Strony: [1]
|
|
|
Autor
|
Wtek: Dyktatura zbrodniarzy i kapusiów (Przeczytany 4198 razy)
|
Syriusz
Go
|
http://www.radiopomost.com Pod tym linkiem jest wiele ciekawych artykulow - oto jeden z nich: Dyktatura zbrodniarzy i kapusiów Napisał Leonard Wolny wtorek, 25 wrzesień 2007 „Panowanie zbrodniarzy i kapusiów nie może być panowaniem piękna, a zwłaszcza panowaniem prawdy" E. Delacroix Takie okrutne czasy nastają w Polsce dla pogrobowców stalinizmu, że protekcja A. Michnika primo voto Szechtera, syna wybróbowanego agenta bolszewickiego, Ozjasza Szechtera i Heleny Michnik, stalinowskiej „historyczki”, znaczy już coraz mniej, a już największe okropności dzieją się w tej spokojnej przystani, jaką do nie dawna jeszcze stanowiło dla wszystkich postkomunistycznych mętów warszawskie MSZ, gdzie wreszcie, po długich latach panowania czerowno-różowej zarazy, pani minister Anna Fotyga z wolna dokonuje wietrzenia ministerialnych i konsularnych biur. Oczywiście dla żydo-komunistycznego „salonu” obsadzanie polskich placówek dyplomatycznych rodowitymi Polakami to skandal i jawny antysemityzm oraz wypaczenie ideowe. Jako, że czasy już inne i nie można już ot tak, prosto i zwyczajnie, jak kiedyś przystawiać polskim gojom nagana do łbów, pozostała im walka w mediach, których ci w Polsce u nich dostatek... Prym tutaj wiedzie oczywiście naczelny organ prasowy Komunistycznej Partii Polski, czyli „trockistowskie żydowskie gazete dla polski goj”, prowadzona drżącą ostatnio z nerwów i wściekłości dłonią zawsze wiernego ideałom komunistycznej permanentnej rewolucji A. Michnika- Szechtera, guru wszystkich ćwierćinteligentnych szabesgojów nadwiślańskich, specjalizującego się zgodnie rodzinnymi tradycjami w permanentnej amputacji Polakom ich świadomości historycznej. W ostatnich dniach organ ów trzykrotnie dał wyraz atakowi histerii, jakiemu uległ żydo-komunistyczny „salon”. Oto bowiem na oczach tegoż „salonu” w niwecz obracają się tak wielkie osiągnięcia wszystkich kolejnych szefów MSZ w Warszawie. Od czego jednakże są tzw. „autorytety moralne”, które, począwszy od „drogiego” Bronisława, jak nikt inny znającego paryskie burdele średniowiecza, aż po cudownie z obozu w Auschwitz wyniesionego na skrzydłach aniołów dla niepoznaki przebranych w mundury Gestapo Władysława, zwanego przez „salon” „profesorem” dla podkreślenia autorytetu, oświadczyły zgodnie, że tak dalej być nie może, gdyż stanowi to bardzo poważne zagrożenie zarówno dla polskiej demokracji, jak i dla wizerunku Polski w świecie, że tak zasłużony dla dyplomacji III RP finansista i handlowiec z branży motoryzacyjnej, syn starego KPP-owca, a potem ubeka Maksymiliana Schnepfa, Ryszard Schnepf siedzi w oślej ławce w MSZ, ambasadorami zaś mianowani są jacyś tam profesorowie uniwersyteccy, zupełnie bez przeszłości politycznej i handlowej, a w dodatku z pochodzenia Polacy i, o zgrozo, z nadania Kobylańskiego i Rydzyka... Którego bowiem z tych, nowo mianowanych na ambasadorów, profesorów stać będzie na finezyjne wypuszczenie w obieg czeków bez pokrycia na, bagatelka, sumę, jednego miliona dolarów, lub na sprzedaż jako swojego służbowego samochodu ambasady...? Na to przecież potrzeba mieć tę finezję, jaką dać może tylko handlowe pochodzenie... Nie sposób odmówić jej Schnepfowi, który z wrodzonym sobie talentem i finezją handluje polską własnością, pnie się w górę i kształci w tym, nie łatwym