Aktualności:

6. Pić należy tyle, na ile mamy ochotę i wtedy, kiedy mamy ochotę.

Menu główne

Polska sercem

Zaczęty przez Daniel_dn, 2006-10-10, 13:43:48

Poprzedni wątek - Następny wątek

Daniel_dn

Polska sercem jest dużo mówiącym zwrotem. Z czasem wyjaśnię, bo teraz jest za wcześnie. Na to co piszecie nie mam wpływu, ale jest to interesujące. To temat, który mnie też dotyczy.

Zgadzam się z Marishką. Należało potępić i uwolnić się od emocjonalnego uzależnienia. Ale więzy krwi pozostały. Życie nie kończy się na tym i zdarzają się różne nieszczęścia. Co zrobisz gdy twoi rodzice znajdą się w tragicznej sytuacji i tylko Ty będziesz mogła im pomóc? Czy im odmówisz? Czy dla wyrównania rachunków zemścisz się nie pomagając?
Ponadto wiara w Boga nie oznacza rezygnacji z myślenia. Wręcz przeciwnie należy przed każdym czynem intensywnie myśleć. Myślenie nie zagraża Bogu. Miłość do rodziców nie jest tą samą miłością. Bóg wymaga tylko szacunku do rodziców i nie szkodzenia im. Odejście od rodziców i porzucenie ich dla męża jest naturalnym cyklem.
Co do "Wybaczanie nie rozwiązuje żadnych problemów, tylko skutecznie wypiera je do podświadomości" , to się z tym nie zgadzam. Umysł jest twórczym medium. To, co myślisz o innych i co do nich czujesz, urzeczywistni się w twoim życiu. " Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie" (Mt 7,12)

Daniel



Tomkiewicz

 Ja wypadam z tego wątku. Powód ? Nachalne próby połączenia ognia z wodą, czyli nauki z religią oraz wszędobylska i wciskająca się jak czad w krwiobieg ignorancja.

Tomek

Zofia

"Wszystko zrozumieć, to wszystko wybaczyć"

Śledzwę ten temat i zauważam, że należałoby uścislić najpierw, co kto rozumie pod pojęciem "wybaczyć". Mariszka i Tomek mają wiele cennych spostrzeżeń, ale i Daniel i Kodar.
Owocnej dyskusji pozdrawiam  Zofia

Zofia

Cytat: Tomkiewicz w 2006-11-26, 18:27:37
Cytat: kodar w 2006-11-26, 18:11:15
Ja ich bezgranicznie kochalam tak  jak tylko  dziecko to potrafi. .My dorosli nie potrafimy juz  tak kochac.

Dokładnie! Urok prawdziwej "dorosłości" polega właśnie na tym, że możemy raz jeszcze, świadomie powrócić do przeżyć z dzieciństwa i na nowo je ocenić. Nie mamy ŻADNEGO obowiązku kochać i szanować rodziców, jeśli wiemy (mówi nam o tym nasze własne ciało poprzez różnego rodzaju choroby, depresje, zaburzenia, etc.), że nie traktowali nas w dzieciństwie tak, jak powinni byli. WTEDY nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko kochać rodziców, było to niezbędne do naszego przetrwania; TERAZ potrafimy już sobie z tym poradzić, nie musimy dłyzej wmawiać sobie nieprawdziwych uczuć. Teraz możemy wsłuchać się uważnie w nasze ciało, odczytać jego komunikaty i zareagować na nie z pełną świadomością.

Marishka
Uważam, że ludzie zdrowi na ciele i duszy mają w naturze szacunek i miłość do drugiego człowieka i wszelkiego życia, a co dopiero rodzica!!!!
Miłość jest bezwarunkowa. Jeżeli  w dzieciństwie kochało się rodziców , to z wiekiem kocha się jeszcze bardziej. Bo przecież jako dorosli potrafimy bardziej zrozumieć uwarunkowania i problemy naszych rodziców, czyli wiele wybaczyć. Bardzo lubię złote mysli; przemawiaja do mnie głębokim sensem w kilku słowach.Przecież od tysięcy lat pokolenia to inaczej "ofiary ofiar".
Pozdrawiam  Zofia

Jona

M.
Cytat
4) Masz rację, wiara w boga nie ma NIC wspólnego z myśleniem. Co więcej, wiara unika myślenia, ponieważ myślenie jej zagraża - może podważyć słuszność jej istnienia, może nawet ją zdementować. Wiara w boga jest zaskakująco podobna do wiary w kochającego rodzica, jest przeniesieniem tej wiary w inny wymiar. Wystarczy przyjrzeć się i porównać.

Jak to?  dopiero wtedy zaczełam mysleć ,rozważac porównywać  .Wiara -myslenie -religia --- tu owszem moga byc i są problemy.
Wiara nie unika myslenia  ale BUDZI do myslenia  i nic podobnego nie stwierdziłam by myslenie  zagrażało i podważało słusznosc Jego Istnienia ,ale jesli chodzi o jakąś religie ,to owszem  Myslenie jej zagraza i obnaża.
Dopiero Wiara w Boga w Słowo Jego pozwoliło mi zrozumieć ,ze Boża miłosć i ziemskiego rodzica  nie są tożsame ,a niestety  wielu utozsamia  rodzica z Bogiem i tym Obraża Boga.

Tomkiewicz

Autentyczny, niewymuszony szacunek i miłość do drugiego człowieka (w tym też rodzica) można mieć tylko jeśli najpierw obdarzyło się tymi uczuciami SIEBIE SAMEGO. A z tym większość ludzi ma poważny problem. Kochanie siebie jest poprostu sprzeczne z kochaniem osób, które wyrządzili nam krzywdę, buntuje się wtedy nasze ciało (zazwyczaj poprzez różnego rodzaju dolegliwości). A co robi większość ludzi? Rezygnuje ze zrozumienia i miłości dla siebie samych na rzecz "miłości do bliźniego" (w tym też rodzica). Wolą przekonywać siebie samych, że to jest ich wina, że nie zasługują na miłość, że nie są doskonali, że są grzeszni, że są źli, że inni są bardziej od nich wartościowi i godni miłości, etc. Tak powoli rodzi się nienawiść i brak szacunku do siebie samego. A jak można szczerze kochać innych, jednocześnie umniejszając i nienawidząc siebie? Taka miłość nie jest wtedy miłością, lecz jej namiastką. Jest ona wywołana lękiem, poczuciem obowiązku, współczuciem, brakiem pewności siebie, uczuciem bezradności, podporządkowaniem się narzuconej moralności, ale NIE autentycznym uczuciem. Uświadomienie tego jest często bardzo bolesne, ale i oczyszczające. Kiedy przestaniemy się zmuszać do miłości i szacunku do osób, które na to nie zasługują, które ewidentnie nas krzywdzą, wtedy dopiero odczujemy ulgę i będziemy w stanie kochać szczerze. Ważne jest by zaufać SWOIM prawdziwym uczuciom, swojej intuicji, swojemu ciału, któremu obca jest jakakolwiek moralność.

Zofio, usprawiedliwiając i wybaczając wyrządzone nam krzywdy, tym samym wyrażamy swoje poparcie dla takich czynów i sami zachowujemy się w podobny sposób, powtarzamy te same błędy i przekazujemy je z pokolenia w pokolenie. Prosty przykład: ojciec bił swojego syna "dla jego dobra", ten syn mu wybaczył, a więc kiedy sam stał się ojcem zaczął tak samo prać swojego syna "dla jego dobra"; ten z kolei tez zrozumiał ojcowskie przesłąnie, wybaczył i... zaczął bić kolegów w szkole, albo kopać psy, albo palić żywcem koty; a jak sam stanie się ojcem, to tak samo będzie bił swoje dziecko. Taki jest właśnie związek "wybaczenia" z kontynuacją błędnego koła. Natomiast osoba, która świadomie potępia podobne zachowania, uznaje je za krzywdzące i kryminalne, odrzuca je, nie zmusza się do szanowania i kochania rodzica, który takie metody stosował, taka osoba nigdy nie popełni błędów swoich przodków, uwolni się z błędnego koła, odetnie się od "rodzinnych tradycji". Nikt nie ma obowiązku kochać i szanować tych, co go krzywdzą, jakiekolwiek "wzniosłe" cele nie przyświecałyby sprawcom tego cierpienia. Ludzie boją się o tym powiedzieć nawet sobie samym, trzyma ich w swoich mocnych łapach lęk przed rodzicami, moralnością, "gniewem bożym" czy naruszeniem odwiecznych tradycji. W ten sposób rodzice, moralność, "gniew boży" czy odwieczne tradycje stają się ważniejsze niż my sami, a ich racje stają się słuszniejsze niż nasze własne odczucia, niż głos naszej intuicji i ciała. Ten lęk przed zaufaniem własnym, prawdziwym uczuciom jest właśnie podstawą naszej nienawiści.

