Mieszkalem w akademiku z dwoma maniakami brydzowymi. Zaczynalismy razem ale po 4 latach oni ciagle byli na 1 roku Ale w brydza lupili zawodowo i i ogrywali wszystkie zawody na uczelniach Jeden podliczanie punktow po rozdaniu robil w glowie. Wielokrotnie go sprawdzali i nigdy sie nie pomylil. To byl doskonaly przyklad jak komuna umyslowa degraduje wspaniale umysly. Setki godzin przelupilismy w brydza i w Colina2
Bo to piekna gra, tutaj do dzisiaj są kluby, gdzie jeszcze się spotykają i grają. Środowisko robotnicze wielkich zakładów bardzo temu sprzyja, łatwo się umówić i zawsze ktoś chętny po szychcie sie znajdzie.