Aktualności:

Na koniec - nie wolno zapominać, że każdy człowiek jest inny i inny jest jego organizm.

Menu główne

Moja styka z tłuszczem

Zaczęty przez kristan, 2011-06-11, 10:10:10

Poprzedni wątek - Następny wątek

kristan

Chciałem zainspirować Państwa do wzięcia udziału w przedsięwzięciu dotyczącym opisania doświadczeń związanych z żywieniem , w którym główną osią pokarmową jest tłuszcz. Jak reagowały Wasze organizmy , gdy byliście blisko tej osi , i vice-versa.
Być może niektóre wypowiedzi/za zgodą/ znajdą swoje miejsce na łamach tej książki.
Mam za sobą dwa rozdziały/godz. czytania/ i i wenę na kolejne kilkanaście.
Oto namiastka:
MOJA STYKA Z TŁUSZCZEM , to tytuł , który podsunął mi PRZYJACIEL w momencie , gdy kończyłem ostatnie zdanie w poprzedniej publikacji. Akurat w tym momencie i to szczęśliwym dla mnie , odwiedził moje skromne progi.
Bez wahania , ostatnie zdanie poprzedniej książki jest zapowiedzią tej , a może i następnej. Bo nikt nie powiedział , że ta będzie ostatnią. (...)
Wróćmy jednak do tej styki , inaczej styczności , spotkania , zejścia się pewnych zbiegów okoliczności wytwarzających dane fakty itd. Dla większości "styczność" to tylko styczność , coś co napotkał na swojej drodze życia nie zwracając na to najmniejszej uwagi. Ot, było sobie coś... i na tym koniec. Dla innych słowo to nabiera wprost niewyobrażalnych doświadczeń - to Styczność , przez duże "S".
Tak było również w moim przypadku.
Pierwsza taka Styczność , która utkwiła mi w pamięci , to koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego tysiąclecia. Stał już nowy murowany dom , ale stał jeszcze ten najważniejszy , ten pod strzechą - bez prądu i balkonu.  Jako kilkuletni chłopiec bawiłem sie na podwórku , zaganiając m.in. kury do kurnika. Był   już widoczny zmrok , gdy  nagle spojrzałem w górę i nad dużym klonem , pod kątem  ok 60-70st. od horyzontu zobaczyłem na niebie trzy krzyże. Jeden , ten największy , był w środku , a dwa mniejsze po bokach. Oczywiście narobiłem takiego wrzasku , że nawet sąsiedzi zareagowali. Wszyscy domownicy wybiegli w moim kierunku , sąsiedzi po chwili. Jedni widzieli to zjawisko , inni natomiast nie.(...)
Już pod strzechą była niejednokrotnie wielka awantura o tłuszcz. Nawet zbytnio nie wiedziałem o co chodzi , pamiętam jedynie latający talerz mojego dziadka , który nie namaszczony słoniną lądował pod piecem. Teraz wcale sie nie dziwię dlaczego tak się działo. Dziadek po 17-letnim pobycie na Syberii/nie wiem za co zesłany/ , musiał  zjadać np niedzwiedzie sadło , aby przeżyć. Bez tłuszczu ani rusz. Po zsyłce było już nieco lepiej , przynajmniej to pamietam , że mój Tato , który rozwijał "działalność masarską" coraz śmielej zaspokajał ten stan rzeczy. Talerze więc przestawały latać. To były pierwsze latajace talerze w moim zyciu , które uaktywniały się z powodu braku dobrego paliwa - tłuszczu , czyli coś odwrotnego - nie było paliwa-latały , było - nie latały. fajne co?(...)
Patrząc teraz , z perspektywy lat, dochodzę do wniosku , że ani "ciosu kapłana" , ani nagonki  medialnej nie przeżyłbym , gdyby nie odporność organizmu spowodowana bliskością osi żywieniowej , o której mowa powyżej.
Ta oś przewija się przez całe moje życie , od dzieciństwa począwszy , na chwili obecnej skończywszy.
Bardziej zainteresowanych odsyłam do literatury Dra Jana Kwaśniewskiego , który udowadnia , jaki  ma ona wpływ na cały organizm i jego egzystencję.
I  - MA!


maf

Cytat: kristan w 2011-06-11, 10:10:10
................Patrząc teraz , z perspektywy lat, dochodzę do wniosku , że ani "ciosu kapłana" , ani nagonki  medialnej nie przeżyłbym , gdyby nie odporność organizmu spowodowana bliskością osi żywieniowej , o której mowa powyżej.
Ta oś przewija się przez całe moje życie , od dzieciństwa począwszy , na chwili obecnej skończywszy.
...........

