W takiej temperaturze jem połowę tego, co normalnie. Wczoraj o 13-tej przypomniało mi się, że jeszcze nie jadłam śniadania :shock: w ogóle nie byłam głodna i apetyt też mi się zmienił. Mam mniejszą ochotę na tłuszcz i na ciepłe posiłki. Najlepiej to powiedzial mi mój mąż :D w takim upale, nie rób żadnego obiadu, tylko po prostu zrób żeberka z kapustą i już :? :lol:
:D :D :D
W "Optymalnych" , z lipca, podają jakie najlepiej do pracy brać optymalne, drugie śniadanie. Nie przeczytałam jeszcze całego. Mogę później napisać, bo na pewno nie wszyscy czytają. Ja sama nie wiem co teraz jeść? Nie chce sie prawie nic, no to może nic. Dołączę do głodujących. :) :wink:
"Przeprosiłam" omlety, które misiem znudziły. Teraz z dżemem z truskawek są pyszne :D
A ja tam dawniej jak mi za gorąco bywało to żem ser biały ze śmietaną jadał. :o
Też lubię. Jeszcze dodaję szczypiorek.
...albo zupa typu chłodnik z jajkami na twardo i do tego też np. śmietana - mniam! Ale to już gotować trzeba.
..i trzeba umieć robić zupę typu - chłodnik .... :?
Ja sam nie umiem tzn. nie robiłem nigdy bo też nie zgłębiałem tematu. Tylko proste rzeczy robię :)
Muszę zajrzeć do "Książki Kucharskiej" JK, chyba coś tam będzie w tym temacie. Ze mnie też, taka sobie, kucharka... :(
Jest 5 rodzajów chłodników: pomidorowy, z bobu, z botwiny, z mięsem i ze świeżych ogórków. Apetyczny wydaje mi się ten z botwiny, bo botwinki jeszcze w tym roku nie jadłam. :)
No właśnie ten różowy... 8)
Jedzenie jest, tylko gdzie te upały? :? :D
Cytat: renia w 2009-07-09, 17:55:03
Jedzenie jest, tylko gdzie te upały? :? :D
Pani Reniu,
może w pamięci? Okazja pamięć docenić...
Tak :D ale pomyślałam sobie, że niektórzy mają odwrotnie, mają żar,słońce... tylko nie mają jedzenia :?
Prawda, :? , co za świat...
..grzech narzekać na pogodę.. :)
Fakt
Latem kiełbasy mi w ogóle nie smakują. Chcę zrobić własne mielonki w słoikach, ale czekam, aż trochę się ochłodzi.
Dzisiaj kupiłam kilka słoików z boczkiem chłopskim, kiełbasą wiejską i z golonką. Miałam nadzieję, że tam nie ma tych konserwantów, co w kiełbasach. W domu, dla pewności zaczęłam czytać skład, a tam aż roi się od tych E - ileśtam. Boczek jednak posmakowałam i muszę przyznać, że smak ma dobry.
Cytat: renia w 2009-07-27, 13:55:46
Latem kiełbasy mi w ogóle nie smakują. Chcę zrobić własne mielonki w słoikach, ale czekam, aż trochę się ochłodzi.
Dzisiaj kupiłam kilka słoików z boczkiem chłopskim, kiełbasą wiejską i z golonką. Miałam nadzieję, że tam nie ma tych konserwantów, co w kiełbasach. W domu, dla pewności zaczęłam czytać skład, a tam aż roi się od tych E - ileśtam. Boczek jednak posmakowałam i muszę przyznać, że smak ma dobry.
..............kielbaska najlepiej smakuje mi pieczona na ognisku wieczorem , mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm ... ostatnio kupuje sobie tutaj w NRW od polaka wedzona slonine mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm normalnie niebo w gebie, nic nie slona , boczek u niego tez jest niezly , choc nie zawsze..........................a smalec z cebulka robie sobie sam ...................
To ja po dobrą polską kiełbasę, to chyba za granicę muszę jechać ;)
Cytat: renia w 2009-07-27, 14:12:16
To ja po dobrą polską kiełbasę, to chyba za granicę muszę jechać ;)
...........w polsce tez chyba kupisz dobra , polska kielbase , na niemiecka nie licz , tego w ogole jesc sie nie da...........