Marishka

Jona

Marishka
CytatWolą przekonywać siebie samych, że to jest ich wina, że nie zasługują na miłość, że nie są doskonali, że są grzeszni, że są źli, że inni są bardziej od nich wartościowi i godni miłości, etc.

Bardzo trafne spostrzeżenie.
Jest pranie muzgu  przez całe wieki i pokolenia , a powiedz inaczej to powiedzą ,że jestes heretykiem.
Odwrotnośc  twoich słów zobaczyłam dzieki Jezsusowi i juz tak o sobie nie mówie bo taka nie jestem dzieki łasce ,a ci co słysza moje  nowe Poznanie OOO :shock:

Daniel_dn

Witam Zofię na tym wątku. Dyskutowaliśmy już w sentencjach.
Miło mi, że i Jona tu zajrzała. Wydaje mi się, że myślisz na tych samych częstotliwościach co ja. Pod twoją wypowiedzą mogę się podpisać. Tej drugiej nie całkiem zrozumiałem.
Dzisiaj jestem zmęczony ...
Nie traktuję poważnie deklarację Tomka, tym bardziej, że się powtarza.
Co do Marishki, to nie potrzebnie połączyłaś wybaczanie z byciem sprawiedliwym, konsekwentnym. Mordercy mogę wybaczyć, ale i tak wykonam na nim karę śmierci. Wybaczyć, to nie oznacza uniewinnić i wymazać wszystkie grzechy. Wybaczanie jest dla nas, aby nie niszczyła nas nienawiść od wewnątrz, abyśmy uzyskali spokój wewnętrzny. Można wybaczyć rodzicom i więcej się z nimi nie spotkać.   

Daniel

kodar

Tomkiewicze ,przeczytajcie sobie taka ksazke jak :"How to Stop Worrying and Start Living"Dale Carnegie tu moze zrozumiesz po co powinnismy wybaczac innym. I Wam i nam chodzi o jedno oczyscic swoja psychike.Najprostrzym sposobem jest wybaczenie tej drugiej osobie.W ten sposob wzmacniasz samego  siebie.

Tomkiewicz

Kodar, dlaczego chcesz podzielić świat na MY vs. ONI? Wszyscy tak samo jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy bardzo podobne przeżycia i problemy. Czy nie można rozmawiać z inaczej myślącą osobą bez wprowadzenia tego podziału?

Mylisz się co do "oczyszczenia psychiki". Mnie nie chodzi o żadne "oczyszczenie" lecz o ROZUMIENIE swoich własnych, prawdziwych emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. "Oczyszczenie" kojarzy mi się z wyrzucaniem śmieci, a żadne z naszych uczuć nie należy do śmieci. Każdemu z uczuć, które odczuwamy należy się takie same zrozumienie - tak samo wściekłości jak i radości, miłości jak i nienawiści, bez wyjątków. "Oczyszczenie" o którym piszesz, jest jedynie wyrzucaniem "śmieci" do podświadomości. Tak się nie da na dłuższą metę. Ja nie chcę niczego "wyrzucać" z siebie, ponieważ WSZYSTKIE (podkreślam jeszcze raz, zarówno pozytywne jak i negatywne) emocje są integralną częścią mnie i są poprostu niezbędne dla normalnego funkcjonowania organizmu.

Co do książek, to piszesz, że "moze zrozumiesz po co powinnismy wybaczac innym". Według Ciebie, to właśnie jakaś książka ma nam uświadamiać co "powinniśmy" robić i po co? Czyli autorytet "książkowy" jest ważniejszy niż zaufanie dla własnej intuicji i własnych wartości? Można przeczytać wiele mądrych tomów, sypać wszem i wobec różnymi cytatami, ale nigdy nie zrozumieć siebie samego. Ba, można nawet niechcieć zrozumieć siebie! To, co napisałam w tym wątku jest oparte na moim własnym doświadczeniu, a nie wyssane z książek. Problem właśnie w tym, że zbyt łatwo, zbyt często ulegamy opiniom książkowych autorytetów, a tak rzadko wsłuchujemy się w siebie, w ten wewnętrzny autorytet, który tak naprawdę powinien być najważniejszy dla nas.

