Aktualności:

6. Pić należy tyle, na ile mamy ochotę i wtedy, kiedy mamy ochotę.

Menu główne

Polska sercem

Zaczęty przez Daniel_dn, 2006-10-10, 13:43:48

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomkiewicz

Cytat: ali w 2006-11-27, 00:00:20
ps. co ja mogę zabronić synkowi kiedy  sam się utrzymuje?

Przepraszam, Ali, ale czy Ty jesteś Raptor72? Bo mój poprzedni post był odpowiedzią na jego post i jego przykład.

M

Tomkiewicz

 Widzę, że dość jasno się określiłeś. Brak jakichkolwiek słów po prostu.

  T

elmo

Napisze swoimi slowami ,z doswiadczenia wlasnego ,nie z ksiazek.

Bycie rodzicem ,jest to niezwykle trudna praca.Trzeba uwazac przy wychowaniu dziecka na błedy jakie rodzice popelniaja.Zwykła sprzeczka małzonkow moze miec wplyw na zachowanie sie dziecka.
Nie ulega wątpliwosci ,ze tych sprzeczek nie da sie uniknąć w zyciu codziennym,nie wiem jak bardzo by sie malzonkowie kochali i sznowali ,takie sprzeczki czesto wynikaja.Jestesmy tylko ludzmi i czasem mamy odmienne zdania.
Dobrze by bylo jednak ,aby te sprzeczki czy kłótnie nie odbywaly sie w obecnosci dzieci,no ale nie kazdy mieszka w kilku pokojowym domu ,gdzie rodzice sa w poludniowym skrzydle ,a dzieci w polnocnym.
Zreszta ,ten kto nie ma dzieci nie zrozumie tego ,ze dzieci szczegolnie 2,3,4,4,5,6,7, maja swoje "fochy" chca robic wszystko po swojemu,czesto sie denerwuja ,krzycza,placza,bija sie miedzy soba ,buntuja sie przeciwko rodzicom.Czesto rodzic w takich sytuacjach jest bezradny ,wiele rodzicow nie moze sobie poradzic z takimi " dziecmi"Wiele odzicow jest juz tym zmeczona ,albo krzycza na dzieci i wtedy jest w domu młyn ,albo dla swietego spokoju spelnia zachcianki dzieci ,tylko po to ,zeby przestaly plakac.Ogladam ostatnio na TVN program" Super niania" Widze jak tam tez rodzice nie radza sobie z dziecmi ,ze dzieci przejmuja wladze w domu.Ale ta niania ,tak umie nimi pokierowac,ze te dzieci łagodnieją ,rodzice sie zmieniają i jest ok.Co wynioslam z tego programu:
Ze trzeba byc konsekwentnym wobec dziecka ,ukarac kiedy potrzeka ,ale nie bic ani nie krzyczec.Krzyk i bicie budzą agresje.
Ale ogladajac ten program i widzac tamte dzieci ,gdzie wyzywaly matke i mowily do niej " zabije cie" itp.To zauwazylam ,ze moje dzieci w porownaniu z tamtymi dziecmi sa aniolkami.
Bo ja nie pozwolilam sobie nigdy aby dziecko podnioslo na mnie reke ,jest to dla mnie niewyobrazalne.Raz sie zdarzylo kiedy corka uderzyla mnie ,dostala ode mnie ,wytlumaczylam za co dostala i wiecej tego nie zrobila.
Ja nie jestem za bezstresowym wychowaniem dzieci.Widac to wszem i wobec do czego doprowadzilo to bezstresowe wychowanie.Dzieci morduja sie nawzajem ,gwalcą ,morduja rodzicow.
Nie mowiac juz o tym co sie dzieje w szkolach.
Jak ja chodzilam do szkoly ,nauczyciel mial taka listewkę i jak ktos sie zle zachowywal ,dostawal nią .Nie bylo mowy aby uczen pyskowal nauczycielowi ,albo przerywal mu w trakcie jego wykladania lekcji.Uczen szanowal nauczyciela.
Teraz wszystko postawione jest do gory nogami.Nauczyciel juz nie moze stosowac kar.dzieci ,robia co chca.Nawet siedmioletnie dzieci ( sama bylam swiadkiem w klasie corki) zwracaja uwage nauczycielowi ,przerywaja ,gdy nauczyciel rozmawia,a potem dochodzi do tego o czym sie czesto slyszy.Dzis uczen nie szanuje nauczycieli ani dzieci nie szanuja rodzicow i to nie dlatego ,ze dzieci sa bite tylko ,ze rodzice nie stosuja kar.Przyszla moda na bezstresowe wychowanie,zobaczymy do czego to wychowanie doprowadzi  :shock:.
Gdybym ja nie stosowalam kar ,moje dziecko tez pewnie wyzywalo by mnie ,bilo.
Ale jednego sie nauczylam z tego programu telewizyjnego ,ze nie wolno krzyczec ,a ja czesto krzyczalam  :?
Dziecko musi dostac taka kare ,aby przemyslalo ,co takiego zlego zrobilo.
Trudno obarczac wina rodzicow ,przeciez rodzice nie chca zle dla swoich dzieci( nie pisze tu juz o takich drastycznych przypadkach ,jak maltretowanie dzieci ,gwalcenie ,przypalanie papierosami).
Tyle.I ten kto nie ma dzieci nie zrozumie nigdy jak sie je wychowuje ,bo zadne ksiazki nie sa w stanie przewidziec jak dziecko sie bedzie zachowywalo.

Daniel_dn

Znowu mało czasu, a tyle do zrobienia. Muszę więc wybrać: najpierw rzeczy ważne, a potem pilne.
Tu na tym forum i w tym wątku zapoczątkowuję tworzenie nowej społeczności.
Doktor Jan Kwaśniewski wskazał nam drogę jak mamy się odżywiać, aby być zdrowym i długo żyć na tej ziemi. Nie steruje nami, nie dyktuje, nie programuje każdy nasz posiłek, tylko wskazał kierunek, w którym mamy iść. I idziemy, pogłębiając naszą wiedzę. Każdy już jest prawie ekspertem w tej dziedzinie.
Moim zadaniem jest wskazać drogę, aby te życie jeszcze bardziej przedłużyć. Aby to zrobić niezbędna jest wiara w Boga i w to co obiecał wybranym, życie wieczne po śmierci. Aby być wybranym, trzeba dojrzeć do człowieczeństwa i umiłować bliźniego.
Tu na ziemi musimy nauczyć się współżyć z ludźmi i wyzbyć się każdego zła. Bo Bóg, jak każdy gospodarz, nie dopuści do tego, aby choć drobina zła dostała się do Królestwa Niebieskiego. Jest to trudne zadanie, bo zewsząd osacza mnie ocean zła. Mam dotrzeć do prostych ludzi i jak dziecku na paluszkach wytłumaczyć co wolno robić, a czego nie. Jest to zadanie przekraczające możliwości jednego człowieka i to nie jest tak zaplanowane. Jest to zadanie dla grupy ludzi, a ja im tylko uchylam bramę. Każda grupa musi być w jakiś sposób zorganizowana, inaczej jest bezimienną masą demokratyczną.
Reguły są proste. Aby wstąpić do grupy, trzeba wyrazić taką wolę. Wystąpić jest równie łatwo, też poprzez wyrażenie swojej woli. To tak jak na forum. Moim zadaniem jest administrowanie.
Do grupy może wstąpić każdy kto miłuje Boga i bliźniego. Samo wyznanie nie wystarczy. Swoim zachowaniem nie można szkodzić drugiemu człowiekowi. Ramy zachowania określają Przykazania Boga.(Wyjścia 20,1-17). Kto nie będzie stosował się do tych reguł może zostać wymazany z księgi rejestracyjnej grupy. Ostateczną decyzję podejmuje sąd grupy. Ta funkcja tymczasowo przypada mnie.
Do grupy można tylko raz w życiu przystąpić. Przynależność i działalność grupy jest jawna. Oznacza to, że nie ma mowy o anonimowości i ochronie danych osobistych.
Ale bez obaw, nie interesują nas sprawy osobiste, rodzinne, religijne itp. Jawne są nasze decyzje, które mogą wpływać na życie innych ludzi.
No to wystarczy, aby zacząć. A, jeszcze nazwa. To może skrót od słowa kluczowego.
Grupa Bogoopty stworzona. Czekam na pierwszego członka nowej społeczności.

Daniel

Ps. Jaka ulga, że mam to już za sobą. A teraz Toan wyrzuci mnie z forum.   

kodar

M. oto moje zdanie na temat rodzicow.Kazdy rodzic chce dla swojego potomstwa jak najlepiej , inaczej ludzkosc nie przetrwalaby do dnia dzisiejszego.Wszyscy to rozumiemy i akceptujemy.Dlaczego mamy naszymi rodzicami pogardzac.?Moze oni sami potrzebuja wsparcia i otuchy.?Zastanow sie czy ktos ich nauczal jak postepowac z wlasnym potomstwem?.Robia to intuicyjnie.

Tomkiewicz

Kodar, owszem, każdy rodzic chce "jak najlepiej", ale nie każdemu się to udaje. Owszem, prawie każdy rodzic kiedyś też był skrzywdzony przez rodziców. To dlatego nauczyliśmy się powielać dokładnie te same błędy, błędy naszych rodziców, z pokolenia na pokolenie. Nie napisałam w żadnym poście o pogardzie dla rodziców. Napisałam, natomiast, o obiektywnej ocenie ich zachowania. Jako dziecko, nie możesz ocenić zachowania swoich rodziców, musisz ich bezgranicznie kochać i musisz ufać, że wszystko co robią jest dla Twojego dobra. jako osoba dorosła, możesz wrócić do wspomnień z dzieciństwa i OBIEKTYWNIE je ocenić poprzez wsłuchanie się we własne ciało, które cały czas chce powiedzieć prawdę. Chodzi o to by czuć to, co naprawdę czujemy, a nie to, co nam nakazuje moralność. Rodziców można zrozumieć, można im współczuć, że nie rozumieją siebie a więc krzywdzą swoje dzieci. Ale nie można usprawiedliwiać okrucieństwa i krzywd wyrządzanych dzieciom. Jeśli to robimy, jeśli godzimy się, że jeden klaps to nic takiego dla dziecka, jeśli ciągle powtarzamy sobie, że nie ucierpieliśmy na takim "wychowaniu", to przyczyniamy się do powielania tych samych błędów.

Podam taki mały przykład. Jak zareagujesz, jeśli napadnie na Ciebie kroś na ulicy, zwyzywa i pobije? Jak całe nasze bardzo moralne i cywilizowane społeczeństwo zareaguje na takie coś? Nie tak dawno głośno było o bezdomnym co zwyzywał prezydenta. Jaka afera się rozpętała. A jak reagujemy kiedy DOKŁADNIE TO SAMO dzieje się w stosunku do dziecka? czy jakie kolwiek dziecko zasługuje na TAKIE traktowanie, na klapsy, bicie, wyzwiska, wrzaski? Co takiego robi małe, bezbronne dziecko, że musi przechodzić przez takie piekło? Dla jego dobra? Ale co jest "dobrego" w klapsach, poniżających słowach, czy ignorowaniu milczeniem? Pamiętasz, jak wszystkich oburzyło traktowanie więźniów przez żołnierzy Amerykańskich w Abu Ghraib? Miliony dzieci są podobnie traktowane na codzień, ale to nie wzbudza naszego oburzenia i wściekłości? Dlaczego? Może właśnie dlatego, że większość z nas sama przeszła przez coś podobnego, wyparła te wspomnienia i teraz boi się nawet o tym pomyśleć. Nigdy nie osądziliśmy własnych rodziców, więc jak możemy osądzić tą krzywdę, która jest wyrządzana innym dzieciom? Wciąż boimy się nazywać rzeczy po imieniu. A później dziwimy się, dlaczego szerzy się przemoc w szkole, etc. Właśnie dlatego! Dlatego, że boimy się osądzić zachowanie naszych rodziców i nieświadomie zaczynamy traktować własne dzieci dokładnie w ten sam sposób. A co robią te dzieci? Tłumią swoją nienawiść do nas (bo im też nie wolno osądzać rodziców, czyli nas) i szukają z kolei "kozłów ofiarnych" dla siebie. Jak w Columbine, jak w Gdańsku, jak w Toruniu, jak wszędzie...

Marishka

kodar

M.Nie tylko rodzice przyczyniaja sie do ksztaltowania osobowosci dziecka.Dlatego nie mozna zwalac calej winy na rodzicow.Spoleczenstwo jest zdegenerowane bo zle odzywiane i tylko w tym widze problem.J.K.i inni wielcy uczeni opisuja problemy degeneracji spoleczenstw..One byly i beda az  ludzkie umysly  zaczna inaczej funkcjonowac.Ja naturalnie nie popieram gwaltu,mordowania,przemocy tylko jak chcesz tym chorym ludziom wytlumaczyc,ze robia zle,ze tak nie mozna?..M.oni ciebie wysmieja ,bo w ich mozg pracuje patologicznie.Prosty przyklad : jak duzo zywi sie optymalnie?I co znalazlas na to sposob,zeby ich przekonac.?????

Tomkiewicz

Cytat: kodar w 2006-11-27, 21:30:32
M.Nie tylko rodzice przyczyniaja sie do ksztaltowania osobowosci dziecka.Dlatego nie mozna zwalac calej winy na rodzicow.

Ale to nie całe społeczeństwo zajmuje się wychowaniem dziecka od pierwszych miesięcy jego życia, lecz rodzice, dziadkowie. I to właśnie na nich, a nie na społeczeństwie spoczywa obowiązek traktowania tej małej istotki z miłością i należnym jej szacunkiem. Społeczeństwo społeczeństwem, ale najważniejsze podstawy są zakładane w rodzinie, przede wszystkim przez rodziców. To nie społeczeństwo daje klapsy dzięcku, nie społeczeństwo krzyczy i wyzywa.

Cytat: kodar w 2006-11-27, 21:30:32
tylko jak chcesz tym chorym ludziom wytlumaczyc,ze robia zle,ze tak nie mozna?..M.oni ciebie wysmieja ,bo w ich mozg pracuje patologicznie.Prosty przyklad : jak duzo zywi sie optymalnie?I co znalazlas na to sposob,zeby ich przekonac.?????

1) nikogo do ŻO nie mam zamiaru przekonywać, ALE mogę własnym przykładem potwierdzać skuteczność tego żywienia. Mogę opowiadać o moim własnym doświadczeniu, o tym, co zrozumiałam. Myślę, że warto o tym mówić i dyskutować, ale na siłę nie da się przekonać nikogo. Podobnie jest i z tym tematem.

2) co do osób "patologicznych", zastanawiam się, jak często w pracy z nimi terapeuci pytają ich o dzieciństwo, o to jak się czuli wtedy, co przeżywali. Wystarczy poczytać biografię takich osób, tyranów, morderców, etc. a natychmiast zauważysz łącząca ich wszystkich podstawową prawidłowość - byli maltretowani przez swoich rodziców (psychicznie lub fizycznie, często i jedno i drugie). Są osoby, które te negatywne doświadczenia z dzieciństwa później wykorzystują przeciwko sobie, popadają w depresje, okaleczają się, popełniają samobójstwa. Są też tacy, co mordują innych, lub nawet miliony innych. Nie można usprawiedliwiać ich czynów, ale można próbować zrozumieć DLACZEGO je popełniają. Wręcz trzeba to zrozumieć, by później samemu nie podążyć w podobnym kierunku. A jak często ktoś bada przeżycia dziecięce takich "patologicznych" osób?

M

kodar

M.nauczmy sie wybaczac.Wyrzucmy nienawisc z naszy serc..Po co rozpamietywac to co bylo.Rozwiazujmy nasze problemy na biezaco.Wtedy okaze sie ,ze nie bedzie meczacej przeszlosci.Zyjmy tu i teraz ,tak jakby nastepnego jutra juz nie bylo.Tylko wybaczenie powoduje pozbycie sie ociezalosci psychicznej.

Daniel_dn

Marishka całkiem rzeczowo piszesz. Zgadzam się że wręcz trzeba zrozumieć, by później samemu nie podążać w podobnym kierunku. Oceniajmy jednak tylko czyny, a powstrzymujmy się od sądzenia osób. Bo każdy człowiek nigdy nie jest do końca zły.
Czcić rodziców, to nie oznacza zgadzać się z ich poglądami. To my z czasem przejmujemy pałeczkę władzy, a oni pójdą tam gdzie ich zaprowadzimy. Starość ma swoje prawa i czy nam się to podoba, czy nie, będziemy musieli się im poddać.
Możemy tylko wierzyć w to, że zasłużymy  na odrobinę godności, czy tylko na karę i samotność.
Wiele rzeczy jest poza naszym zasięgiem. Możemy tylko komuś wskazać drogę, ale czy nią pójdzie, to tylko zależy od niego. Ale i tak mamy dużo do zrobienia, bo my sami jesteśmy niedoskonali. Popełniamy dużo błędów i stale musimy się uczyć, aby ich nie popełniać.
Masz rację kodar wybaczanie oczyszcza nas, inaczej złość sparaliżuje nasze życie. Żyjmy tu i teraz świadomi wcześniejszych błędów.

Daniel

Tomkiewicz

Cytat: kodar w 2006-11-28, 10:55:16
M.nauczmy sie wybaczac.Wyrzucmy nienawisc z naszy serc..Po co rozpamietywac to co bylo.Rozwiazujmy nasze problemy na biezaco.Wtedy okaze sie ,ze nie bedzie meczacej przeszlosci.Zyjmy tu i teraz ,tak jakby nastepnego jutra juz nie bylo.Tylko wybaczenie powoduje pozbycie sie ociezalosci psychicznej.

Tak może - i ma prawo-  pisać osoba otulona błogostanem wyparcia lub po prostu cierpiąca na brak podstawowej wiedzy o konstrukcji psyche.
          Nawet wówczas, gdy ludzka psychika nie jest tak namacalna jak organ wewnętrzny, działający w określony,łatwy do opisania sposób - to jednak istnienia czegoś tak "wirtualnego" jak nieświadomość - nie da się obalić.  Ona istnieje, to jest fakt niezaprzeczalny Sfera, do której mechanizm obronny wypiera treści niewygodne, będące w konflikcie z naszym ego, z jego wyobrażeniem o tym, jak powinno być. Sny są przejawem jej pozornie nieskoordynowanej aktywności, zapominanie traumatycznych przezyć również. Próba odgrodzenia się, od jak to określił Jung "cienia" - zawsz kończy się niewyjaśnionymi objawami w postaci neuroz lub wprost somatycznymi zaburzeniami. Zaprzeczanie istnieniu nieświadomej części naszej psychiki to gwałt zadany samemu sobie.

T

Tomkiewicz

Cytat: kodar w 2006-11-28, 10:55:16
nauczmy sie wybaczac.

Wybaczanie może mieć negatywne konsekwencje  ponieważ pomaga ukryć błędne opinie i nastawienia, zasłania prawidłowe postrzeganie rzeczywistości, nie rozwiązuje ani ukrytej nienawiści do innych ani nienawiści do siebie, lecz tylko maskuje nienawiść w bardzo niebezpieczny sposób. Natomiast nie chcąc wybaczyć, żegnamy się z naszymi iluzjami - iluzjami, że nic poważnego się nie stało, że rodzice chcą dla nas jak najlepiej, że kiedyś się zmienią albo że nas dopadną i ukarają (albo bóg nas ukara) jeśli odważymy się przeciwstawić się im. Ale tego właśnie boimy się najbardziej - utraty tych dziecięcych iluzji. Tak naprawdę to właśnie poprzez rebelię przeciwko wyrządzonym nam krzywdom, poprzez świadome potępienie błędnych i okrutnych poglądów i zachowań rodziców, poprzez zrozumienie swoich własnych potrzeb, możemy całkowicie i ostatecznie uwolnić się od naszej przeszłości (i nienawiści).

Wybaczanie nie rozwiązuje żadnych problemów, tylko skutecznie wypiera je do podświadomości. Jest tylko plastrem przyklejonym na ropniejącą ranę. To nie pomaga, tylko poszerza zakażenie, a w najbardziej drastycznych przypadkach może doprowadzić nawet do amputacji. Lepiej zrozumieć swoje rany i pozwolić im się zagoić w sposób naturalny. Nauczmy się akceptować prawdę. Nie można zmuszać się do wybaczenia, "uczyć się" tego, bo jest to zazwyczaj sprzeczne z prawdziwymi odczuciami naszego ciała. Jest tyle przykładów potwierdzających szkody, wyrządzone przez "wybaczanie". Nie trzeba nawet sięgać do biografii słynnych pisarzy, malarzy, czy dyktatorów, wystarczy rozejrzeć się dookoła. Ile jest kobiet, które wybaczyły ojcom/wujkom/kuzynom/etc. którzy je gwałciły w dzieciństwie, a teraz te same kobiety przymykają oczy na molestowanie seksualnych własnych dzieci? Ile jest osób, które były bite i upokorzane w dzieciństwie ale wybaczyły rodzicom, a teraz dokładnie w ten sam sposób traktują własne dzieci? Ile jest osób, którzy wybaczyły, że nie pozwolono im wybrać swojego kierunku w życiu, a teraz w podobny sposób przeszkadzają własnym dzieciom w wybieraniu kierunku? Podobnych przykładów może być całe mnóstwo. Jeśli wybaczamy ewidentną krzywdę, niesprawiedliwość, zadany nam ból, jeśli nie potępiamy sprawców w sposób świadomy, to tym samym zgadzamy się z nimi i dajemy sobie przyzwolenie na czynienie podobnej krzywdy. Co też robimy! Rozpamiętywać to, co było trzeba po to, by móc ZROZUMIEĆ przyczyny i skutki, by nie powtarzać tych samych błędów w swoim życiu.

O niemożliwości "rozwiązywania [pewnych] naszych problemów na bieżąco" pisałam już wcześniej. Pewne doświadczenia z dzieciństwa można obiektywnie ocenić i zrozumieć dopiero w wieku dorosłym. Rozwiązanie takich sytuacji jest poprostu niemożlie "na bieżąco". I dlatego warto do nich powrócić właśnie w wieku dorosłym.

Marishka

P.S. Wybaczając, cały czas usiłujemy oszukać własne ciało, które wie lepiej i które nie zna żadnej moralności, a więc i nie kieruje się jej zasadami i obłudą. Możemy kontynuować takie samooszukiwanie się, ale nie dziwmy się i nie narzekajmy wtedy, że nękają nas wciąż jakieś nowe choroby, problemy, czy frustracje, z którymi (o dziwo!) nawet ŻO nie daje sobie rady. Jeśli chcemy oszukiwać ciało, to zaakceptujmy prosty fakt, że to ciało niewątpliwie się na nas "zemści" na swój sposób. Ignorujmy dalej prawdę, którą ciało chce nam przekazać i nie narzekajmy, że coś jest nie tak, że czegoś mimo wszystko nam brakuje, że coś nam dokucza...

kodar

M.przeczytaj sobie biografie John D.Rockefeller,moze tez Benjamin Franklina,a moze Abrahama Lincoln??.Filozofanie ma malo wspolnego z zyciem i wiara w Boga.

Tomkiewicz

Kodar,

1) Nie sprecyzowałaś tezy, którą wymienione przez Ciebie nazwiska mają ilustrować/udowadniać.

2) Jeśli słowo "filozofanie" użyłaś w odniesieniu do moich słów, to muszę Cię rozczarować. Moje słowa są poparte DOŚWIADCZENIEM, zarówno własnym, jak i innych osób, nie są więc zmyślonymi teoriami.

3) "Filozofanie" (rozumiem, że miałaś na myśli refleksję/zastanawianie się/analizowanie) ma wiele wspólnego z życiem. Tak naprawdę nasze życie zależy od tej zdolności. Może powiem inaczej, JAKOŚĆ naszego życia zależy od tej zdolności.

4) Masz rację, wiara w boga nie ma NIC wspólnego z myśleniem. Co więcej, wiara unika myślenia, ponieważ myślenie jej zagraża - może podważyć słuszność jej istnienia, może nawet ją zdementować. Wiara w boga jest zaskakująco podobna do wiary w kochającego rodzica, jest przeniesieniem tej wiary w inny wymiar. Wystarczy przyjrzeć się i porównać.

M

kodar

M.wyzej wymienione postaci ,gdybys cos o nich czytala mialy, Ci pokazacz ,ze  mimo,ze byli wielkimi osobistosciami umieli  innym wybaczac.

Tomkiewicz

Cytat: kodar w 2006-11-28, 16:57:42
mimo,ze byli wielkimi osobistosciami umieli  innym wybaczac.

Yes, AND... czego to ma dowodzić? Ja przecież też napisałam o "wielkich osobistościach", które wybaczyły - słynni pisarze (m.in. Virginia Woolf, Nietzsche, Proust, Rimbaud, Czechow) malarze (m.in. Picasso, Van Gogh) czy dyktatory (m.in. Hitler, Stalin). Wydaje mi się, że nie zrozumiałaś do końca, co chciałam powiedzieć. Wielu "wielkich osobowości" szczyciło się swoimi umiejętnościami wybaczania. Co nie zmienia faktu, że te osoby cierpiały i często krzywdziły siebie lub innych właśnie dlatego, że "wybaczyły", zamiast prawidłowo ocenić i zrozumieć pewne wydarzenia ze swojego życia.

M.

P.S. Wybaczenie = wyparcie.

ali

Cytat: Tomkiewicz w 2006-11-28, 15:38:24
[


Marishka

P.S. Wybaczając, cały czas usiłujemy oszukać własne ciało, które wie lepiej i które nie zna żadnej moralności, a więc i nie kieruje się jej zasadami i obłudą. Możemy kontynuować takie samooszukiwanie się, ale nie dziwmy się i nie narzekajmy wtedy, że nękają nas wciąż jakieś nowe choroby, problemy, czy frustracje, z którymi (o dziwo!) nawet ŻO nie daje sobie rady. Jeśli chcemy oszukiwać ciało, to zaakceptujmy prosty fakt, że to ciało niewątpliwie się na nas "zemści" na swój sposób. Ignorujmy dalej prawdę, którą ciało chce nam przekazać i nie narzekajmy, że coś jest nie tak, że czegoś mimo wszystko nam brakuje, że coś nam dokucza...

już się pogubiłem w twoich wywodach

zrozumiałaś błędy rodzicieli i co dalej???

odcinasz się od  ich postępowania i od nich??

czy to się tak uda na  100%??

mysle że tylko pępowinę odcięłaś

Tomkiewicz

  Proponuję zmianę nazwy wątku (rzecz jasna w myśli) na  "Bóg jak Rodzic i Rodzic jak Bóg - psychopatologia utożsamienia i wyparcia". Będzie bardziej do tematu, bo Daniel ukuł jakiś niewiarygodni nic nie mówiący zwrot "Polska sercem". Równie dobrze można wpisać, że Polska serem. I zamiast Polska dobrze rokująca - dobrze rotująca.

Tomek

Tomkiewicz

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
już się pogubiłem w twoich wywodach

A konkretnie? Przecież zawsze można próbować odnaleźć się.

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
zrozumiałaś błędy rodzicieli i co dalej???

Tak, zrozumiałam i świadomie POTEPIŁAM. Co dalej? A dalej ŻYCIE - wolne od lęku, emocjonalnego uzależnienia, chorej odpowiedzialności za ICH los i poczucia winy. Dalej spokój wewnętrzny, zdolność do kochania, pewność i akceptacja siebie, zrozumienie innych, wolność. Zero dziwnej tęsknoty, depresji czy chorób psychosomatycznych.

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
odcinasz się od  ich postępowania i od nich??

Już się "odcięłam" (w czasie przeszłym).

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
czy to się tak uda na  100%??

To zależy tylko i wyłącznie od osoby "odcinającej się". Mnie się udało. Znam też inne osoby, którym się udało. Niektórym udaje się w mniejszym lub większym stopniu. Niektórym nie udaje się wcale.

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
mysle że tylko pępowinę odcięłaś

Tak, chorą, emocjonalną pępowinę, która właśnie jest PODSTAWĄ tego problemu. Nie odległość, która nas może dzielić z rodzicami, nie częstotliwość wzajemnych odwiedzin, nie ilość wymienionej komunikacji, ale wewnętrzne uzależnienie. Więź, która nie pozwala nam dorosnąć i rozwinąć się, ponieważ skuwa nas dziecięcym lękiem przed gniewem rodziców i dziecięcą nadzieją, że rodzice nas kiedyś docenią i pokochają tak, jak my tego potrzebowaliśmy we wczesnych latach naszego życia.

M

ali

Cytat: Tomkiewicz w 2006-11-28, 19:23:12
[
Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
czy to się tak uda na  100%??

To zależy tylko i wyłącznie od osoby "odcinającej się". Mnie się udało. Znam też inne osoby, którym się udało. Niektórym udaje się w mniejszym lub większym stopniu. Niektórym nie udaje się wcale.

Cytat: ali w 2006-11-28, 18:50:12
mysle że tylko pępowinę odcięłaś

Tak, chorą, emocjonalną pępowinę, która właśnie jest PODSTAWĄ tego problemu.
M

wcale się nie odcięłaś
męczy cię to  nadal

myślę też ze  nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
twarde traktowanie przez rodzicieli pozwala szybciej usamodzielnić się i stanąć na własnych nogach
to  tylko takie odstawienie od cycka
nie warto  się nad tym rozczulać i narzekać