Jak zwykle internauci dopisali:
"Suplement:
Przekleję komentarz użytkownika pod moim wpisem. Wiele mówi...
"Tak sobie myślałem, gdzieś tak w 1977/78, że komuna gospodarczo i w wyścigu zbrojeń pada na ryj, w związku z tym, ze stanu równowagi zbrojeniowej, Stany Zjednoczone lada chwila uzyskają taką przewagę, a ZSRR nie będzie w stanie już ich dogonić. No i myślałem, że by zapobiec nieuchronnemu upadkowi ZSRR rozpocznie wojnę z Zachodem, ale nic takiego się nie stało. Ale za to wojska radzieckie wlazły do Afganistanu, co wydawało mi się kompletną bzdurą, bo tylko jeszcze bardziej osłabiało ZSRR i upływający czas premiował USA w wyścigu.
Potem nastała Solidarność, co było dla mnie zupełnym curiosum, bo i ZSRR i PRL lekuchno mogły zdławić ten ruch.
Wtedy działania ZSRR wydawały mi się to zupełnie nielogiczne, bo były to kroki w tył niezgodne z ideą "rozpalania ognia rewolucji na świecie".
Mniej więcej do 1998 myślałem o Rosjanach jako o głupkach, którzy "tylko" nie potrafili wygrać sprawy, bo o jakieś inne przesłanki do poddania się ich nie podejrzewałem. Jeszcze raz podkreślę "nie potrafili", bo byli za głupi. I wyglądało mi na to, że komunistyczny, potencjalnie najbogatszy kraj na ziemi zdechnie w sposób naturalny.
Zdanie zmieniłem po jakiejś publikacji prof. Staniszkis, która twierdziła, że "jastrzębie" w ZSRR już w latach 1977 kombinowały napaść na Europę (LWP miało lądować zdaje się w Holandii, czy gdzieś w okolicach) i wtedy, by dać im zajęcie wymyślono Afganistan, który miał ich uwikłać, tak by zapomnieli o "rozpalaniu rewolucji światowej". Głównym macherem całej tej sprawy był szef KGB Jurij Andropow. Jednocześnie Andropow wymyślił szereg niby reform, zarówno w gospodarce ZSRR jak i w polityce zagranicznej. Jednak nie dane mu było wcielić w życie swych pomysłów na "wielką Rosję", gdy po śmierci Breżniewa objął władzę, bo szybko zmarł, a betonowy Czernienko po jego śmierci szybko zaczął się ze wszystkiego wycofywać, ale i jego szybko szlag trafił (domniemuję, że ktoś mu pomógł), a Gorbaczow z jego pieriestrojką dalej wcielał w życie plan Andropowa. Robił to jednak po dyletancku i wszystko wymykało mu się z rąk, wobec czego doszedł do władzy pijak Jelcyn, który wprawdzie dawał dupy jednak, zdaje się, że starał się ciągnąć plan Andropowa. A po nim nastał Putin, którego wszyscy znamy.
i małe podsumowanie: gdyby nie działania Andropowa w latach 70. świat utonąłby w ogniu wojny i ZSRR ległaby w gruzach. Rosjanie nie osiągnęliby nic. Dzięki planom i działaniu szefa KGB dziś imperializm Rosyjski ma się dobrze jak nigdy dotąd. Wpływy Rosji i szmal, którym dysponuje "car" Putin z "wielkiej Rosji", są takie o jakich nawet Iwanowi Groźnemu czy Katarzynie I się nie śniło.
A co ma z tym wspólnego Polska? Ano była republiką radziecką (niech nikomu się nie wydaje, że było inaczej), w której wprowadzono "program pilotażowy". To coś takiego jak Tusk chce wprowadzać w jakimś województwie program pilotażowy reformy służby zdrowia i ubezpieczeń, jak się rymnie, to zawsze można się wycofać.
Więc chyba nie muszę dodawać kto tak naprawdę kreował przywódców Solidarności, coby wszystko poszło torem, dzięki któremu zrealizuje się cel Andropowa, czyli "Wielka Rosja".
Mały cytacik Rosjanina, który zdaje się też nie do końca rozumie rolę Bolka.
Mowi prof. A.Dnieprow:
"Slusznie mowi sie dzis ze ojcami polskiej demokracji sa Lech Walesa i gen. Wojciech Jaruzelski. Wydaje mi sie jednak ze czesto w Polsce zapomina sie o roli jaka odegral w przemianach w calym bloku socjalistycznym a w szczegolnosci w waszym kraju Jurij Andropow..."
http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/jandropow.html2008-05-23 22:07Andrzej Zbierzchowski
" Kiedys juz pisalem cos na ten temat
- do kogo powinnismy czuc "pogarde" a dla kogo "szorstkie uznanie"
To, ze nie "zagryzl" nas w tamtym czasie "sb-ecki pies"
to zasluga "Pana" ktory trzymal za "morde bestie"
Ale "psy" zerwaly sie juz dawno ze smyczy............