Aktualności:

5. Węglowodany staramy się zjadać w postaci skrobi, tj. w ziemniakach i warzywach.

Menu główne

BIEGANIE

Zaczęty przez toan, 2007-06-19, 11:42:36

Poprzedni wątek - Następny wątek

renia

Ponać za kasę wszystko jest "lepsze" ;-))

renia

Cytat: Blackend w 2009-08-31, 20:45:56
Cytat: renia w 2009-08-31, 19:38:20
14 wrzesień miało być..

Powodzenia życzę choć ja mam do tych wszystkich jezykowych szkół stosunek ambiwalentny no niby dobrze ale... ;)


Ciekawi mnie to "ale"...?

Blackend

Cytat: renia w 2009-08-31, 22:29:44
Ciekawi mnie to "ale"...?

Ale z reguły do "dupy" ;) :)

renia

 :)...muszę się przekonać na własnej "skórze", do czego są te szkoły językowe... :)).. jak nie sprawdzę, to nie uwierzę...

viola44

Właśnie wróciłam z centrum rehabilitacji, masażyk kręgosłupa, cudowna sprawa dostac sie w "ręce" profesjonalisty, zapytalam pana jaki rodzaj ruchu jest najzdrowszy dla zdrowia, odpowiedział że szybki marsz...:-)

renia

Ja jestem nadal wierna bieganiu. Biegam teraz wolniej, takim słabym truchcikiem, to nie muszę robić przerw na marsz. Efekty są wyraźne, najbardziej odczuwalne przy wchodzeniu po schodach. Co prawda waga mi już nie spada (63 kg), ale tracę centymetry w pasie. Tłumaczę to sobie tak, że tkanka tłuszczowa się zmniejsza, a mieśniowa zwiększa...chyba to ma sens. :).
A marsz, na pewno, jak każda forma ruchu, jest lepszy od bezruchu :)

renia

Cytat: viola44 w 2009-09-03, 18:04:29
Właśnie wróciłam z centrum rehabilitacji, masażyk kręgosłupa, cudowna sprawa dostac sie w "ręce" profesjonalisty, zapytalam pana jaki rodzaj ruchu jest najzdrowszy dla zdrowia, odpowiedział że szybki marsz...:-)
Uważam, że przy ruchu nie jest najważniejsza jego forma, ale czas. Słyszałam, że powinno być go nie mniej niż 40 minut dziennie. Lepszy jest np. 40 minutowy marsz, niż 20 minutowy bieg. :/  No chyba, że znowu coś pokręciłam.. :)

Blackend

Podczas moich rekreacyjnych przebieżek rzadko kogoś widuje, czasami jednak sie zdarza, że spotykam biegacza amatora.
Są starsi i młodsi, grubale i chudale, szybcy i wolni itd. itp. lecz jest jedna wspólna cecha, która ich wyróżnia - radość  :lol:
To jest budujące, ta radocha na twarzy i podniesiona łapa do góry na
- cześć
- cześć  :D
ale... jak zwykle musi być ale ;) bywają też zawodowcy o chemii mózgu konia wyścigowego - jak stoi to z całych sił ignoruje (a ja wiem, że patrzy :) ), jak biegnie to ma mnie pogryźć lub zabic wzrokiem przynajmniej, a ja się tak ładnie do nich usmiecham
- o tak  :mrgreen:

Opal

Cytat: Blackend w 2009-09-28, 16:36:18
...ich wyróżnia - radość :lol:
To jest budujące, ta radocha na twarzy  a ja się tak ładnie do nich usmiecham
- o tak :mrgreen:

To może wpadniesz (wbiegniesz) do Klubu podzielić się z nami radością i uśmiechnąć się? ;) Zapraszam

Blackend


renia

Cytat: Blackend w 2009-09-28, 16:36:18
Podczas moich rekreacyjnych przebieżek rzadko kogoś widuje, czasami jednak sie zdarza, że spotykam biegacza amatora.
Ja jeszcze na mojej trasie nie spotkałam biegacza. Tylko zdziwionych  :shock: spacerowiczów. Ja specjalnie ubieram dresy (nie żeby się upodobnić do dresiarzy), tylko, żeby ludzie nie myśleli, że uciekam, albo kogoś gonię. U nas to prawie jak na wsi. Zero kultury fizycznej - o psychicznej w ogóle nie wspominając :wink:  :lol:

adamel

A u mnie na wsi ludzie biegają i nikogo to nie dziwi, więc proszę z szacunkiem o wiochach! :shock:

renia

 Tak jest! Zwracam honor. Masz rację. Widocznie tylko w mojej okolicy bieganie należy do rzadkości.
A co do wiosek to bardzo je lubię.. z wiekiem coraz bardziej. :)

renia

..z tą "wioską" to faktycznie przegięłam..  :? nie lubię jak inni generalizują, a sama to robię.. :(  Mea culpa.

Blackend

Dziś u mnie 7st.C i leje - nie ma biegania, jutro tez jest dzień ;)

Daniel

Cytat: Radzio w 2009-10-08, 20:17:38
Hurra- jakimś sposobem rozszyfrowałem skrót KOCS (prawidłowa funkcja mózgu chyba to sprawiła :D?).
A właśnie nadarzyła się świetna okazja żeby móc się tu i teraz z Wami podzielić swoją radością. Otóż w poniedziałek minęła mi po-startowa trauma wywołana udziałem w 31maratonie warszawskim. Zakwasy zniknęły, przepracowane mięśnie ;) odpoczęły na tyle, że zacząłem jeździć do pracy na "dwóch kółkach"( i co z tego, że wczoraj rano zlał mnie deszcz).
A jeszcze 10 dni temu nie potrafiłem sobie wytłumaczyć: ".....czy po to przebiegłem 42 195 metrów, żeby potem nie móc wejść po schodach?"
* wielki emotikonkowy uśmiech*


Witam nowego maratończyka na forum. Czy to był pierwszy maraton?

Radzio

Drugi ;) i ja Cię przywitam :)

Daniel

A pierwszy kiedy był?

Radzio

Maraton "uprawiam" zupełnie amatorsko, ale z profesjonalnym podejściem tzn. na trening majty nie wkładam przez głowę, trzewiki lewy na lewą nogę, prawy na prawą- na tym polega mój profesjonalizm. :D

Rok temu  :emotikon pod tytułem RADOCHA:

Daniel

Z tego co zrozumiałem, to z 10 dni dochodziłeś do siebie. Czy po pierwszym też tak było?
Czy to była także Warszawa?
Maratony biegam też amatorsko i w tym roku mam już dwa przebiegnięte. Rozważałem też maraton warszawski, ale obowiązki to uniemożliwiły. Jutro jest poznański i też nic z tego.
Za tydzień w Toruniu, a potem w Wejherowie u Reni.