Aktualności:

6. Pić należy tyle, na ile mamy ochotę i wtedy, kiedy mamy ochotę.

Menu główne

BIEGANIE

Zaczęty przez toan, 2007-06-19, 11:42:36

Poprzedni wątek - Następny wątek

Radzio

Głupia sprawa. Miałem dziś te... te... no... "teżewe". :D
Choć rozpocząłem w deszczu. :lol:
A! Przypomniałem sobie. :)
Dziś, z 9-ciu 3-y zaledwie biegiem. Jednak w ambitnych planach mam 6\9 8), znaczy 6 z 9-ciu biegiem. :D

MarianM. :shock: Znaczy Brachu młodszej siory, Magdaleny. :D

Cytat: MariuszM w 2013-11-02, 15:11:19
na boso... Za cienki w uszach jestem. Bez odziezy wierzchniej to jest pomysl :D

Moje Dziecko- po pół roku na DO- samo "zezuło", ale to może taki genotyp. ;) :lol: :lol:
Nie! Nie biega, maszeruje- "tętniak aorty" jeden. :)



Radzio

Dzisiejszej nocy samo 9km wyszło + nieznaczna dogrywka 4km, bo stęskniony, na Jawor postanowiłem popatrzeć. :D
Sucho było, aż miło. :lol:

RafałS

Człap człap... 10 "jajek" ugotowanych w 21 minut. Właściwie to jajka ugotowały mnie  :oops: . Ciepły wieje wiatr + nogawki, to po trzecim jaju musiałem zrzucic wierzchnią warstwę "cebulki", tą z rękawami. No i wybrnąłem.  :|
Pojawiam się i znikam...  8)

Radzio

I tak Cię widzę. :D
Bowiem u mnie noc kończy się dniem. ;) :lol:
Dziś mam zaplanowane 6 na 9. ;) 8) :lol: Znaczy, liczby wyrażone są w koniach mechanicznych. :)
Korektor pisowni stale przy tym głupieje i nie wie co DOpisać. :lol: :lol:

Radzio

Ale się działo! :shock:
W biegających lasy obrodziły. Uśmiechnięci, pogodni, chyba już wszyscy optymalni. :D
A liście jagód z zieleni w równie oczojebny seledyn przechodzą. Uznały, że rok jest na tyle łaskawy, żeby namnażanie powtórzyć. ;)
Tak sobie dziś biegałem dywagując w przerwach. :D

Radzio

Ha, ha. Ale mi dziś przygrzało- słońce oczywiście. :lol:
Rozwaliło mgłę w kilka chwil, znaczy marazm mgielny rozszarpało. :)
Szkoda, że nie wszyscy ludzie tego doświadczyli, ale nie jestem DO końca przekonany, czy jest kogo żałować- jeszcze. :D
Sarny były tak ospałe, że dawały się pojedynczo podejść na 3-4m. Do stada zbliżałem się na 6-7m. Biedactwa kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, że ten weekend jest dłuuugi u ludziii. :)
Gdy dostatecznie rozwidniło się, spotkałem przypadkowych Biegaczy. Nie wiem czy oni są na Ww, Wege, 4sy, DO, ŻetO, LC, WBe, Głodzie ale wiem, że uśmiechali się przyjaźnie DO mnie. :D
Pogodny nastrój tak mnie oczarował, że- niepomny na przestrogi starszaków- pogalopowałem, a tak przez pół maratonu, a może nieco krócej. :D
Mogłem sobie na taki "wyczyn" pozwolić, ponieważ wczoraj stać mnie było zaledwie na człapanie wśród drzew. :) W moim lesie odbywały się... ZAWODY. :shock:
No cóż, ... wyobraźcie sobie.  8)
Na przedzie, wiadomo- awangarda na quadzie w zakutym w kask łbie. Już z daleka mnie wypatrzył i wspiął się na strzemiona, a poziomymi ruchami ramienia dawał gwałtowne znaki. Zdezorientowany uznałem, że chodzi zapewne o "siakąś nową" formę przywitania, więc nie speszony(wszak jestem Obywatelem tego świata- światowym Obywatelem) odwzajemniłem przyjazny gest, nawet użyłem tej samej ręki. Po zbliżeniu usłyszałem- stłumiony kaskiem- szept sceniczny, który obwieszczał o jakimś, zbliżającym się szybko niebezpieczeństwie. Niczego nie zrozumiałem, więc zelżyłem rozmówcę(chociażby wzorem z naszego Forum, gdy ktoś czego nie rozumie)- "gupi".
Jednak rozstaliśmy się w zgodzie, widocznie ujęły go moje "chrysTuski" na nogach. Ciekawym, jakie wrażenie bym osiągnął, gdyby przyszło mi do głowy spacerować boso. Dosłownie w parę chwil za szpicą, na ścieżce pojawili się zbrojni, a sądząc po rozmiarach- zagończyki, dzieciaki. Mój, uniesiony kciuk robił furorę, nic nie musiałem hałasować w stylu "dajesz, dajesz, dajesz..." i tak na buziach czaił się raczej wysiłek niż uśmiech- ze ścieżki pokornie zlazłem. Po lekkozbrojnych (tak po 4-6tys. PLN na głowę) do mych oczu doleciał tętent i sapanie ciężkozbrojonych(tu kwoty na giełdzie osiągały poziom 6-12 tys. może być PLN)- też zlazłem ze ścieżki. Po nich nadjechali dworzanie(giełda oszacowała towarzystwo na... zupełna dowolność), rozproszeni, uśmiechnięci, rozgadani- uznałem, że bardziej oddalę się od ścieżki. (Licho DObrze nie sypia.)
    W zasadzie wydawać by się mogło, że przeżyłem ciekawą przygodę, ale kawalkada zostawiła po sobie pewien niepokój...
W moim lesie brakuje tlenu- mimo tego, że się tak staram. Wszyscy uczestnicy mieli pootwierane buzie, niektórzy nawet w grymasie.