Marishka

Daniel_dn

Pomału wygasa temat rodziców. Są takie sytuacje, że po wielu złych przeżyciach należało by się ich wyrzec. Bóg jednak mówi, że nie wolno nam tego robić. Może nie do końca to rozumiemy dzisiaj, ale tak mamy czynić.

Wczoraj był paskudny dzień. Ciekawe ile ludzi wczoraj w Polsce umarło? Pewnie ilościowo, to tyle co duża wieś, albo małe miasteczko. Jakby spad samolot, to by wszyscy wiedzieli, i to na całym świecie.

Znowu śmierć gimnazjalisty. Zbieramy owoce naszej głupoty. Tak logicznie to w Polsce jest przymus posyłania dzieci do szkoły. Gdy rodzic tego nie zrobi, zostanie ukarany, a dziecko mu odebrane. Tak więc szkoły są przymusowe. Są to więc więzienia dla dzieci, którymi zajmują się urzędnicy reżimowi, na etatach wychowawcy penitencjarnego. Wygląda to jak koszmar, ale taka jest prawda wypierana do podświadomości, jak powiedział by Tomek.

Jest więc dużo do zrobienia. Gdzie się obejrzeć, to zgliszcza. Jednak nie ruszę nawet palcem, gdy przedsięwzięciu nie będzie patronował Bóg. Było by to tracenie czasu na coś co i tak jest skazane na niepowodzenie. 

Stan Bogoopty Grupy wynosi zero. Zrobiłem co do mnie należało i dalej należy czekać. To tak jak w ciemnym tunelu grupa w końcu znalazła wyjście i po otwarciu światło oślepiło ich. Dopóki wzrok się nie przyzwyczai nie widzą niczego co jest na zewnątrz i nikt nie zdecyduje się na przekroczenie progu.

Daniel



Ewa

Cytat: [size=17pt][font=isabelle]Marishka[/font][/size]Problem właśnie w tym, że zbyt łatwo, zbyt często ulegamy opiniom książkowych autorytetów, a tak rzadko wsłuchujemy się w siebie, w ten wewnętrzny autorytet, który tak naprawdę powinien być najważniejszy dla nas
Tak... żeby uczyć się od autorytetów, żeby móc korzystać nawet z własnych doświadczeń, żeby podejmować właściwe decyzje, najpierw trzeba dotrzeć do własnych uczuć. Jeśli ich nie znamy, nie okazujemy, pojawia się chaos w głowach. Wszystko mozemy sobie wtedy przetłumaczyć, przekłamać, we wszytko uwierzyć. Tracimy rozeznanie, co jest dla nas dobre. Uczucia nas nie oszukują. Gorzej z emocjami. Kiedy rózne uczucia - lęku, radości, wstydu itd. - pokrywane są złością, a my rozpoznajemy tylko złość. Nie jesteśmy wtedy w stanie rozwiązać problemu.
Złośc jest pozytywna, ale pod warunkiem, ze wiemy, jakie uczucia ją wywołały. Wtedy wyrażana jest konstruktywnie.

Cytat: [size=17pt][font=isabelle]Daniel[/font][/size]Pomału wygasa temat rodziców. Są takie sytuacje, że po wielu złych przeżyciach należało by się ich wyrzec. Bóg jednak mówi, że nie wolno nam tego robić. Może nie do końca to rozumiemy dzisiaj, ale tak mamy czynić.
Filozofując - nikogo nie nalezy sie wyrzekać. Wtedy w jakiejś częsci wyrzekamy się siebie. Tym bardziej zyjemy w wewnętrzynym konflikcie, jesli wyrzekamy sie rodziców czy dzieci - jacy by oni nie byli. Jeśli decydujemy sie na takie odrzucenie, godzimy sie również sami na ranę we własnej psychice. Nasz wewnetrzny Bóg nie może godzić się, abyśmy niszczyli siebie, ale my to i tak robimy na co dzień. Nie rozumiemy, że nie ma rozgraniczenia na dobro nasze i innych. To jest nierozerwalna całość. Dlatego MIŁOŚĆ jest kluczem do wszytkiego. MIŁOŚĆ nie wyklucza żadnych uczuć. Bez nocy nie ma dnia, bez smutku radości, bez nienawiści nie ma kochania. Jeśli umiemy czuć, nienawiść nie jest groźna. Zachowana jest równowaga, dzieki której, wiemy, jak reagować.