Gwidon, mogę tak z ciekawości zapytać, czy Ty tylko tam pracujesz tymczasowo, czy mieszkasz na stałe? W Niemczech byłam kilka razy, bo mam tam siostry. Niemieckie kiełbasy w ogóle smaku nie mają. Siostry zawsze kupują w Polsce na zapas sobie i znajomym. Dużo jednak tego nie mogą wozić, bo ile to może poleżeć? Dawniej siostra mroziła część ich w domu, ale rozmrożone już nie miały żadnego aromatu.
..............na stale jak narazie, ile mozesz zabrac z polski takiej zywnosci? 1 gora 2 kg kielbasy , jakis boczek slonine to wszystko , co sobota stoi kolomnie samochod z polskimi znakomitymi wedlinami zrobionymi oczywiscie w niemczech , szczegolnie smaczny jest bialy salceson , drugi taki samochod ale innej firmy stoi co czwartek na rynku , wiec jest gdzie kupowac..................
U was, jak przyjedzie taki samochód, to przynajmniej wiecie, że macie świeże. U nas nie wiadomo ile taka kiełbasa leży w ladzie chłodniczej, a ile jeszcze wcześniej leżała w hurtowni, a jeszcze wcześniej w masarni. Ja na wszelki wypadek wolę ich nie jeść. Kiedyś kiełbasy w lodówce usychały, a teraz robią się śliskie. :(
...................tu tez jeden bog wie co sie z tym dzieje , zanim dotrze do mojej lodowki , ale jest w miare swieze i smaczne , kielbasy to juz dawno nie jadlem , najlepiej kupic boczek i go ugotowac , jest bardzo smaczny o ile nie jest za slony, przy gotowaniu wiekszosc tej witaminy ,,E,, sie wygotuje................
Robisz mi apetyt tymi boczkami, już nie mogę się doczekać kiedy zrobię takie, postaram się zrobić jutro, ale nie dużej ilości, z tym poczekam. Jutro chcę robić również sok z porzeczek, jeśli dostanę porzeczki, bo dzisiaj nie było u nas.
No, mam już czarne porzeczki, mąż mi przywiózł. Jutro mogę robić sok i trochę dżemu (bo tylko ja go u nas lubię, dzieciaki, tylko truskawkowy). Nie wiem ile lat już nie robiłam soku i zaginął mi gdzieś sokownik, będę więc miała nowy wydatek. :( Chyba, że jakoś można robić sok bez sokownika?
Cytat: renia w 2009-07-27, 21:17:23
Chyba, że jakoś można robić sok bez sokownika?
Mozna :))) najlepiej kupic ;)
Kiedyś dawno temu wynajmowalismy z żoną dom z ogrodem. Tam było tak nackane :/ dosłownie drzewo na drzewie, a baba przyjezdzała i sprawdzała czy aby coś się nie marnuje. Mamy traume do dzisiaj - żadnych soków :/
Ja mogę obejść się bez soków, ale dzieci od czasu do czasu upominają się o sok. Wolę wtedy dać im taki, lub herbatę owocową, a najczęściej pijemy samą wodę.
Albo takie obieranie porzeczek :/ - niedoczekanie :/ :)))
:) , czarne porzeczki nawet lubię, ale obieranie rzeczywiście... Nie robię więc. Na sok może można nie obierać?
Na sok mozna bez obierania - mielismy taką maszynę co się sokownik nazywa, ale do dżemow niema zmiłuj :/
Cytat: Teresa Stachurska w 2009-07-27, 21:42:39
:) , czarne porzeczki nawet lubię, ale obieranie rzeczywi¶cie... Nie robię więc. Na sok może można nie obierać?
Też tak myślę, że na sok nie trzeba obierać. Coś mi się przypomina, że jak robiłam sok z czerwonych porzeczek, to normalnie z gałązeczkami wrzucałam do sokownika.
Cytat: Blackend w 2009-07-27, 21:45:46
... ale do dżemow niema zmiłuj :/
nie ma... ;(
Jest jeszcze jeden sposób na robienie soków. Mianowicie, zawożę dzisiaj porzeczki znajomej, a jutro odbieram gotowy sok. To dopiero wygoda ;))
Cytat: renia w 2009-07-28, 13:09:39
Jest jeszcze jeden sposób...
