Miałem sen:
Wchodzi klient do restauracji.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, dobrze pan trafił.
- Dobrze, bo?
- Dobrze bo lokal na przeciwko to samo zło.
- A cha, ...konkurencja. Rozumiem, że tu jest samo dobro?
- Zgadza się. Tamten wyszynk to prowadzi "dobra zmiana" a my to porządny lokal: "Lepsza przyszłość"
- Fajnie, zjadłbym coś.
- Ma pan szczęście, dobrze pan trafił, bo ci na przeciwko to trują ludzi.
- Trują ludzi???
- Tak, ponoć np. zupę z muchomora czerwonego podają w misce.
- A wy co polecacie klientom?
- My po posiłku na życzenie podajemy ciepłą wodę z kranu.
- Ale najpierw coś bym konkretnego zjadł.
- Rozumiem, powinien pan jednak wiedzieć, że tamci do popitki leją pięć set, co szybko ścina z nóg i rozum odejmuje.
- A u was co do popitki?
- Sok z buraka, ale nie polecam bo też czerwony.
- Dobra, to co mogę zjeść?
- Co pan taki niecierpek? Trzeba czasu do namysłu. Najważniejsze aby jedzeniem nie szkodzić swemu zdrowiu. A oni szkodzą swoim menu klientom. To szkodniki, truciciele i śmierdzi im z buta i ust.
- Co pan mówi???
- No niestety, podają swoim wyborcom dań podstępnie i nienawistnie pieczone czu_bajeczki cuchnące.
- Dobra. Po_gadaliśmy, a teraz zapytam co konkretnego jest waszą specjalnością?
- Wczoraj były odgrzewane kotlety Stanisława z czubajki Kani.
- A dzisiaj?
- A dzisiaj obiecujemy, że co wczoraj dane nie zostanie odebrane.
- Panie, ale wczoraj mnie tutaj nie było.
- Niewiele pan stracił. Najważniejsze mieć apetyt na jutro.
- Panie, ale chce mi się jeść TERAZ!!!! Co PO_dajecie?
- Dobre PO_rady: pieczone rolady spod lady i kręcone lody dla ochłody.
- Panie olał was sosikiem. Idę do konkurencji.
- Będzie pan żałował. Tam nie dają ośmiorniczek i wołowych ogonów.
- Zaryzykuję, ale chociaż mają "ONI PRZYNAJMNIEJ" jakiś jadłosPIS z daniami.
Lepiej umrzeć sromotnie od muchogłodomorów niż z głodu u pieczeniarzy pieczarkowych
pier*oletów kotletów jakiegoś Nie Manna.
W pupie to mam - Kowalski Jan.
Obudziłem się,
nie wiem czy jeszcze śnię.