny gość, to żadna nowość.
Myślałem, że to bardziej w keto jest stosowane, bo jak czasami czuję, że za mało węglowodanów zjadłem, to następnego dnia zjem trochę więcej, a jak rozumiem, to refeed to jakieś większe ładowanie wungla?
Węglowodanów i tłuszczu.
W jakich mniej więcej ilościach? :)
W takich, by kalorycznie wychodziło bez deficytu kalorycznego. W DJ znacznie zwiększa się ilość węglowodanów i lekko tłuszczu, w DO na odwrót, z częstotliwością ok dwa tygodnie. Tyle ja wiem. Może Gavroche coś doda od siebie jeszcze :)
Zamysł jest taki, że podobno "tarczyca zwalnia" kiedy jemy mało węglowodanów. :)
Więc okresowe ładowania Ww ją "nakręcają".
Jest to półprawda, bo wahania hormonalne, i to wszystkich hormonów, nie tylko tarczycowych, zależą nie od węglowodanów, ale podaży energii (w dalszej kolejności białka i substancji regulatorowych).
Taki refeed ma za zadanie dać odsapnąć organizmowi, wyrównać poziomy hormonów, zaspokoić psychicznie i dać siłę do dalszego odchudzania.
W praktyce takie ładowania najczęściej są wymówką by się nawtryniać w ramach założeń dietetycznych. ;)
Oczywiście takie coś zadziała na diecie Ww/przy odchudzaniu LC, u osób już długo przebywających na reżimie kalorycznym, im dłużej, tym lepszy efekt w postaci polepszenia samopoczucia, zmniejszenia retencji płynów, spadku poziomu kortyzolu i podniesienia poziomu hormonów płciowych.
To skuteczne, acz ciężkie narzędzie, lepiej rzadziej, niż częściej je stosować, bo większość osób nawet nie zbliża się przy odchudzaniu do niebezpiecznego dla zdrowia, jednocyfrowego poziomu tkanki tłuszczowej.
Na LCHF znacznie lepiej jest wskoczyć sobie na 3-5 dni na proporcjonalnie (proporcja na odchudzanie), ale większe ilości jedzenia, ktoś, kto dobrze zna swoje ciało może dać nieco więcej białka, tłuszczu (tak zdaje się zalecał Doktor) czy węgli, ale większość, moim zdaniem, zyska najwięcej zwiększając porcje bez zmiany proporcji GSO.
Ja bym robił takie refeedy 1-2 razy w miesiącu lub w miarę potrzeby, ale to już przy dobrym dialogu z organizmem.
Doktor też zalecał, jak odchudzanie staje, okresowy powrót do normalnej proporcji, ale nie umiem tego tekstu znaleźć, jak ktoś ma, to bardzo proszę, chętnie przeczytam. :D
Cytat: Ukko w 2018-06-14, 14:53:43
W jakich mniej więcej ilościach? :)
Spróbuj sam siebie ustalić w jakich ilościach
No chyba że chcesz zostać naukowym teoretykiem swojej diety, to wtedy nie ważne ile czego.
Cytat: Ukko w 2018-06-14, 14:53:43
W jakich mniej więcej ilościach? :)
Odchudzasz się czy nie masz siły? :D
Bo to do tego głównie służy.
Ostatnio trochę węgle zmniejszyłem do 40-50 i jakby właśnie siła na minus. Białko też trochę w dół, chyba za bardzo się pospieszyłem z tym zmniejszeniem białka, bo może jeszcze jaka przebudowa na tłuszcz trwa, a B jadłem coś kolo 70-75 g, a dla takiego niejadka, to dużo :) Wrócę do białka na 75, tłuszcz ze 180 i wungiel na 60, przez kilka dni i zobaczę jak to będzie wyglądać. W sumie to nawet mi pasowała proporcja z 75g B, 170T i 75 Ww, ale zmniejszyłem węgiel, żeby mi w adaptacji nie przeszkadzał, bo pewnie proporcja 1:1 (B:Ww) raczej nie jest zalecana na początku.
Nic nie przeszkadza, chyba, że się odchudzasz. ;)
Raczej w drugą stronę :D Zrobię sobie eksperyment i będę jadł bardziej na czuja, bo ostatnio zauważyłem, że coś często wagi używam, to taki tydzień bez ważenia czegokolwiek by się pewnie przydał. Kiedyś tak działałem, pilnując tylko wungla, pewnie trochę za bardzo :)
Ty Ukko masz niedowagę, dopóki nie dojdziesz do wagi należnej powinieneś stosować proporcje jak na przebudowie. Nie pomniejszaj sobie porcji na siłę :D
Otóż to, bo jeszcze wyjdzie z tego "formuła30g" i będą jaja typu hannusiowego... :? :lol:
Doktor opracował prostego w obsłudze gotowca na tacy, żeby się ludziska nie pogubiły w tym wszystkim, a tu masz, eksperymenty, biochemia, naukowe wynalazki, itp. 8)
Zawsze mnie to dziwiło, jak z prostego zrobić sobie łamigłówkę. :?
Dobrze że Doktor sie z tego wycofał, bo by go zamęczyli tymi swoimi problemikami.
Fakt, najbardziej wykańcza, jak po dwóch godzinach wykładu pada pytanie: "to z czym jeść ten chleb?" lub "to ile tego białka w gramach, aby się nie przebiałczyć?" ;)
Zakwaszenie było ulubionym tematem. :wink: