Aktualności:

8. Życie bez ruchu nie jest życiem. Starajmy się ruszać w każdym wieku, dostosowując rodzaj i wielkość wysiłku do możliwości naszego organizmu.

Menu główne

Jestem nowy...

Zaczęty przez RG, 2012-10-23, 10:04:02

Poprzedni wątek - Następny wątek

renia

Z białkiem lepiej się nie spieszyć, słuchać podpowiedzi organizmu i obserwować siebie.

P.S. Postaram się więcej Ciebie nie straszyć... 8) :| :lol:

RG

To prawda, dlatego sie nie spiesze :)

Mozesz mnie straszyć, na dobre mi to wychodzi :)


renia

 :lol: Ale na wszelki wypadek zdjęcia nie zamieszczę... :lol:

Radzio

Cytat: RG w 2012-10-24, 20:11:15
...
Na szczeście nie jestem typem roszczeniowym więc dobrze wiem, że to moja wina spowodowana niewiedzą.

I dzielności Ci też nie brak- to w/w jest odważnym zdaniem. Niektórzy "roszczeniowi" to, mimo stażu, nawet własnego Pana Boga gotowi są winić. ;) :D Że o "winie" ich "ociemniałych" lekarzy nie wspomnę. :)

RG

He, he, Reniu, nie to miałem na myśli :)

Radzio masz rację, ludzie nie potrafią przyjąć "na klatę" własnych błędów, ciągle szukają usprawiedliwienia (winnych) wszędzie ale nie u siebie... Kiedyś, dawno temu mój tata uczył mnie pewnej ukłądanki w której były dwie zasady, pierwsza to "z każdej sytuacji ZAWSZE są minimum dwa wyjścia", druga "każde wyjście jest moją tylko moją świadomą decyzją za którą biorę całą odpowiedzialność" polegało to na tym, że wymyślaliśmy "sztuczny" lub prawdziwy problem i kombinowaliśmy conajmniej dwa wyjścia z tego problemu. Na przykład "dwójka z klasówki"... On, czyli mój tata wymyślał sobie dwa wyjścia i ja wymyślałem dwa wyjścia, (zabawa jednak nie jest taka prosta jakby się wydawać mogło, gdyż do każdego z tych dwóch wyjść trzeba było jeszcze "dokombinować" kolejne dwa wyjścia, wyjście kończące się sukcesem mogliśmy pominąć ale wyjście kończące się porażką musiało mieć kolejne dwa wyjścia), następnie weryfikowaliśmy swoje "pomysły" aż do czasu osiągnięcia tzw. konsensusu myślowego. Z początku było to trudne ale po pewnym czasie okazało się, że mamy bardzo podobne podeście do różnych tematów (problemów, zagadnień) za które braliśmy pełną odpowiedzialność, którą weryfikowaliśmy z rzeczywistościa i później podsumowywaliśmy bilans "zysków i strat" związanych z podjętą decyzją... Taka niewinna zabawa ale w połączeniu z rozgrywaniem partii szachów wyrobiła mi poczucie odpowiedzialności za własne czyny...
Dlatego teraz, a właściwie zawsze żyję zgodnie z tą dewizą, że za włąsne decyzje obojętnie czy dobre czy złe odpowiedzialnośc spada tylko na mnie. Idąc dalej tym tropem nauczyłem się cieszyć z każdej mojej decyzji w życiu, czy to dobrej czy złej, jeśli byla dobra to oczywiście wypadkowa było zadowolenie, jeśli zła to wtedy cieszyę się bo czegoś mnie życie nauczyło i na dodatek tą wiedzę mogę przekazać innym ludziom... a jaką oni podejmą decyzję na podstawie mojej nauki to też jest już ich sprawa...

"życie jest proste, tylko sami ludzie sobie je komplikują" :)

Radzio

Cytat: RG w 2012-10-25, 09:56:32
...
"życie jest proste, tylko sami ludzie sobie je komplikują" :)

O to, to. :D