Witam,
Nie byłbym taki pewien czy nasz silny Mariusz byłby skazany na sportową porażkę po przejściu na dietę niskowęglowodanową ze stosunkiem B:T 1:3.
Na pewno trzeba by w jego diecie uwzględnić extra białko na regenerację mięśni nadwerężanych ciężkim treningiem, ale moim zdaniem dietę taką można by również nazwać optymalną.
DO jest na pewno "szkodliwa" dla ludzi, którzy nie kierują się dobrem w swoim postępowaniu, bo mogliby oni zacząć mieć jakieś głębsze przemyślenia i dylematy moralne, które mogłyby zmniejszyć ich zarobki.
Sportowcy, których sukces opiera się na utrzymaniu zaniżone masy ciała musieliby balansować na granicy diety optymalnej by nie przytyć, ale spodziewać by się można wzrostu ich wydolności i wytrzymałości. Tak czy tak ich dieta uległaby ulepszeniu, więc byłby to krok w dobrym kierunku.
Słowo "norma" i dążenie by być "przeciętnym człowiekiem" też jakoś specjalnie DO nie reklamuje. Gdzie jest napisane, że ideałem człowieka jest słaby gryzipiórek?
DO jest narzędziem by realizować swoje zamiłowania i wykorzystywać predyspozycje zachowując zdrowie.
Potrafię sobie nawet wyobrazić (aczkolwiek ciężko mi to przychodzi) boksera na diecie optymalnej, problemem nie jest tu metabolizm, ale sama idea zarabiania pieniędzy narażając swój mózg na wstrząsy
W jednym zdaniu:Dieta Optymalna to zawsze krok we właściwym kierunku i jako taki nie może ona ograniczać aktywności człowieka (nawet najdziwniejszej).
Pozdrawiam serdecznie,
Adam
Ale wątek na topie.