przecież, rzemiośle... Zaczął wszak od sprzedaży auta ambasady i wypuszczenia fałszowanych czeków, a nie dalej, jak dwa lata temu obiecał swoim wspólbraciom z kół żydowskich, że pomoże im w okradzeniu Polski na sumę ni mniej, ni więcej, jak 65 miliardów dolarów... Rozgoryczony i wściekły „salon” oddelegował więc w celu wylania krokodylich łez na łamach głownego organu KPP byłego szefa MSZ z rządu Kaziemierza Marcinkiweicza, a zarazem kompana, a raczej towarzysza Ryszarda Schnepfa, Stefana Mellera, również syna stalinowca i żydokomunisty, oficera osławionej Informacji Wojskowej w czasach nocy stalinowskiej. Dziś syn tego antypolskiego zbrodniarza w faryzejski sposób niby to ubolewa nad wizerunkiem Polski w świecie, który ma jakoby ucierpieć na tym, że na placówki dyplomatyczne pojadą nowi ludzie, Polacy, wykształceni, a co najważniejsze o czystych rękach, nie zbrukanych machlojkami... Oto w całej swej nagości ujawniona bezczelność i obłuda spadkobierców stalinowskich morderców w Polsce. Widocznie kapepowski organ prasowy Szechtera- Michnika i produkujące się w nim żydo-komunistyczne „autorytety” są już pewni umysłowego otumanienia Narodu polskiego przez ich ośrodki masowego rażenia medialnego i mają nas za zupełnych idiotów. Albo sami w swej bezusadnionej bucie zidiocieli już do immentu i nie zdają sobie sprawy z tego, co mówią...! Jak może bowiem normalny i przy zdrowych zmysłach człowiek uwierzeć w takie brednie, że w wizerunek Polski na świecie godzą ludzie uczciwi, o wielkim dorobku naukowym, a właściwy obraz naszego Kraju poza granicami budują pijacy, oszuści i panie prowadzenia bynajmniej nie ciężkiego na zagranicznych placówkach MSZ...!!! Czy to jest czyste szaleństwo, czy też jest w tym szaleństwie przewrotna metoda robienia łatwych geszeftów naszym kosztem oraz właśnie brukania i ośmieszania Polski poza jej granicami? Znając żmijową przewrotnośc stalinowskiego pomiotu raczej jednak to drugie.... Wszak przeciętny Brazylijczyk na przykład wcale nie musiał wiedzieć kim jest i kogo na prawdę reprezentuje pani Skórzyńska, ambasador III RP w Brazylii. Zasłynęła ona tam między innymi tym, że zatrudniła całą swą rodzinę na stanowiskach administracyjnych w ambasadzie, oraz iście południowym, prawdziwie ognistym temperamentem. Prezentując się, jak na prawdziwą internacjonalistkę przystało, jako wyznawczyni zasady, że „miłość nie zna granic”, nawiązała gorący romans z dyplomatą innego państwa. Skończyło się to powrotem jej męża do Polski, podczas gdy ona sama przeniosła się wraz z nowym kochankiem do jego ambasady, skąd wysyłała oficjalne meldunki do MSZ w Warszawie... Dziś ta sama osoba reprezentuje polski MSZ w Portugalii... A czy wśród obywateli Urugwaju nie budził czasem zdziwienia i politowania ciągle zapijaczony ambasador III RP, Jarosław Gugała, który w alkoholowym amoku piał hymny pochwalne na cześć mordercy Stalina? Tak właśnie wyglądała budowa wizerunku Polski przez kolejnych szefów MSZ III RP:Geremka, Bartoszewskiego, Mellera. Oszuści, alkoholicy i prostytutki na stanowiskach ambadorów i konsuli... Frymarczenie polskimi paszportami i konsulatami honorowymi, prywata i ciemne geszefty, a wszystko to robione we własnym kręgu, rzec można, że w rodzinnej ferajnie stalinowskich pociotków. Wszyscy oni bowiem powiązani są ze sobą jeżeli nie związkami rodzinnymi, to na pewno przynależnością do części tej samej nacji, która tak mocno zasłużyła się w budowie komunizmu na świecie i w Polsce. Nikt inny, jak właśnie niesławny wielbiciel Stalina, były ambasador RP w Urugwaju, Jarosław Gugała, gdy po kolenym kielichu nabierał werwy, snuł opowieści o tym, jak to za czasów PRL istniał na UW Związek Żydowskiej Młodzieży Komunistycznej, którym kierował Bronisław Geremek i, że to ze „stajni drogiego Bronisława” wywodzi się większość kadr obecnego MSZ oraz ludzi mających znaczący wpływ na politykę w III RP... Rzec by można, iż była to swoista kuźnia młodych komunistycznych talentów, hodowanych na pożytek na pewno nie Polski, lecz dla wykreowania w Polsce obcej i wrogiej nam kasty rządzącej. Interesy tejże właśnie kasty reprezentuje i broni trockistowsko-syjonistyczne imperium „Agory”, założone za pieniądze przeznaczone w roku 1989 przez KPA dla całej polskiej opozycji antykomunistycznej, które Michnik wraz z resztą swej blatniackiej ferajny po prostu ukradł i z czego po dziś dzień nikt go nie rozliczył. Za te pieniądze powstała owa opluwająca Polaków gazeta codzienna, która w swoim logo ma znaczący czerwony pasek, wyrażnie wskazujący jej ideową proweniencję. Tych samych mafijno- kastowych interesów broni inny towarzysz Michnika z KOR-u, a obecnie Marszałek Senatu RP, Bogdan Borusewicz, który lekką ręką wydaje pieniądze polskiego podatnika na finansowanie postkomunistycznej agentury wśród Polonii, dążąc w ten sposób do rozbicia, a następnie likwidacji tradycyjnych organizacji polskich na obczyźnie, które, będąc patriotycznymi i katolickimi, są solą w oku dla żydokomunistycznej agentury. Aby nie być gołosłownymi wskażmy na takie postaci agentów postkomuny, jak Łuciw i Stachnik w Buenos Aires, którzy finansowani przez konsula ambasady RP, rozbijają najstarszą i największą organizację polską w Argentynie, tamtejszy Związek Polaków. Na takie działania jest przyzwolenie i są ogromne fundusze. Na dywersję i niszczenie wszystkiego, co na prawdę polskie. Te kryminalne działania godzące w żywotne interesy i substancję Narodu polskiego bynajmniej nie gorszą i nie budzą oburzenia „salonu”, członkowie którego antypolonizm odziedziczyli genetycznie po swych rodzicach, stalinowskich oprawcach. Wobec tego my, Polacy, mamy prawo, a wręcz święty obowiązek, aby się przed tym bronić, gdyż gra idzie o nasze „być albo nie być”, o nasze narodowe przetrwanie. Nie pozwólmy dać się zastraszyć rzucanymi na lewo i prawo oskarżeniami o antysemityzm, gdyż w tej chwili o antysemityzm jest w Polsce oskarżany każdy, kto występuje przeciwko interesom tej niewielkiej w sumie grupy o korzeniach żydo-komunistycznych, stalinowskich. Oni zasłaniają się tylko swym żydowstwem, bo w tej chwili jest to bardzo wygodne... Znamienna bardzo scena miała miejsce, kiedy w podczas wizyty Premiera Izraela pana Benjamina Netanyahu w Polsce, na spotkanie z nim przyszła do warszawskiej synagogi Nożyków sama „śmietanka” żydo-komunistycznego „salonu”, czyli stajnia Bronisłwa Geremka wraz z przyległościami... Oczywiście nie obyło się, bo jakże by inaczej, bez skarg i narzekań na „polski antysemityzm”... Pan Premier Netanyahu wysłuchał spokojnie tego biadolenia, po czym odezwał się do zgromadzonych: „jeśli wam tu tak źle, to nie rozumiem zupełnie, co was tutaj trzyma...? Macie przecież ojczyznę, Izrael, która stoi dla was w każdej chwili otworem...?” Odpowiedziała mu konsternacja i cisza... Odczytajmy więc dobrze zachowanie michników, geremków, mellerów, schnepfów i innych... Oni bronią i reprezentują jedynie swój szemrany, mafijny intreres, wykorzystując przy tym naszą nieudolność, podziały i często strach... Ich pozorna siła leży jedynie w naszej słabości i maraźmie. Czas więc na przebudzenie, gdyżtrzeba wreszcie położyć kres bezkarności antypolskiej mafii, bo i miarka się już przebrała. W Polsce, naszej Ojczyźnie, zawsze było, jest i będzie miejsce dla ludzi prawych niezależnie od ich pochodzenia, wyznania czy rasy. Nasza polska gościnność i tolerancja nie może jednakże stanowić łatwego pola do przestępstw i nadużyć dla grupy wywodzącej się w prostej linni od bolszewickich najeźdzców, która w dalszym ciągu chce dyktować warunki i rządzić, co przecież zagwarantowało im okrągłostołowe oszustwo i „gruba kreska” innego stalinowskiego sługusa żydo-komuny, Tadeusza Mazowieckiego, który w latach pięćdziesiątych był jednym z autorów i kierowników medialnej kampanii przygotowującej uwięzienie Prymasa Stefana Wyszyńskiego przez rządzących podówczas Polską komunistycznych bandytów... W roku 1989 ten sam sługus stalinowski zostaje wybrany i obwołany przez żydokomunę „naszym premierem”... Kolejne szyderstwo z Polaków, ale kłamstwa w tym nie było, bo faktycznie Mazowiecki byl „ich” premierem... Premierem ich, żydokomunistów, a nie nas, Polaków... Tak samo jak nie było i nie jest po dzień dzisiejszy naszym, polskimMSZ, placówki dyplomatyczne oraz wiele innych instytucji rządu i państwa polskiego, które pozostają cały czas w ich rękach... Dlatego teraz, gdy chcemy odebrać ukradzione, wziąć, co nasze, mieć na placówkach ambasadorów Polaków, a nie stalinowców czy trockistów, w Polsce zaś polskich urzędników, cały ten żydo-komunistyczny układ podnosi klangor, rejwach i jazgot znów próbując nas zastraszyć pokazując w swych szmondackich mediach pseudoautorytety. Nadmuchanych fałszem, obłudą i sztuczną powagą „profesorów”, którzy wydali być może jedną książczynę i pięciu kolegów do UB lub SB, na czym potem zbudowano ich kariery... Nie dajmy się im więc ogłupić i zastraszyć. Nie pozwólmy, aby stalinowski pomiot, dzieci i wnuki oprawców Polaków dokonywał dziś przy pomocy swych mediów amputacji historycznej świadomości naszego Narodu! Francuski pisarz katolicki, A. de Saint-Exupery, rzekł przed laty kilkudziesięciu: „Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło — rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać”. Słowa te, niestety, pasują jak ulał do rzeczywistości w Polsce. Najwyższy czas, aby to odmienić. Napisał: Leonard Wolny
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
mateoosh12
Go
|
Mówię o D. Tusku, żeby nie było wątpliwości. Stwierdził on ni mniej ni więcej, tylko że to A. Kwaśniewski z J. Kaczyńskim zrujnowali Polskę i obrzydzili ją młodemu pokoleniu. Pamiętam wprawdzie, że to całkiem niedawno B. Jamajka-Komorowski występował u boku J. Szmajdzińskiego na konferencji prasowej, ale może mi się przywidziało. Pamiętam też, jak PO pomstowała parę lat temu na PiS za ociąganie się z poparciem akcesji do UE, choć może mi się przesłyszało. Pamiętam, jak J. Buzek, L. Miller, M. Płażyński i B. Geremek wymieniali serdeczne uściski, ale może mi się coś pomyliło. Pamiętam, jak Tusk pytał, "czy SLD nie skrewi", gdy obalano rząd J. Olszewskiego, ale może coś poprzekręcałem. No ale posłuchajmy, co nowa twarz PO mówi: "Chciałbym dziś