Zawsze podziwiałem kobiecą mądrość :)))
Wszystko jest O'K Renia - jak zawsze zresztą :))))
;))
Dzisiaj kupiłam 2,5 kg boczku świeżego ze skórą i bez kości. Pokroiłam go na kilkucentymetrową kostkę i poukładałam ciasno w słoikach (dało 5 średnich słoików). Posypałam leciutko solą i pieprzem i gotowałam 1,5 godz. w garnku. Jutro i pojutrze też tyle samo bedę gotować. Do jednego słoika dodalam czosnek i majeranek, żeby porównać, które wyjdą lepsze, bo nie znam się na przyprawach do mięs w słoikach. Nie wiem czy będą dobre, ale przynajmniej będę pewna, że nie ma tam żadnych "E-tków". :-)
Cytat: Gwidon w 2009-07-27, 14:21:07
Cytat: renia w 2009-07-27, 14:12:16
To ja po dobrą polską kiełbasę, to chyba za granicę muszę jechać ;)
...........w polsce tez chyba kupisz dobra , polska kielbase , na niemiecka nie licz , tego w ogole jesc sie nie da...........
[polska wedlina owszem i dobra,ale to chyba tylko dlatego,ze ma umiejetnie dobrane wzmacniacze smakowo-zapachowe.Moj brat lecac do USA do znajomego polskiego rzeznika musial obowiAZKOWO PRZYWIEZS az 5kg sproszkowanych sztucznych wzmacniaczy.Uha,ha.
Dzisiaj będę trzeci dzień gotować moje słoiki z boczkiem. Coś jest z nimi nie tak (przynajmniej z jednym słoikiem), bo woda w garnku zrobiła się tłusta. Albo jedna nakrędka "nie trzyma", albo za dużo mięsa upchałam w słoiki.
Może temu słoikowi "nie jest pisane" by się do dłuższego przechowywania nadawał i warto go otworzyć, poddać próbie smakowej zawartość i powiadomić nas o informacjach od podniebienia płynących? Chętnie się dowiem jak smakuje boczek ze słoika :) Pani Reniu, mogę prosić?
Chętnie napiszę. Też tak planowałam, tego podejrzanego wziąć na pierwszy ogień. ;-)
Miał być pierwszy ogień..a tak się staram ;-)))
Kurcze cud, samo się poprawiło ;-) warto się starać;-))
Albo mam już halucynacje...może od tego upału..
Cytat: renia w 2009-07-30, 09:35:55
Chętnie napiszę. Też tak planowałam, tego podejrzanego wziąć na pierwszy ogień. ;-)
Dziękuję, będę czekać.
Cytat: Teresa Stachurska w 2009-07-30, 11:50:05
Dziękuję, będę czekać.
Ale aż do jutra, bo musi w lodówce stężeć. Chętnie bym poczęstowała ;-)
Mam już w domu moje soki z czarnej porzeczki. Jest go łącznie 6 litrów (czysty sok + 1 kg cukru), smakuje jak żurawina. Otworzyłam jeden słoik na próbę i rozcieńczyłam z wodą. Ja, w sumie, za sokami nie przepadam, wolę wodę.
Też wolę wodę, ewentualnie z lodem, czasem gazowaną. Soki ewentualnie można mrozić w woreczkach do kostek lodu i potem zmiksować ze śmietaną i będzie shake. Owoce (mrożone) miksowane ze śmietaną też dadzą ten efekt.
Ze śmietaną bitą to wszystko (no może prawie) lubię...owoce, ciasta optymalne, naleśniki, też oczywiście optymalne.
Cytat: renia w 2009-07-30, 09:17:24
Dzisiaj będę trzeci dzień gotować moje słoiki z boczkiem. Co¶ jest z nimi nie tak (przynajmniej z jednym słoikiem), bo woda w garnku zrobiła się tłusta. Albo jedna nakrędka "nie trzyma", albo za dużo mięsa upchałam w słoiki.
Napiszę, żeby ktoś nie zrobił tego błędu co ja, a więc do pasteryzacji mięsa, najlepiej używać nowych nakrętek na słoiki. Mi się dwa słoiki nie zamknęły. W jednym zmieniłam nakrędkę i gotuję go dalej, może się zamknie... (a jak nie, to ja go już sama uciszę ;-))
Cytat: renia w 2009-07-30, 17:01:53
Cytat: renia w 2009-07-30, 09:17:24
Dzisiaj będę trzeci dzień gotować moje słoiki z boczkiem. Co¶ jest z nimi nie tak (przynajmniej z jednym słoikiem), bo woda w garnku zrobiła się tłusta. Albo jedna nakrędka "nie trzyma", albo za dużo mięsa upchałam w słoiki.
