Aktualności:

Pakiet Dieta Antyketogeniczna - zamówienia - korojoo.com

Menu główne

Sznycelki wątrobiane, paluszki lizać!

Zaczęty przez viola44, 2009-08-17, 15:12:36

Poprzedni wątek - Następny wątek

Małgorzata

Reniu , moje 2 dziewczynki juz są samodzielne i od 2 lat mieszkają w UK . Wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę że jeszcze masz tą przyjemnosc dbania codziennie o swoje dzieci , ciesz sie tymi chwilami jak najbardziej , bo dzieci strasznie szybko wyfruwają z gniazdka . Dom staje sie tak bardzo pusty a ja czasami mowie ze bez dzieci czuje sie tak jak bym sie cofala w rozwoju :) dobrze ze jest internet i skype ...

renia

Dzieciaki bardzo mnie cieszą i mojego męża. Mój mąż mówił, że gdyby nam nie doszła ta dwójka dzieciaków na "stare " lata, to całkiem byśmy skapcieli.. albo słuchali gdzie nas boli, lub kłócili sie z nudów.., a tak to nie ma na to czasu. Ale jest i druga strona medalu, że dzieciaki są wymagające, męczą, żądaja wyjazdów, gry w piłkę itp. Ja często powtarzam, że lubię "święty spokój", ale gdybym go miała, to na pewno dopiero by było źle.
Dwójka moich starszych synów już się wyprowadziła z domu, jeden ożenił się i mieszka z synową obok, bo mamy "bliźniaka", a drugi niedawno przeniósł się do mojej mamy domu, bo tam lokatorzy się wyprowadzili. To jest sąsiedni dom, tak że widzimy się parę razy dziennie.
Zdaję sobie z tego sprawę, że za kilka lat (może już za rok, dwa...) dzieciaki nie będą chciały spędzać ze mną czasu wolnego, tylko z rówieśnikami. Wtedy też chcę robić coś pożytecznego, np. założyć za rok bractwo optymalne w moim mieście. Najpierw skończę szkołę i wtedy zobaczę co dalej. Wiem, że życie samo pisze scenariusze, których byśmy się najmniej spodziewali.
Małgorzata, ważne jest, że jesteś w dobrych stosunkach ze swoimi córkami i masz z nimi kontakt, chociażby przez internet. Ja tak zawsze myślałam, że jak dzieciom się dobrze w życiu będzie powodzić, to ja będę szczęśliwa. Tylko nie wiem co bym zrobiła, gdyby oni cierpieli, a ja nie mogłabym im pomóc?

Teresa Stachurska

Usmażyłam te sznycelki, smakują. Nawet sąsiadom zaniosłam... Od razu więcej ich zrobiłam po to by zanieść :) 

renia

Sznycelki sznycelkami  :wink: ale co ja tam na górze powypisywałam  :shock: prawie cały życiorys :lol: Już nie pamiętałam o tym..   :roll:  :lol:

Teresa Stachurska

Cytat: renia w 2010-02-02, 16:30:32
Sznycelki sznycelkami  :wink: ale co ja tam na górze powypisywałam  :shock: prawie cały życiorys :lol: Już nie pamiętałam o tym..   :roll:  :lol:


Impuls chwili. Symaptycznie :) 


Gazda412

Cześć! Witam wszystkich optymalnych. Reniu ten wpis o swwojej rodzinie jest naprawdę wspaniały. Szczególnie ten urywek dotyczący przyzwyczajania dzieci do żywienia optymalnego.Bardzo miło cztać o całych rodzinach żywiących się optymalnie.Ja na żywieniu opymalnym jestem już siedem lat i nie udalo mi się dotąd przkonać żony do wejścia do tej ogromnej rodziny optmalnych, Jesteśmy już w wieku "śrtednio-starszym", czyli bardziej starszym niż średnim i żona twierdzi, że na naukę już za póżno. Sznycelki wątrobiane wspaniałe. Problem w tym, że muszę ograniczać białko, a w wątrobie jest go sporo.

renia

Moja rodzinka je jak jej pasuje.. Bywa różnie. Uważam, że kobieta ma większy wpływ na jedzenie całej rodzinki.
Gazda - pewnie Twoja żona jest względnie zdrowa i nie chce za bardzo zmieniać diety. Z tego co pisałeś, to macie i tak zdrowsze jedzenie, niż większość "mieszczuchów". Mój mąż mówił, że stosowałby dokładnie DO, gdyby chorował.
A ja uważam, że każdy powinien mieć prawo decydowania o sobie - wystarczy, że wie - stosować nie musi.

PS. Najstarszej Optymalnej zaczął się właśnie setny rok - tak, że Twoja żona ma jeszcze czas.. :wink:

Gazda412

Moja żona z wykształcnia jest technologiem żywienia, natomiast z zamilowania kuczarka i gospodyni domowa. cały dzień mogłaby gotować i piec, byle miał to kto jeść i żeby emerytury były wyższe. Wiadomości jakie wpojono jej do głowy w szkole , prawie pięćdziesiąt lat temu - trudno wykorzenićt Na wsi ma przynajmniej zdrowe powietrze i zdrową żywność. Jajka od własnych kur zielononózek, mięso z królików własnego chowu, ale jada bardzo dużo makaronów,kasz,ryzu i przeróżnych wypieków i slodyczy. Ze zdrowiem żony bardziej niż nieciekawie. Masz rację, każdy ma swoją wolę i niczego na siłę. Pozdrowienia.

renia


Przyjemnie się czyta o waszej wiejskiej sielance. :D
Niestety, nie na wszystko mamy wpływ - możemy zmieniać tylko siebie.

A świnek nie moglibyście sami hodować, jeśli macie kury własne i warzywa. Mięsa nie trzeba by kupować i przynajmniej by się wiedziało - co się je. Pozdrowienia - Renia  :D

Gazda412

Gospodarstwo podzieliłem, tak że nie wiele pozostało. Z żoną jesteśmy w domu sami. Wystarcza 10 kurek ,2 koguty 30 królików, 2 pieski, 1 kotek. Króliki chowam tylko po to, abym miał możliwośc pracy . Żywienie optymalne i dużo ruchu na świeżym beskidzkim powietrzu, to zdrowie. Każde zwierzatko ma swoje imię. Więkrzość królików po zabiciu rozdaję a częśc sprzedaję ceprom przyjężdżającym do nas na wczasy. Bardzo rzadko jadam mięso królika, a jezeli już to obłozone boczkiem i duszone w śmietanie. Odkąd jestem na emeryturze, to dosyć aktywnie dzialam w samorządzie gminnym, oraz ruchu ludowym.To wszystko razem powoduje, że każdy dzień jest dla mnie radością życia. Wieczory to nauka obsługi komputera, oraz książki szczególnie z dziedziny medycyny niekonwencjonalnej. Pozdrawiam i życzę dożo zdrowia. :P

renia


Wzajemnie. Podoba mi się Twój sposób życia. Nie marnujesz czasu.. :D

renia

A co do królika, to mieliśmy kilka lat temu takiego zwykłego szaraka i on sobie gonił po podwórku od wiosny do jesieni. Na zimę trzeba było coś z nim zrobić, ale my byśmy go nie zjedli, więc daliśmy go sąsiadom. Ale jakiś żal i tak w nas pozostał, byliśmy do niego troche przywiązani. Dzieciakom powiedzieliśmy, że uciekł, bo by nam nie darowały.  8)
Potem mieliśmy jeszcze królika miniaturkę, który też zrobił się wielki. Ale tego oddaliśmy znajomym razem z klatką - tylko nie na obiad, ale ich dzieciom do zabawy i pod opiekę.
Ja też nie lubię jeść mięsa z królika. Pewnie to i zdrowe - bez chemii, ale jakoś tak mi nie pasuje.. :?

PS. Piszemy nie na temat - chyba, żeby z królika można by było zrobić sznycelki.. :wink:

Gazda412

Oczywiście, że idzie. Ja, co jestem starszy, to mam większe węwnętrzne opory przy zabijaniu. Tłumacze sibie to tym, że człowiek na starsze lata dziecinnieje. Ostni raz na temat krolików. Cześc ! Pozdrawiam.

renia

Też już królików mam dość. :| A to, że ktoś ma "miękkie serce", nie oznacza zdziecinnienia, nawet jeśli mężczyzna płacze, to jest też oznaką wrażliwości - a to jest bardzo pozytywna cecha. :D
Cześć. :D

renia

Trochę chaotycznie napisałam powyższy post, ale mam nadzieję, że jest, w miarę, zrozumiały. :roll:
To chyba przez tę późną porę. Widać czas już na mnie . Dobranoc.

adampio

CytatA to, że ktoś ma "miękkie serce", nie oznacza zdziecinnienia,

Pewnie, ze nie Reniu, to oznacza, ze ma twarda dupe.


adampio

Choc idziemy do innego dzialu bo tu jestesmy jak "spam", duzo i nie na temat. :lol:

admin

Cytat: Teresa Stachurska w 2010-02-02, 16:20:54
Usmażyłam te sznycelki, smakują. Nawet sąsiadom zaniosłam... Od razu więcej ich zrobiłam po to by zanieść

Oj!
to się nazywa "działanie z premedytacją"...  :wink:

PS
dobra sąsiadka prócz tego, zabrałaby też "rapacholinek" i "ksennę" na wszelki wypadek...  :roll: