Aktualności:

7. Nie trzeba liczyć spożytych kalorii, natomiast należy liczyć kalorie przy kupowaniu żywności.

Menu główne

POEZJA.

Zaczęty przez Iga, 2010-11-03, 18:04:05

Poprzedni wątek - Następny wątek

Iga

Daremne żale

Daremne żale - próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.

Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Znikomych mar szeregu -
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli w biegu.

Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe...
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.

Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą.

Adam Asnyk

RTS

Pozdrowienie kwiatami

Kwiatami, które uszczknąłem,
Pozdrowień przyjmij tysiące!
Ach! ileż razy sie zgiąłem,
Gdy je zbierałem na łące,
I do serca przycisnąłem
Nie raz, a razy tysiące!

Johann Wolfgang Goethe

Daniel

   Niech nam się wreszcie myśli otworzą
   Na mowę zwierząt, pokorę zboża
   Na śpiew kamienia, wody płakanie
   I na korników suchą litanię

   Niech nam się wreszcie język uciszy
   Gęba zatrzaśnie, a słuch usłyszy
   Oczy zobaczą wiatr nad wiatrami

   A potem ciszę obleją łzami

                      Ernest Bryll

Iga

Baran - Jan Brzechwa.
   

Przyszedł baran do barana
I powiada: "Proszę pana,
Nogi bolą mnie od rana,
Pan mnie weźmie na barana."

Baran tylko głową kręci:
"Nosić pana nie mam chęci,
Ale znam pewnego wilka,
Który nosił razy kilka."

Trwoga padła na barany:
"Dobrze pomyśl, mój kochany,
Wiesz, co było swego czasu?
Nie wywołuj wilka z lasu!"

Baran słysząc to zbaraniał,
Baran dłużej się nie wzbraniał,
I - choć rzecz to niesłychana -
Wziął barana na barana.
http://www.andreadoria.republika.pl/bajki/brzechwa3.html

Gdy dzieci moje były małe,to czytałam im te wierszyki.

renia

Ja dzieciom też czytałam wierszyki Jana Brzechwy. Miałam na początek taką książeczkę z tymi króciutkimi wierszykami dla maluchów. Połowę z nich znam na pamięć.. :lol:

TYGRYS

Co słychać, panie tygrysie?
A nic. Nudzi mi się.
Czy chciałby pan wyjść zza tych krat?
Pewnie. Przynajmniej bym pana zjadł.

STRUŚ

Struś ze strachu
Ciągle głowę chowa w piachu,
Więc ma opinię mazgaja.
A nadto znosi jaja wielkości strusiego jaja.

PAPUGA

Papużko, papużko,
Powiedz mi coś na uszko.
Nic nie powiem, boś ty plotkarz,
Powtórzysz każdemu, kogo spotkasz.

LIS

Rudy ojciec, rudy dziadek,
Rudy ogon - to mój spadek,
A ja jestem rudy lis.
Ruszaj stąd, bo będę gryzł.

WILK

Powiem ci w słowach kilku,
Co myślę o tym wilku:
Gdyby nie był na obrazku,
Zaraz by cię zjadł, głuptasku.

ŻÓŁW

Żółw chciał pojechać koleją,
Lecz koleje nie tanieją.
Żółwiowi szkoda pieniędzy:
Pójdę pieszo, będę prędzej.

ZEBRA

Czy ta zebra jest prawdziwa?
Czy to tak naprawdę bywa?
Czy też malarz z bożej łaski
Pomalował osła w paski?

KANGUR

Jakie pan ma stopy duże,
Panie kangurze!
Wiadomo, dlatego kangury
W skarpetkach robią dziury.

ŻUBR

Pozwólcie przedstawić sobie:
Pan żubr we własnej osobie.
No, pokaż się, żubrze. Zróbże
Minę uprzejmą, żubrze.

DZIK

Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo szybko zmyka.

RENIFER

Przyszły dwie panie do renifera.
Renifer na nie spoziera
I rzecze z galanterią: Bardzo mi przyjemnie,
Że będą panie miały rękawiczki ze mnie.

MAŁPA

Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle,
Niech pan spojrzy na pawiana:
Co za małpa, proszę pana!

KROKODYL

Skąd ty jesteś, krokodylu?
Ja? Znad Nilu.
Wypuść mnie na kilka chwil,
To zawiozę cię nad Nil.

ŻYRAFA

Żyrafa tym głównie żyje,
Że w górę wyciąga szyję.
A ja zazdroszczę żyrafie,
Ja nie potrafię.

LEW

Lew ma, wiadomo, pazur lwi,
Lew sobie z wszystkich wrogów drwi.
Bo jak lew tylko ryknie,
To wróg natychmiast zniknie.

NIEDŹWIEDŹ

Proszę państwa, oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.

PANTERA

Pantera jest cała w cętki,
A przy tym ma bieg taki prędki,
Że chociaż tego nie lubi,
Biegnąc - własne cętki gubi.

SŁOŃ

Ten słoń nazywa się Bombi.
Ma trąbę, lecz na niej nie trąbi.
Dlaczego? Nie bądź ciekawy -
To jego prywatne sprawy.

WIELBŁĄD

Wielbłąd dźwiga swe dwa garby
Niczym dwa największe skarby
I jest w bardzo złym humorze,
Że trzeciego mieć nie może.


kodar


Adam Asnyk w wykonaniu niezapomnianego Czesia N.
Sonet
"Jednego serca! Tak mało, tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Co by przy moim miłością zadrżało,
A byłbym cichym pomiędzy cichemi.
Jednych ust trzeba! Skądbym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdziebym patrzał śmiało
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.
Jednego serca i rąk białych dwoje!
Co by mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach do nieba...
Jednego serca! Tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!"

Iga

STEPY AKERMAŃSKIE

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.

Adam Mickiewicz


renia

W PAMIĘTNIKU ZOFII BOBRÓWNY

Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci,
Słuchaj - bo to są najlepsi poeci.

Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone
Będą ci całe poemata składać.
Ja bym to samo powiedział, co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać;
Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną.

Dzisiaj daleko pojechałem w gości
I dalej mię los nieszczęśliwy goni.
Przywieź mi, Zośko, od tych gwiazd światłości,
Przywieź mi, Zośko, z tamtych kwiatów woni,
Bo mi zaprawdę odmłodnieć potrzeba.
Wróć mi więc z kraju taką - jakby z nieba.

renia

Znalazłam na Teresy blogu...


Julian Tuwim: Do prostego człowieka

Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysiączną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić „historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków”. -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!”

Julian Tuwim


Daniel

ZOBACZYĆ DOBRO

Gdy przyjdzie nam patrzeć
Aby dojrzeć dobro,
Nie trzeba nam oczu
Ani wyobraźni.

Dobra nie ujrzymy,
Dobro się wyczuwa,
Nie ma go w rzeczach
Lecz tylko w ludziach

Gdy trzeba nam dobra
Nie patrzmy oczyma,
Bo dostrzec je można
Tylko mając miłość.
 

renia



Cukier czy tłuszcz

Zewsząd wołają jedzcie warzywa
Jedzcie owoce ktoś inny wzywa!
To jakaś mania jest albo poza
Chcesz być jak koza to jedz jak koza.
Bardzo przewrotnie zadam pytanie
Pomyślcie Państwo! Panowie, Panie!

Czym są warzywa albo owoce?
Na to pytanie ja już ad vocem:
Woda i cukier ciut celulozy.
To jest jedzenie w sam raz dla kozy.
Duża objętość i mało treści
Mało pożytku to w sobie mieści.

Bo jeść warzywka to taka moda,
W nich i owocach jest głównie woda.
Białka tam mało a tłuszczu wcale
A ile tłuszczu ma zwykły smalec!
Ale grubasy grubną niestety
Stosując różne, bez tłuszczu diety.

Zresztą owoce oraz jarzyny
To nie aż takie jeszcze przyczyny
Różnych problemów co psują zdrowie
Cukier najgorszy! Ot co wam powiem!
Podstępny cukier jest tak szkodliwy.
Jaki słodziutki - taki zdradliwy.

Węglowodany inaczej skrobie
To też są cukry! Pomyślcie sobie!
Tych jest najwięcej w ciastach i kluchach,
W kaszach i bułach - to nie podpucha!
A dla przykładu te dla cukrzyka
Są jak trucizna! Niech ich unika!

Jak wytłumaczyć różnym kretynom:
Nie da się gasić ognia benzyną!
Tu bez ogródek wszystko wyłuszczę
Winien jest cukier a ganią tłuszcze.
O wszystko tłuszcze są obwiniane
Sami zobaczcie co tu jest grane.

Niechaj uwagę każdy wysili:
Cygan zawinił lecz powiesili
Za to kowala – przysłowie znane!
To węglowodan jest tym cyganem!
Można powiedzieć to bez wahania
Zdrowo unikać jest tego drania.

Miast kopy pyrów czy sterty chleba
Smalcu czy masła więcej zjeść trzeba!
Ty pewnie jeszcze nie czaisz bazy?
Tłuszcz da energii aż osiem razy
Więcej niż cukier tej samej miary
To jest biochemia! Nie żadne czary!

Z tłuszczu energia czysta pochodzi
A węglowodan w komórkach smrodzi,
Zostawia fuzle oraz odpady,
Wreszcie organizm nie daje rady.
Potem choroby, z tuszą kłopoty...
Wszystko to z naszej, zwykłej głupoty!

A kto nie wierzy niech się popyta
Książkę niech kupi i "se" przeczyta
Gdzie Jan Kwaśniewski, doktor, nasz rodak
Pisze o skutkach i o powodach
Cukrzyc, zawałów a nawet raka.
W dobrej księgarni jest książka taka.


Podstępny cukier... Tak by się chciało
Wcinając słodkie mieć szczupłe ciało!
Szczupłe i zdrowe razem w komplecie
Lecz kto tak mówi ten głupstwa plecie.
Pogodzić sprzeczność proszę ja ciebie
To pewnie da się acz tylko w niebie.

wisienka

Fajny  8) :D kto jest autorem Reniu?


renia

Julian Tuwim - Lokomotywa... 8)

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!

Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!

Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...

RafałS

Ale wtedy to pociągi jeszcze jeździłyyyyy!  :D

renia

Jakoś tam się wlokły powoli... :roll:

RafałS

Powoli, powoli...  :roll: Po Woli we stolicy to może powoli.  :wink:
Jednak dłuższe trasy przed wojną pokonywało się ze dwa razy szybciej (o połowę krócej).  :)

renia

Taka jazda to była poezja... :D :wink:

RafałS