RafałS. Nie jestem przekonany, czym powinienem to zjawisko wytłumaczyć sobie- opadłymi już liśćmi(prócz jagód), czy nadmiarem sosnowych "podlizuchów".
          Może nie wszystkiemu ja jestem winien. :D 

Radzio

W lesie nadal bez znaczących zmian, cuuuda się dzieją. ;) :lol: :lol:

MariuszM

W lesie bez liści  :( ,na szaro,ale z 8KM :D

Radzio

Cytat: MariuszM w 2013-11-13, 09:59:27
W lesie bez liści  :( ,na szaro,ale z 8KM :D

Zwiodłeś mnie niegdyś tymi 8KM, ale nie zawiodłeś. :D
Wspomniałeś coś o "łapkach", czy "drążku", czy "łapkach na drążku"- nie pamiętam :shock:, ale widocznie nie DOczytałem, bowiem wyszło mi, że te 8KM uzyskałeś spacerując w zwisie prostym, męskim 8) tam i z powrotem na drabince, umieszczonej zwykle na wysokości 2,5m poziomo nad ziemią. Nawet zazdrościłem, że potrafisz wysiłek na KM przeliczyć. :D :lol: :P
Na Glinkach, takich "Szczęśliwickich", taka drabinka była- lubiłem, te proste zajęcie: tam i z powrotem. :D

Radzio

Z każdym dniem więcej mnie nie widać, znaczy ja też mniej widzę, znaczy ciemność mi się wydłuża. :lol:
Prawie dwie godziny drogi szukałem po lesie, a że piszę, więc jestem! ;) :D

Radzio


Radzio


Radzio

Ależ wczoraj miałem przerób. 8)
Dziś, w nagrodę, bliskooo i krótkooo. :lol:

Blackend


RafałS

Również załapałem się jeszcze na "blisko i krótko", może nawet krócej?  :) . A bo pogoda jakaś taka listopadowa niczym pod Chocimiem ze 350 lat temuż  :wink: . Z wiatrem, to znowuż pod wiatr, pierwsze śniegi i zmrożone krople smakując. Na koniec jeszcze skok w dal z miejsca. Również blisko i krótko  :lol: . Z osiem i pół buta było za czwartym podejściem, a bo mnie coś do tyłu wcześniej ściągało.  :lol:  :)

Radzio

W skarpetach przez las. DObrze mi tak. :lol:

Radzio

Zaś skarpety poszły won. Kto widział żeby w deszczu do sandał skarpety zakładać, Jacykyou? :D
Wczoraj zabrakło czasu żeby napisać, ale nie zbrakło żeby podziwiać. Co za krajobraz, jakby wszyscy emeryci i nie tylko na spacer DO lasu się wybrali. Szron zabielił drzewa w taki sposób, że o mały włos a spóźniłbym się do pracy, niedobry i leń i śpioch i w ogóle. ;) :lol:

Radzio

Seledynowe listki na jagodach jednoznacznie zapowiedziały, że spadają- bowiem zima idzie.  :lol:
Zima idzie, nartki jadą, jak pojadę, mnie rozjadą. Kurczaczek, kapitalna enigma ten nasz ojczysty język. Majstersztyk! :D
Nie to, co jakieś "gu, gu, gu..." Yedi, czy nawet "chrum, chrum..." z Darów, że o zakatarzonym "niuch, niuch..." Antonimu nie wspomnę. ;)
Nawet się nie ubłociłem, ale liście, te dębowe, jaworowe, które opadły w błotko praktycznie przybrały barwę Matki, Ziemi. :)

Radzio

Jezus Chrystus! Grudzień już :shock:, a ja "gupi" w sandałach. :lol:
Ale przecież bogatemu... 8)

Radzio

Wczoraj duło, dzisiaj cisza.
Jakby nigdy nic nie zaszło. :D
A! Przypomniałem sobie. :)
Z Mamą wypatrzyliśmy, że liście na niektórych krzaczkach jagód nie były seledynowe, były czerwone. Ciekawe, może to jaka amerykańska "stonka". ;) :lol: