Strony: [1]
|
|
|
Autor
|
Wtek: suchy prowiant (Przeczytany 16524 razy)
|
wisienka
Go
|
No dobra, teraz pomęczę Was nowym tematem Wybieram się z rodziną nad morze, do rodziny mojego męża.Nikt tam oczywiście nie wie,że jestem na ŻO.Nie mam tez zamiaru o tym mówić, bo i tak nikt by nie zrozumiał tylko uchodziłabym za jakieś dziwadło...no i wychodzi u mnie problem z żywieniem... Mogę kombinować z jedzeniem posiłków u teściowej, tłumacząc się chęcią utrzymania wagi, zdrowym odżywianiem ( w ogólnym pojęciu współczesnej dietetyki ) , więc jeśli odmówię większej ilości ryżu, ziemniaków czy słodyczy, będzie to całkiem zrozumiałe.Ale jeśli w to miejsce zrobię sobie jajecznicę z 5 żółtek na boczku i popiję śmietaną, wezmą mnie za wariatkę... więc aby uzupełniać odpowiednie ilości B i T musiałabym mieć coś w zanadrzu, coś co mogłabym przechowywać w ukryciu... mojej torby... i co by się nie zepsuło bez lodówki... Upiekłam właśnie chleb - ciasto orzechowe według przepisu z KK ( Ćwierczakiewiczowej ) i spróbuję odkroić kilka plasterków i ususzyć w przewiewnym miejscu na takie suchary... Może da radę i mogłabym chociaż w taki sposób dojadać... Ma ktoś jeszcze jakiś pomysł? będę bardzo wdzięczna za wszelki pomysły na taki prowiant ukryto-walizkowy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
zeto555
Go
|
Mysle, ze najlepiej powiedziec o diecie , nie wprowadzajac rodziny zbytnio w tajniki - chyba, ze beda chcieli. Mozna sie tlumaczyc roznymi chorobami, ale sama napisalas o zoltkach - pomysla co to za choroba , w ktorej nie mozna zjesc zdrowego obiadku mamusi, a mozna jesc okropne zoltka, w ilosci hurtowej . O mnie od kilkunastu lat mowia, ze gupi jestem, jedzac zgodnie z DO. Na poczatku bylo oczywiscie obrazanie sie bo jak tu odmowic kochanej mamusi ( tesciowej ) zjedzenia jej popisowego numeru. Na poczatku tlumaczylem sie za kazdym razem i zawsze konczylo sie nieporozumieniem. W koncu zrobilem awamture i oprocz wymownych gestow i wyrazow twarzy mikt juz nawet nmie komentuje mojego jedzenia - a doszlo do tego, ze tesciowa sama specjalnie kupuje tluste rzeczy dla kochanego ziecia. Mysle, ze pora przestac sie ukrywac bo ciagle bedziesz miala problemy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Ja też źle bym się czuła coś ukrywając, przemycając, kłamiąc. Jedz to na co masz ochotę, miej w razie czego śmietankę 36% dla uzupełnienia tłuszczu. Do obiadu możesz dodać trochę masła i już. Tego co Ci nie będzie odpowiadało po prostu nie ruszaj. Jeśli się będą dopytywać - co Ci dolega to najlepiej powiedz prawdę. Jeśli jej nie zdrozumieją albo wyśmieją to już ich problem. No bo wiesz, na KWybrzeżu ludzie pod tym względem są trochę ułomni...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
...miało być na Wybrzeżu...bez żadnego "K"...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
więc je¶li odmówię większej ilo¶ci ryżu, ziemniaków czy słodyczy, będzie to całkiem zrozumiałe.Ale je¶li w to miejsce zrobię sobie jajecznicę z 5 żółtek na boczku i popiję ¶mietan±, wezm± mnie za wariatkę... więc aby uzupełniać odpowiednie ilo¶ci B i T musiałabym mieć co¶ w zanadrzu, co¶ co mogłabym przechowywać w ukryciu... mojej torby... i co by się nie zepsuło bez lodówki... Wiesz co Wisienko ?? ja też bym cię wział za wariatke gdybym zobaczył że popijasz jajecznice śmietana
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
WojciechS
Go
|
Ale jajecznica na śmietance ma wyjątkowo maślany posmak. Nie to, co na Ramie... Na Ramie posmak jest metaliczny!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
slawek
Go
|
A tak w temacie jedzenia u rodzinki to ja zawsze zjadam ze stołu to co jest w miarę jadalne ( zawsze są jajka z majonezem z których wyjadam żółtka ) potem inne wedliny TŁUSTE a potem kładę sobie na talerz różne ciasta i mam święty spokój!!!!!!! żadko się zdaża rze podadzą coś jeszcze
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Można jeść wszystko, ale nie najadać się zostawiając miejsce na tłuszcz. Gdy widzimy, że jedzenie nie odpowiada naszym proporcjom, to po prostu dojadamy tłuszcz w postaci jakiej nam najbardziej pasuje. Wypić śmietanę, dojeść masła czy smalcu. Gdy przesadzimy z tłuszczem, to nic nam się nie stanie, a bilansie dziennym na pewno wyjdą nam proporcje optymalne. Osobiście w takich sytuacjach zabieram ze sobą swoje batoniki robione z czekolady gorzkiej zmieszanej ze smalcem i dodatkiem moreli. Wyglądają jak batonik, ale jest w nich 60% smalcu. Idealnie nadają się na długie podróże jako zakąska do kawy. Daje energię na bardzo długo i nie mam po nich żadnych dolegliwości żołądkowych. Unikam przez to zjadania nie sprawdzonych potraw w różnych przydrożnych barach.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
wisienka
Go
|
Tylko tej rodzince na prawdę nie da się niczego wytłumaczyć... uwierzcie mi... a wykłócać się z nimi nie mam ochoty... Osobiście w takich sytuacjach zabieram ze sobą swoje batoniki robione z czekolady gorzkiej zmieszanej ze smalcem i dodatkiem moreli. Czekolada na smalcu? bleee.... jak juz to na masełku podaj ten przepis to może wykorzystam w razie potrzeby, tylko na maśle zrobię
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Daniel
Go
|
Przepis jest prosty: 100g czekolady 70%, 100g czekolady 90%, 400g smalcu i ok.100g suszonych moreli. Rozpuszczam smalec w garnuszku, a potem na nim czekoladę dodając na końcu rozdrobnione morele dla smaku. Wlewam to do płaskiego naczynia wyłożonego aluminiową folia, aby potem z nią wydobyć z naczynia. Po lekkim wystudzeniu wsadzam do lodówki, aby stężało. Po 3-4 godzinach wykładam na deskę i kroję w paski, które zawijam w folię aluminiową. Gotowe batony w pudełku przechowuję w lodówce. Zamiast smalcu można użyć masła, co początkowo robiłem. Smalec mnie jednak lepiej pasuje, tym bardziej, że jak wystygnie jego zapach i smak ginie w czekoladzie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
renia
|
Czekolada ze smalcem... nie brzmi apetycznie, ale przypuszczam, że z dodatkiem moreli może smakować całkiem dobrze. Przecież w tych kupnych słodyczach też jest tłuszcz i to na pewno gorszy, bo typu trans. Na początek to wersja z masłem wydaje się ciekawsza...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
|
Strony: [1]
|
|
|
|