Ewa

Acha! Zapomniałam dodać: Bez gniewu nie ma wybaczenia. Jeśli ktoś jest skrzywdzony, najpierw musi poczuć i przeżyć gniew, odrzucić zgodę na krzywdzenie, zeby potem umiec wybaczyć.
Żęby nie dać się krzywdzić, trzeba nauczyc się samemu o sobie decydować, opierać sie na własnej opinii o sobie, a nie wsłuchiwać się w cudze głosy. Jeśli ja sama nie zdecyduję, ktoś zdecyduje za mnie, tak jak jemu wygodnie. Jeśli nie mam własnego zdania o sobie, opinię o mnie, często krzywdzącą, wyrażą inni. Ja nie będę miała mocy, bu dbać o siebie.

Jesli ktoś boi się okazywać i przezywać uczucia, tym bardziej boi się okazać gniew. Stać go jedynie na niekonstruktywną, niszczącą złość i wieczne poczucie krzywdy. Jeśli ma poczucie winy, gdy okazuje złość, czy gniew, to dalej pozwala siebie krzywdzić. Tak zapętla się, że nie umie znależć zródła ciągłej złości. Koło sie zamyka. Jak w takim stanie wybaczyć? I komu? Chaos.
Jeśli siebie nie kocham, nie walczę o siebie. Potem czuję żal, a następnie nienawiść do ludzi. Jak wtedy komukolwiek wybaczyć.

Uczucia są motorem do działania, do podejmowanie właściwych decyzji, pozwalają zyć w harmonii i w zgodzie ze sobą, a więc i z innymi. A więc ci co szukają siły w surowości, oschłości, bezwzgledności, a unikają wzruszeń, wcale sie nie wzmacniają.

Tomkiewicz

Bingo-bingo, Ewa! :)

M

Jona

Cytat: Ewa w 2006-11-30, 13:51:44
Acha! Zapomniałam dodać: Bez gniewu nie ma wybaczenia. Jeśli ktoś jest skrzywdzony, najpierw musi poczuć i przeżyć gniew, odrzucić zgodę na krzywdzenie, zeby potem umiec wybaczyć.
Żęby nie dać się krzywdzić, trzeba nauczyc się samemu o sobie decydować, opierać sie na własnej opinii o sobie, a nie wsłuchiwać się w cudze głosy. Jeśli ja sama nie zdecyduję, ktoś zdecyduje za mnie, tak jak jemu wygodnie. Jeśli nie mam własnego zdania o sobie, opinię o mnie, często krzywdzącą, wyrażą inni. Ja nie będę miała mocy, bu dbać o siebie.

Jesli ktoś boi się okazywać i przezywać uczucia, tym bardziej boi się okazać gniew. Stać go jedynie na niekonstruktywną, niszczącą złość i wieczne poczucie krzywdy. Jeśli ma poczucie winy, gdy okazuje złość, czy gniew, to dalej pozwala siebie krzywdzić. Tak zapętla się, że nie umie znależć zródła ciągłej złości. Koło sie zamyka. Jak w takim stanie wybaczyć? I komu? Chaos.
Jeśli siebie nie kocham, nie walczę o siebie. Potem czuję żal, a następnie nienawiść do ludzi. Jak wtedy komukolwiek wybaczyć.

Uczucia są motorem do działania, do podejmowanie właściwych decyzji, pozwalają zyć w harmonii i w zgodzie ze sobą, a więc i z innymi. A więc ci co szukają siły w surowości, oschłości, bezwzgledności, a unikają wzruszeń, wcale sie nie wzmacniają.
Czy najpierw musi poczuc gniew?  nie wiem  co znaczy najpierw ,ale gniew  mogłam czuć i  odrzucać zgode na krzywdzenie  Czy to jednak nauczy przebaczenia?
Nie dać sie krzywdzic - samemu o sobie decydowac? mozliwe ale jak maja to zrobic dzieci ,uczniowie ,starcy i niedołezni?  jak maja okazać sprzeciw kto ich wysłucha/
Cudzegłosy sa ,lub potrafia  byc niszczące ,taki pedagog potrafi wiecej zniszczyś niz zbudowac .Powiedz Ewo jak ma zadbać o siebie ktos nieporadny słaby itp.Gdyby  umieli nie było by tylu poobijanych przez zycie .

CytatJesli ktoś boi się okazywać i przezywać uczucia, tym bardziej boi się okazać gniew. Stać go jedynie na niekonstruktywną, niszczącą złość i wieczne poczucie krzywdy. Jeśli ma poczucie winy, gdy okazuje złość, czy gniew, to dalej pozwala siebie krzywdzić.
Tak to własnie bywa ,dokładnie tak  i widac to zwłaszcza na dzieciach na młodziezy  ,ale jak nalezy wyrazic gniew - też bym chciała wiedzieć?
Cytat
Jeśli siebie nie kocham, nie walczę o siebie. Potem czuję żal, a następnie nienawiść do ludzi. Jak wtedy komukolwiek wybaczyć.
Walczyc mozna ale czy ta walka jest własciwieodebrana  przez atakujacego .Wiem ze w słowach to wszystko wyglada  prosto ,ale zycie zmienia sie z minuty na minute  i napastnik też  .

CytatA więc ci co szukają siły w surowości, oschłości, bezwzgledności, a unikają wzruszeń, wcale sie nie wzmacniają.
Najbardziej trafne  zdanie  i zgadzam sie co do joty ,zesurowość ,oschłosc ,bezwzgledność nie są siła.

Tomkiewicz

Cytat: Jona w 2006-11-30, 16:29:28
Nie dać sie krzywdzic - samemu o sobie decydowac? mozliwe ale jak maja to zrobic dzieci ,uczniowie ,starcy i niedołezni?  jak maja okazać sprzeciw kto ich wysłucha/

Owszem, DZIECKO nie może okazać sprzeciwu kiedy jest krzywdzowne, szczególnie, kiedy sprawcami takiej krzywdy są jego najbliźsi. Dlatego właśnie wypiera podobne wspomnienia. Ale osoba DOROSŁA może powrócić do tych wspomnień, przeżyć raz jeszcze wyparte emocje i ból, prawidłowo je ocenić, nazwać,  zrozumieć, tym samym uwalniając je ze swojego systemu. W tym jest właśnie urok prawdziwej dojrzałości - nie musimy się więcej bać tego, nad czym w dzieciństwie nie mieliśmy kontroli, czego nie mogliśmy ogarnąć naszym dziecięcym umysłem. TERAZ możemy to zrobić i możemy odczuć ogromną ulgę. Każdy ma tą zdolność, by zrozumieć siebie i wreszcie zaufać własnej intuicji. Niestety, nie każdy korzysta z tej zdolności. Lęk przed wyzwoleniem się z lęku niestety często jest siłniejszy...

M

Ewa

Cytat: [size=17pt][font=isabelle]Jona[/font][/size]jak nalezy wyrazic gniew - też bym chciała wiedzieć?
Żeby uciekać, trzeba poczuć lęk.
Zapał, żeby tworzyć.
Radość, żeby śmiać się.
Gniew, zeby sie oprzeć.

Gniew wystarczy poczuć i jest wtedy motorem do działania. Dodaje odwagi. Gdy nie czujesz gniewu, albo masz poczucie winy z jego powodu, nie umiesz sie sprzeciwić swojemu katowi. Gniew potrafi wydobyć z ciebie zdecydowane działanie (żona decyduje się w takim stanie wreszcie wezwać policję do bijącego męza, obronic krzywdzone dziecko). Samo rozumowanie nie daje tego poweru. Człowiek, który kieruje się tylko rozsądkiem, gubi się, co jest ważne i traci skuteczność.

Mozna tez wyrazić gniew, informując o nim stanowczo i wyraziście.
Można krzyknąć.
Jeśli nie czujesz gniewu, kiedy facet cie obłapuje, to mozesz powiedziec: "Oj, coś ty? Przestań". Nie jestes wtedy skuteczna.

Gniew mozna również wyrazić, siedząc na wózku inwalidzkim. A przypadki znęcania sie nad dziećmi, osobami chorymi, kalekimi, to juz inna kategoria. Ja nie zajmuję się kryminalistyką :)

Osoby słabe i nieporadne maja jedno rozwiązanie - pracować nad sobą. W przeciwnym razie pozostaną ofiarami. Niektórym jest wygodnie byc ofiarą. Ofiara nie musi decydować, podejmować odpowiedzialności. Za to lubi uzalać sie nad sobą, narzekać i krzyczeć na tych, co za nia podejmują decyzję. Jeśli coś sie nie uda, to kto jest winny? Nie bierna ofiara przecież. Taką taktykę często przyjmują żony, biedne i skrzywdzone.

Cytatgniew  mogłam czuć i  odrzucać zgode na krzywdzenie  Czy to jednak nauczy przebaczenia?
A co chcesz wybaczać, skoro nawet nie dociera do ciebie, że jesteś skrzywdzona? Nie dajesz sobie prawa do gniewu, to będziesz cały czas jak gderajaca żona-ofiara. Jak mąż nie widzi, albo jest w bezpiecznej odległości, to sobie pogdera. Ale niech tylko spojrzy na nią, od razu mięknie. Jeszcze potem daje sie wciągnąć w poczucie winy.

Gniew daje odwagę i zdecydowanie. Jeżeli nisko się cenisz, nie rozgniewasz się tak szybko.
Ofiara najpierw oddaje odpowiedzialność w cudze ręce, a potem ma żal, ze ktoś zdecydował nie po jej mysli - skrzywdził ją. Jeśli ma ciągle pretensje, to jak ma wybaczyć.
Ktoś, kto wyraził gniew, jednocześnie się rozliczył - stać go teraz na wybaczenie.

CytatWalczyc mozna ale czy ta walka jest własciwieodebrana  przez atakujacego .Wiem ze w słowach to wszystko wyglada  prosto ,ale zycie zmienia sie z minuty na minute  i napastnik też
A kto powiedział, że walka o siebie, to tylko słowa. Jeśli człowiek kieruje sie zdrowymi uczuciami, potrafi reagować właściwie. Wie, co dla niego dobre. Czuje sie ważny.
Uśmiałam się, gdy czytałam, że liczysz na zrozumienie atakującego :D To jest bez sensu. Atakujący jest napastnikiem, a nie filozofem. Nie zamierzam mu się tłumaczyć, dlaczego sie bronię. Co mnie obchodzi, co sobie pomysli napastnik?
Kat szuka ofiary, a nie dobiera się do człowieka dbającego o siebie i odważnego i cwanego. Poza tym ja pisałam w kontekście walczyć o siebie, czyli kochać i akceptować siebie. Dokonywać właściwych wyborów. Nie pisałam o walce wręcz :)

Jona, nie mogę tu sie rozwodzic, ani nie mam tyle czasu, więc wybacz mi pewne skróty myślowe i nieścisłości. Po prostu odbieraj mnie ze zrozumieniem :)

Daniel_dn

Opanuj gniew nie oznacza to samo co opanuj Gniew. To drugie dotyczy miasta, które się w ten sposób reklamuje.
Witam w tasiemcowym wątku Ewę. We wszechogarniającej miłości istnieją takie emocje jak gniew. Jest to cecha osobowości silnych, zdecydowanych i uporządkowanych, Takich się teraz spotyka rzadko, a powinna być to być cecha mężczyzn. A mi się wydaje, że większość jest wykastrowana. Mają więcej cech kobiecych niż męskich. Kobiety też mogą być silne, a wśród nich takie, które są "głowami rodzin".
Gniew, to dobre słowo na nadchodzące czasy. Gniew ojca przytłumi matczyną miłość.

Daniel

Daniel_dn

Odbieram telefon, a tam miły głos namawia mnie na fundusze inwestycyjne.
Odpowiedź moja jest zdecydowana, że jak mam inwestować, to tylko w swoją firmę. Nie tracę kontroli nad pieniędzmi, bo są one groźne. Bez kontroli mogą mi zaszkodzić. To jest to samo, jak wypuścić agresywnego psa tracąc nad nim kontrolę. Padł argument, że można śledzić wyniki w internecie. Psa też można obserwować, jak gryzie ludzi i nie mieć wpływu na jego zachowanie.
Jak fundusze mogą zaszkodzić małym firmom? Inwestując w duże, które stosując nieuczciwą konkurencję wyniszczają firmy rodzinne.

Daniel

Ewa

Daniel, jednak, niestety, nie powstrzymasz lawiny ludzi, którzy inwestują w fundusze. Nie umieją oni prowadzić własnej firmy, więc idą za silnym głosem, jak owieczki.
Myślę sobie, że małe firmy powinny na własną rękę też sciągać ludzi w ten sposób do siebie. Inwestować ich pieniądze i pomagac. Pewnie to skomplikowane prawnie?