Ludziom "starszym" (po 50-tce) zadna nagonka medialna chyba nie grozila i nie grozi. Nie mam pojecia co jedli ludzie w duzych miastach( w latach 50 -60), ale nie sadze, zeby odkrawali tluszcz od slynnego baleronu, czy szynki.
Jezeli mowa o "bliskosci osi zywieniowej", to zawsze bylem blisko. Wychowany w malym miasteczku rolniczym, jeszcze nie chodzilem do szkoly, a juz z mleka od naszej krowy robilem masło w "kirzynce", pilem smietane ktora oddzielalem z mleka w "centryfudze" , jadlem biale tluste sery ktore byly wyciskane w plociennym worku.
Kielbasy(mama robila takze w wekach), salcesony, kaszanka z wlasnej swini.
Nawyki zywieniowe z dziecinstwa pozostaly, nikt mnie nie wystraszyl maslem, smalcem, boczkiem ani cholesterolem, nawet gdy jeszcze nie slyszalem o DO.
Teraz o straszeniu przez optymalnych słonina.  :lol:
W 2003 roku bylem juz rok na DO. Bylismy z Ola na spotkaniu optymalnych w Kiekrzu(3 rocznica poznanskiego OSBO). Impreza byla kilkudniowa.
Pamietam obiad: ziemniaki i klocek lekko, bardzo lekko przysmazonej sloniny wielkosci ok 2 paczek papierosów. Dobrze, ze wiedzialem juz doskonale jak i co sie je na DO.
Taki obiad(i nagonka medialna na DO) napewno wystraszyl niejednego, ktory mial zamiar stosowac DO


kristan

Zbliżam się do 150 strony , czyli połowy wymienionej na wstępie publikacji , a tu tylko "maf" coś na ten temat napisał.
Czyżby tylko "maf" chciał  uwiecznić się na szpaltach kolejnej  książki.
Maf - chcesz?!
A może ktoś jeszcze?

Pierwsza czeka sobie spokojnie na sponsora i wydawcę.
Oferta została złożona tylko jedna.

/no wie pan  co  - przez pana się rozbeczałam , po przeczytaniu tych dwóch , niecałych rozdziałów , które mi pan wysłał - powiedziała klientka air brush.
To super , tak ma być P. Patrycjo - odpowiedziałem. Więc spoko/

WojciechS

Może nikomu więcej nie styka ten wątek?  :wink:  :(

renia

Ja chętnie przeczytam tą książkę, ale raczej nie chciałabym być w niej uwieczniona... :roll: zbyt skromną osobą jestem...  :roll: :wink:

WojciechS

A może zmienić tytuł na przykład na taki bardziej chodliwy, typu "Styka i jeszcze może"...   :wink: :mrgreen:

renia

A tak poważnie, to to słowo "styka" nie wydaje mi się właściwe... :roll: ale to jest tylko moje prywatne zdanie i nie muszę mieć racji... :roll:

WojciechS

Cytat: renia w 2011-07-02, 22:01:55
A tak poważnie, to to słowo "styka" nie wydaje mi się właściwe... :roll: ale to jest tylko moje prywatne zdanie i nie muszę mieć racji... :roll:

Ale ja mam dokładnie takie samo odczcie!
Nie ta "styka" nie styka...  :wink: :mrgreen:

WojciechS


renia

Nie ma takiego słowa nawet w słowniku... :roll:

WojciechS


renia

Ale w slangu ma inne znaczenie - "starcza" a nie spotkanie, styczność...no nie? :lol:

