Cześć
Przeczytałam na forum prawie wszystkie wątki.. Na prawdę niektóre się mega przydają jeśli chodzi o mnie, bo też uprawiam kulturystykę a niektóre osoby dawały coś na ten temat
Jednak mam parę pytań
1) jak ma się sprawa z tzw. ''cheat meal/ cheat day'' ? Od razu mówię, że nie ciągnie mnie na węgle i w te dni(raz na tydzień) jem to co jem przeważnie czyli BiT tylko, że w większej ilości.. Można tak?
2) u mnie dość często pojawia się chęć na masło, smalec oraz chyba najbadziej na skwarki .. Czytałam o tym na forum i może być tak, że potrzebuje .. kolagenu?
3) rok temu jak wyeliminowałam zboża i te inne przeszłam na dietę paleo.. Lecz parę miesięcy temu wyeliminowałam jeszcze owoce i te inne takie i węgle mam tylko z warzyw, kiszonek. Tak czuje się najlepiej i po tych większych węglach nie czuje się najlepiej i wychodzi na to, że jestem na ketozie.
4) ciągnie mnie na koncentrat pomidorowy! Jest jakaś dozwolona ilość jedzenia go?
5) ostatnio zauważyłam jeszcze poprawę na +. Wstając rano jestem wyspana jak nigdy, mam dużo energii, werwy, zapał, treningi też idą coraz lepiej.. i mniej śpie a czuje się niesamowicie.
Cześć Ania!
Panowie, dziekuję za miłe słowa.
Aniu, to takie pytania-niepytania, bo w większości sama sobie odpowiedziałaś, większych problemów też nie deklarujesz, wręcz zachwyt przebija z wypowiedzi.
1. Nie jestem pewien czy jesz jak na ŻO czy jakieś paleo (bo "dieta paleo" to pojęcie wór, gdzie może być rozmaity rozkład makro, od wysokich węglowodanów, przez tłuszcze, po wysokie białko), a od tego zależy odpowiedź.
Generalnie cheat to przestarzałe pojęcie, nie przetrwało próby czasu, stosują je obecnie tylko ludzie, którzy chcą się bezkarnie obeżreć.
Klasyczny cheat to coś, czego nie robimy na co dzień, a co w zamyśle ma "uzupełnić" braki i "zresetować" psychikę, a w rzeczywistości zaburza kompletnie adaptację i homeostazę, np. wywalając z ketozy pokarmowej na prawie tydzień za sprawą jednego cheata!
Więc dawniej na LC wsuwało się kilka bananów, pizzę, makaron i popijało Colą, to chore i niepotrzebne do niczego, na paleo opychał się człowiek zbożowymi, a na wysokowęglowodanówce tłuszczem; boczkiem i golonką, a po takim "resecie" czuł się jak kupa z sokiem.
Jeśli odczuwasz potrzebę poluzowania, zjedz po prostu więcej normalnego jedzenia, tak z 50-60kcal/kg n.m.c i tyle, a najlepiej nawet w taki sposób nie zaburzać homeostazy, jesli nie ma potrzeby ku temu (wyjątkowo ciężkie treningi, praca na mrozie czy upale, choroba, kontuzja, operacja).
2. Jeśli jesteś na ŻO to znaczy, że jesz za chudo, jedz 1:3,5 B:T przez jakiś czas i powinno przejść ssanie na tłuszcz, a jeśli jest to paleo, to włącz więcej jaj, tłustych mięs, orzechów i awokado.
Ciało daje nam sygnały, nie warto ich ignorować.
3. "Ketoza" to ketonuria? Nic się nie dzieje kiedy jest trochę acetonu w moczu, bo to odpad acetooctanu, a korzystanie z ciał ketonowych to normalna sprawa na restrykcji węglowodanowej, zwłaszcza w trakcie i po wysiłku czy dłuższej przerwie między posiłkami.
Uszkodzenia nerek, zakwaszenie czy inne straszaki związane z dietami niskowęglowodanowymi można między bajki włożyć.
4. Ja wolę keczup.
A jego ilość jest ograniczona zawartością węglowodanów.
5. Jeśli jesteś nowa w takim sposobie żywienia, to taka euforia jest normalna, zwłaszcza w ketozie, z czasem przywykniesz i będzie to normalne, ja też śpię po 6 godzin przy sporym obciążeniu życiem, pracą i treningami. Taki bonus.