Napiszę, żeby ktoś nie zrobił tego błędu co ja, a więc do pasteryzacji mięsa, najlepiej używać nowych nakrętek na słoiki. Mi się dwa słoiki nie zamknęły. W jednym zmieniłam nakrędkę i gotuję go dalej, może się zamknie... (a jak nie, to ja go już sama uciszę ;-))
...............a nie zapomnialas posmarowac brzegi nakretki klejem ?............. :wink: :lol: 8).................
Zapomniałam :-(
;-))
Jak mi się miło słucha, jak pytam dzieci - co dzisiaj zjecie na śniadanie? , a najmłodsza dwójka chórem -same żółtka. No i zjedli po cztery. Po takim śniadaniu nie mają już takiej ochoty na słodkie i na owoce. Chociaż arbuza, w te ciepłe dni, lubią.
Rano nie jem, bo nie jestem głodna, a później nie zawsze pasuje, no i wyszło śniadanie o 14-tej ... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.. można sporo zaoszczędzić ;-))
Zauważyłam, że ja , od czasu jak jestem na ŻO, mniej muszę pić. Wożę ze sobą wodę, chyba z przyzwyczajenia, ale najczęściej przywożę ją nieruszoną z powrotem. Przedtem, w upalne dni, "zalewałam" się wodą. Z jedzeniem, to też coraz mniej zjadam. Ostatnio to jem tylko jeden "porządny" posiłek dziennie. Wieczorem jeszcze coś tam skubnę (wczoraj ćwiartkę czekolady). Nawet nie chce mi się posmakować boczku samorobnego, żeby napisać, czy się udał. Nie chcę, ale "muszę" ;-)
Spróbowałam w końcu ten boczek ze słoika i mi bardzo smakował. Lekko przyprawiony z naturalnym aromatem, przypominał mi taki bekon z puszki, który jadałam w dzieciństwie, kiedy to mięsa "nie było", a zamrażarki pękały w szwach. Z kolei mojemu synowi (25 lat) lepiej smakuje taki boczek kupny ze słoika, w którym jest więcej aromatów sztucznych i tego całego badziewia. :(
Cytat: renia w 2009-08-01, 19:55:19
Spróbowałam w końcu ten boczek ze słoika i mi bardzo smakował. Lekko przyprawiony z naturalnym aromatem, przypominał mi taki bekon z puszki, który jadałam w dzieciństwie, kiedy to mięsa "nie było", a zamrażarki pękały w szwach. Z kolei mojemu synowi (25 lat) lepiej smakuje taki boczek kupny ze słoika, w którym jest więcej aromatów sztucznych i tego całego badziewia. :(
Dziękuję, dobra dla mnie wiadomość. Też taki zrobię.
Mój pasztet gotowany w słoikach też dobrze smakuje. Pierwszy raz robiłam taki na tzw "chłopski rozum", za drugim znalazłam przepis w necie, ale z kaszą manną (może żeby za mało nie było?), więc koniec końców zrobiłam prawie (dodałam tym razem trochę płuc - na "części zamienne) jak poprzednio.
Pozdrawiam, T.
Ja na pasztet to już jestem umówiona w "moim" mięsnym, że mi przygotują móżdżek, wątrobę wieprzową , jakieś mięso i słoninę, tylko czekam na chłodniejsze dni. Jeszcze planuję zrobić mielonki takie jak już raz miałam, tylko, że mi nie leżały, bo wtedy tylko raz je gotowałam, ale smak był super.
Dzisiaj mąż mi przywiózł jagody na zaprawę, ale jest tak ciepło, że nie chce mi się ich robić. Schowałam je do piwnicy i do poniedziałku poczekają. Jutro wolę jechać gdzieś nad wodę, a nie pichcić.
Pozdrawiam - Renia
Czasami trochę (ale tylko trochę) uciążliwe jest ŻO, gdy się jest poza domem. Mogłam wziąć ze sobą koszyk piknikowy, ale niestety nie wzięłam. Byłam we Władysławowie na plaży i myślałam, że chociaż jakieś kiełbaski z grila będą, albo rybka. Ale gdzie tam, kto by to kupował? Na plaży kupują tylko piwo z sokiem (pierwszy raz coś takiego widziałam), pizzę gorącą, popcorn i orzeszki ze słodkim karmelem. W barze pobliskim były jeszcze zapiekanki i frytki i to już cały wybór. Wolałam być głodna i w domu zjeść. Wzięłam ser posmarowany boczkiem ze słoika, aby szybko i dużo, bo już myślałam, że ducha wyzionę ;-)