WojciechS

Dlatego ta tłuszczowa styka kristan'a jest zupełnie bez sensu!
W tłumaczeniu z polskiego slangu na polski to: "moja wystarczy z tłuszczem" ...  :lol: :lol: :lol:

kriss

Kristian, nie wydziwiaj, przeca J.K już opisał wyniki zdrowienia na DO.w takim razie poco powtórka -  chodzi o karierę? 8)
Nie poprawiaj Mistrza.Jak ktoś jest zainteresowany wiedzą -  to net i literatura" Optymalnika "wystarczy  :lol:
Poco nastęne książki pisać i młyn w tym kierunku robić? Im mniej bełkotu na dany temat, tym jaśniej .
















kristan

Ależ to nie jest o żywieniu-diecie optymalnej.
Dobrze zauważyłaś , ze podstawowa wiedza  zawarta jest w książkach Dra i poprawiać jej nie należy. Nie mam najmniejszego zamiaru tego czynić.
Temat książki jest, jakby moją biografią  opartą , bądż nie,  na głównej osi żywieniowej zbudowanej z tłuszczu. I to co się działo , gdy byłem/śmy bliżej tej osi i odwrotnie.Przez sześćdziesiąt lat nieco się tego uzbierało.
Przelewam więc to na papier.
Samo słowo "styka" jest dokładnie wytłumaczone w dalszej części publikacji. Czy zostanie? Nie wiem. Czas pokaże. Pewnie tak.
Ci nieco póżniej urodzeni bardziej "łapią" słówka slang-owe i to na nich najbardziej winno nam zależeć.
Optymalni już wiedzą swoje i niech tak pozostanie.

kristan

Małżonka miała podobne zarzuty , więc kolejny akapit w rozdziale pierwszym brzmi:

"Dlaczego od jakiegoś czasu używasz jakichś dziwnych skrótów myślowo - fonicznych?
Siódmy krzyżyk na karku , a ty nie potrafisz inaczej jak , "spoko" , "nara" , "dozo", kumasz" , właśnie "styka" itd - zapytała małżonka.
No wiesz , jest takie powiedzenie: kto z kim przystaje , takim się staje. Czy wiesz , że dziś dostaliśmy zaproszenie na dyskotekę do Planety. Oczka się nieco powiększyły nie wierząc słowom. Tak , tak - to klientki opalarium mają takie życzenie , a jak wiesz "klient nasz pan" - w  tym przypadku panie, więc odmówić trudno. Napaliła się... "

itd.itp.

renia

Cytat: kriss w 2011-07-02, 23:27:14
Kristian, nie wydziwiaj, przeca J.K już opisał wyniki zdrowienia na DO.w takim razie poco powtórka -  chodzi o karierę? 8)
Nie poprawiaj Mistrza.Jak ktoś jest zainteresowany wiedzą -  to net i literatura" Optymalnika "wystarczy  :lol:
Poco nastęne książki pisać i młyn w tym kierunku robić? Im mniej bełkotu na dany temat, tym jaśniej


Nie czytam "Optymalnika", ale - tyle co się orientuję - to własnie on wprowadza zamieszanie w stosowaniu Żywienia Optymalnego". Wymyśla nowe zasady i "poprawia" DO... :?

kristan

Zresztą , prawdziwa cnota,  krytyk się nie boi - usłyszałem kiedyś.

Będę musiał poświęcić jeden rozdział  Optymalnym i "optymalnym". Myślę , że będzie to najdłuższy rozdział.
Wieloletnie doświadczenie w temacie i moja wrodzona spostrzegawczość poczyni wiele spostrzeżeń.
Daleki jednak jestem od oceny , albowiem ocenianie odbiera mi Radość ,a na to pozwolić sobie nie mogę!
Nigdy!


renia

Ja uważam, że bardzo dobrze robisz, że piszesz książkę. Masz "lekką rękę" do pisania i przez tą książkę możesz zostawić swój ślad dla potomnych... :D i pewne Twoje spostrzeżenia mogą innym się przydać... :roll:

kristan

Poprawiłem w rozdziale pierwszym - DLACZEGO STYKA  jedno zdanie , które aktualnie brzmi:

Wróćmy jednak do tej styki/określenie slangowe nie ma tu miejsca/ , lecz  inaczej , styczności , spotkania , kontaktu , zejścia się pewnych zbiegów okoliczności wytwarzających dane fakty itd.

Tak pozostanie.