powiedzieć wyraźnie: to wy, zwracam się do prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Kaczyńskiego, to wy przez nieustanny konflikt, poprzez nieudolność, poprzez własną pazerność, doprowadziliście do tego, że młodzi Polacy szukają swoich marzeń poza granicami." ( http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=61978) Do czego to doszło, że Polacy marzeń szukają na obczyźnie. I to młodzi. Starzy już pewnie w ogóle marzeń nie mają. Chociaż, z tego, co znowu mi się przypomina, to pamiętam, że wkładano nam do głowy, że nasze wejście do UE to właśnie perspektywa pracy za granicą dla wielu młodych ludzi. I tą perspektywą szczególnie kuszono. Wątpiącym polecam lekturę "GW", "Newsweeka" czy "Polityki" sprzed referendum akcesyjnego. Coś jednak pewnie pomerdałem. Tusk łapie się za głowę: "Jak mówił, 80 procent Polaków, zaczynając pierwszą pracę zarabia mniej niż tysiąc dolarów, a większość absolwentów, którzy po raz pierwszy idą do pracy nawet ok. pięciuset dolarów. - Komu pan chce wmówić, że tysiąc dolarów to typowa pensja dla typowej Polki i typowego Polaka? - pytał Tusk i dodał, że te "tysiąc dolarów" to też nie powód do dumy: - W takich krajach jak Holandia czy Irlandia tysiąc dolarów nie zarabia nikt - podsumował Tusk. - Zbliżamy się do zachodnich cen, a mamy wschodnie pensje. Mamy zachodnie ceny mieszkań, a wschodnie zarobki - wyliczał lider PO. - My Polacy mamy zachodnie marzenia, ale wschodnie rządy. Czy to nie jest dramat Polski? - podsumował." ( http://www.tvn24.pl/-1,1522827,wiadomosc.html) Dramat z pewnością. Chociaż autora dramatu widziałbym w osobie L. Balcerowicza, który dokonał właśnie takiego cudu gospodarczego, że za jednym dotknięciem czarodziejskiej różdżki Polacy stracili wszystkie oszczędności, a potem już było z roku na rok "zaciskanie pasa". Konieczność dziejowa. Nic dziwnego, że Tusk się burzy, ale czy czasem jego ugrupowania (KLD, UW, PO) nie przyłożyły do tej ekonomicznej sytuacji - swojej ręki? Pewnie nie, tylko mi się coś pitoli. Skoro więc ja nie za bardzo potrafię pokojarzyć fakty, to proponowałbym, by w debacie Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego jako moderator wziął udział właśnie Tusk, a nie M. Olejnik. Zadawałby dramatyczne pytania i udzielałby mądrych odpowiedzi. http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=327&Itemid=55
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
Chociaż autora dramatu widziałbym w osobie L. Balcerowicza, który dokonał właśnie takiego cudu gospodarczego, że za jednym dotknięciem czarodziejskiej różdżki Polacy stracili wszystkie oszczędności,
przepraszam bardzo ale jakie oszczędności? Te które zawdzięczamy Gierkowi?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
mateoosh12
Go
|
ok. nieścisłość semantyczna, jak rzekłby Dżej Kaczyński. Ale teza nadal słuszna - Kowalski wziął kredyt, weszły reformy Balcerowicza, w efekcie stopa oprocentowania wzrosła (już po zawarciu umowy!). Końcowy skutek to przymus spłacania horrendalnych odsetek, a więc utrata swoich pieniędzy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Blackend
Go
|
o'k teza słuszna ale dotycząca całej naszej "klasy politycznej", a nie tylko Balcerowicza (nie robie dla niego ) Kredyt - tylko w frankach szwajcarskich - to przewidywalny kraj w przeciwieństwie do naszego niestety
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Strony: [1]
|
|
|
|